Pamiętacie Walkmana? Odtwarzacz Sony wciąż daje radę. Przynajmniej jeśli chodzi o jakość odtwarzanej muzyki
Mówisz odtwarzacz multimedialny, myślisz iPod, prawda? To w jaki sposób marka białego odtwarzacza Apple'a zdominowała kategorię przenośnych odtwarzaczy muzycznych w ostatniej dekadzie jest równie spektakularne jak to, jak miano to straciła marka Walkman. Ale marka Sony wciąż żyje i… przynajmniej jeśli chodzi o sprzęt pod marką Walkman ma się całkiem dobrze. Wiem, bo od kilku dni używam Walkmana NWZ-E474 (<= wiem, nazwa powala) i całkiem mi się podoba.
Wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że los kategorii odtwarzaczy multimedialnych jest przesądzony. To kategoria schyłkowa, która ze względu na kanibalizację funkcjonalności przez smartfony i tablety sprzedażowe piki ma już dawno za sobą. Docelowo przestanie pewnie w ogóle istnieć, a do lamusa odejdzie zarówno marka iPod, jak i wysłużony Walkman. Choć to pewnie nie nastąpi za rok, czy dwa, patrząc na to, że dopiero w kończącym się roku Sony zdecydowało się zaprzestać produkcji Walkmanów obsługujących… kasety magnotofonowe!
Na rynku tak zdominowanym jak odtwarzacze przez iPoda ciężko się wyróżnić. iPody są nie tylko cool, mają także świetne, intuicyjne oprogramowanie, a do całkiem niedawna białe słuchawki były elementem młodzieżowej mody. Sony ma jednak całkiem ciekawy pomysł - stawia na jakość odtwarzanej muzyki.
Nie od dziś wiadomo, że iPody nie należą do najlepszych sprzętów pod względem oferowanej jakości odtwarzania muzyki. Wielu artystów to właśnie jemu i jego twórcy Steve'owi Jobsowi zarzuca postępujący konsumpcjonizm muzyki, który z jednej strony oznacza rozbicie konceptu albumów muzycznych (w iTunes sprzedają się głównie pojedyncze pliki, a nie całe płyty), a z drugiej właśnie degradację jakości odtwarzanej muzyki ze względu na niski bitrate spopularyzowanych przez iPody plików mp3.
Na próbie walki z fenomenem coraz większej kompresji plików muzycznych zdążyło wyrosnąć kilka marek, na czele z Beats od Dr Dre, który świetnie wstrzelił się z marketingowym pozycjonowaniem swoich nieco basowo przesterowanych słuchawek. Sony próbuje iść podobną drogą ze swoimi Walkmenami i stawia na znacznie lepszą jakość odtwarzanej muzyki niż w iPodach.
Dźwięk wydobywany z Walkmana, którego testuję od kilku dni jest rzeczywiście wyraźnie lepszy od tego, który wydobywa się z iPoda, iPhone'a, czy iPada. W opisie sprzętu przeczytałem, że to dzięki opatentowanej technologii Clear Audio Sony, która dynamizuje i uszczegóławia nawet mocno skompresowane pliki cyfrowe.
Nie wiem na ile w tym ładnej PRowej nowomowy, ale muszę przyznać, że różnica w jakości odtwarzanej muzyki w Walkmanie, nawet dokładnie tych samych plików, jest zdecydowanie lepsza. Obok technologii Clear Audio, to zapewne również zasługa innowacyjnie zaprojektowanych dousznych słuchawek, które u nasady mają dodatkowy głośnik wspomagający ten, który znajduje się na samym szczycie.
I oto w Walkmanie zdaje się głównie chodzi, bo reszta jest nad wyraz przeciętna. Dizajn urządzenia, jak i jego oprogramowanie wewnętrzne do najmilszych nie należą i w porównaniu do iPoda i napędzającego go iOS raczej wypadają przeciętnie.
Jak przystało jednak na urządzenie produkowane w 2012 r. Walkman potrafi naprawdę sporo. Może odtwarzać muzykę, pliki wideo, zdjęcia, jak i podcasty. Działa także jako radio oraz dyktafon, oferuje również kilka prostych wbudowanych gierek. To jednak tylko dodatek do jakości odtwarzanej muzyki. Jestem przekonany o tym, że jeśli świadomie ktoś dziś wybiera Walkmana od Sony zamiast iPoda od Apple'a, to robi to tylko i wyłącznie ze względu na obietnicę lepszej jakości muzyki.
I nie zawiedzie się.