Treści wyłącznie w aplikacjach nie mają sensu
Marco Arment to "ten człowiek od początków Tumblera i od Instapaper" - fan, wręcz fanboj Apple'a. Arment niedawno stworzył The Magazine, czyli dwutygodnik dla geeków, dostępny jedynie na iOS. Bez grafik i multimediów - magazyn w formie aplikacji z przez siebie edytowanymi artykułami trzecich autorów. Cena niewielka - 2 dolary miesięcznie. Applowski światek pieje z zachwytu, tymczasem Arment robi jedną z najgłupszych rzeczy: zamyka się na jednej platformie.
Arment traktuje Magazine hobbystycznie, ale przy tworzeniu przyjął założenie, że jeśli magazyn nie zarobi na siebie w ciągu miesiąca, porzuci pomysł. Jednak po dwóch numerach Magazine już zarabia na utrzymanie i wynagrodzenie dla jego twórcy. Te wydania są skierowane dla geeków - cokolwiek to znaczy. Bo ja, chociaż chciałbym poczytać Magazine i zapłaciłabym za to, nie mogę tego zrobić. Nie posiadam żadnego iUrządzenia. Widocznie nie jestem geekiem.
Cóż, to magazyn Marco Armenta i to on decyduje, komu udostępnia treści. Fakt, że Arment nie traktuje projektu jako głównego biznesu pozwala mu pozycjonować się - jakby nie patrzeć - w zamknięciu niszy iOS. Jednak przypomina to o The Daily: pierwszej gazecie codziennej na iPada.
No, już nie tylko na iPada. Mimo, że od startu The Daily minęło już ponad półtora roku, The Daily podobno wciąż przynosi straty, a strategia “iPad only” szybko okazała się niewypałem, bo ograniczyła potencjalną liczbę subskrybentów. The Daily boryka się z problemem platformy do dziś, wypuszcza kolejne wersje aplikacji na kolejne platformy i urządzenia. W ten sposób z ekskluzywnej gazety na iPada The Daily przerodziło się w gazetę również na iPhone’a, Kindle Fire i wybrane Galaxy Taby w amerykańskiej sieci Verizon. Tylko, że takie “otwarcie” nie wywołało takiego szumu, jak premiera. A to ogromny błąd.
Premiera The Daily w lutym 2011 roku odbiła się w mediach niesamowitym echem - Murdoch wydaje gazetę na iPada! Jednak w tym momencie użytkownicy innych platform dostali jasną informację, że publikacja nie jest dla nich. I może nawet wypróbowaliby The Daily, ale teraz, po ponad roku, The Daily nie jest takie gorące. Mimo, że część treści oferuje za darmo, jako zachętę.
W ogóle widzimy problem wydawców, którzy postanawiają publikować płatne treści tylko w formie aplikacji. Rodzi to kilka nieprzyjemnych konotacji. Trzeba wspierać aplikacje mobilne, co przy kolejnych wersjach systemu, kolejnych urządzeniach itp. rodzi spore problemy. Ciekawe, ile The Daily wydało na wsparcie kolejnych urządzeń, i czy zdecyduje się na otwarcie na wszystkie androidowe tablety - jeśli tak, to pochłonie to ogromne koszty.
Poza tym trzeba przekonać klientów do płacenia. Płacenia za coś, do czego dostęp będą mieli jedynie na tym jednym, jedynym urządzeniu. Tzn. mając Kindle Fire czy Galaxy Taba i smartfona z Androidem czy Windows Phone, będę zmuszona czytać i oglądać The Daily tylko na tablecie. A to przecież newsowo-publicystyczna gazeta, odpowiednik tej papierowej, od której zaczynamy dzień i chcielibyśmy mieć dostęp zawsze i wszędzie. Na przykład też na komputerze. Przynajmniej do tego przyzwyczaił nas internet.
Jeszcze gorzej, jeśli mam Kindle Fire i iPhone’a - w tym momencie mam możliwość czytania całości na obu, ale muszę do tego wykupić dwie subskrybcje... I tak dalej. To mało przekonujące, nawet jak za dopracowaną, multimedialną gazetę. Zwłaszcza, że paywalle na zwykłych, webowych serwisach internetowych, pozwalają na dostęp z każdego urządzenia. Nie są one tak atrakcyjne wizualnie, ale prozaicznie wygodniejsze, a decyzja o zapłaceniu za dostęp wydaje się bardziej usprawiedliwiona.
Wracając jednak do Armenta i jego Magazine - Magazine to wydanie kompletnie i wyłącznie tekstowe. Arment prezentuje tekst tak, jak sobie wymarzył, a z racji małej liczby urządzeń z iOS wie dokładnie, jak treść będzie prezentowała się czytelnikom. Czy jednak taki perfekcjonizm jest ważniejszy, niż stworzenie dobrej, webowej strony z paywallem (można wykorzystać nawet trzecie rozwiązania), którą można czytać zawsze i wszędzie, a przy okazji zdobyć kilkukrotnie więcej czytelników?
Bo o tym, że można stworzyć dobry, płatny portal dostępny z każdego urządzenia już wiadomo. Choćby Paul Carr, twórca NSFW Corp. to udowodnił. NSFW czyta się świetnie na komputerze, tablecie, iPhone’ie czy smartfonie z Androidem lub WP. Byleby miało przeglądarkę. Carr też na początku planował wydawanie NSFW tylko na iPada, ale słusznie szybko porzucił ten pomysł. Słusznie, bo wiedział, że samoograniczanie się to ślepy zaułek.
Gdy słyszę o kolejnej publikacji “tylko w App Store” czy “tylko w formie aplikacji” trafia mnie piorun. Tryb czytania offline nie jest wart wysiłku tworzenia aplikacji, bo i tak wymaga wcześniejszego połączenia i ściągnięcia czasem setek megabajtów danych. Lepiej zainwestować w rozwój własnego paywalla i dostosować stronę tak, żeby korzystanie z niego było wygodne. Zawsze i wszędzie.