REKLAMA

Całkiem nowe Bitly - świetny serwis do agregacji treści nie tylko dla wydawców!

29.05.2012 18.22
Całkiem nowe Bitly – świetny serwis do agregacji treści nie tylko dla wydawców!
REKLAMA
REKLAMA

Przyznaję, że nie do końca rozumiałam miłość Przemka Pająka do Bitly – “skracacza” linków dającego dostęp do rozbudowanych statystyk. Serwis ładny i użyteczny, z sensownymi rozszerzeniami do przeglądarki, ale mocno ukierunkowany na profesjonalistów, którzy opierają się na statystykach. Poza tym, co tu dużo mówić, to najprostszych i najprzejrzystszych on nie należał. To się jednak właśnie zmienia – nowe, prawie całkiem przebudowane Bit.ly pozwala na łatwe zachowywanie linków i treści, dzielenie się nimi, odkrywanie tego, czym podzielili się znajomym… Nowe Bitly to serwis-agregator, przyjazny dla użytkowników. Bitly chce stać się czymś więcej, niż tylko narzędziem dla internetowych wydawców i celebrytów.

Nowy Bitly mocno stawia na agregację i segregację treści. Skrócone linki, od teraz zwane bitmarkami, zachowują się tak, jak w poprzedniej wersji serwisu: można obserwować klikalność i statystyki, dzielić się nimi na Twitterze, Facebooku lub przez e-mail. Do Bitly można teraz logować się za pomocą konta Twittera i Facebooka, co znacznie ułatwia proces rejestracji.

Linki do Bitly można dodawać za pomocą odświeżonego rozszerzenia do Chrome’a lub przez przez bookmarklet. Co ważne z poziomu Bitly każdy link można opisać za pomocą notatki, dodać mu tagi, zrobić prywatnym lub wyszukać przez sprawną wyszukiwarkę. Można tworzyć też “bundles”, czyli grupy linków, zarządzać nimi w grupie. Co ważne w nowym Bitly wszystko nagle stało się przejrzyste i o wiele prostsze, niż w poprzednim wydaniu.

Łatwo można też obserwować, jakimi linkami dzielili się znajomi na Twittere czy Facebooku – pojawiają się one w strumieniu “Your Network”. Z tego poziomu też można zapisywać, opisywać i dzielić się linkami.

Mi najbardziej do gustu przypadła możliwość automatycznego zapisywania linków do Bitly po podzieleniu się nimi w mediach społecznościowych. Czyli przykładowo tworzę tweeta z nieskróconym linkiem, a Bitly automatycznie zapisuje mi go w serwisie, liczy statystyki… Nie wiem, jak to rozwiązano, ale jest to genialna funkcja. Szkoda, że na razie dotyczy tylko Twittera – mam nadzieję, że uda się zaimplementować to też dla kont Facebooka. Użytkownicy wciąż mają dostęp do rozbudowanych statystyk zarówno ogólnych, jak i pojedynczego linka.

Nie chcę zapeszać, ale przy odpowiedniej promocji może się okazać, że Bitly to pierwszy skracacz linków, który ma pomysł na siebie i może stać się czymś więcej. Nie jestem jeszcze do końca przekonana do przydatności Bitly dla przeciętnych użytkowników sieci, ale jako miejsce do zapisywania treści “na później” nowe Bitly jest bardzo wygodne. Zwłaszcza z aplikacją na iPhone’a – mam nadzieję, że niedługo pojawi się też na Androida.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA