Rzecznik prasowy Apple o kampanii Microsoftu
Nieczęsto się zdarza, aby ktokolwiek z Apple oficjalnie komentował ruchy reklamowe konkurencji. Tym bardziej zaskakująca jest wypowiedź rzecznika prasowego Apple, Billy'ego Evansa dla BusinessWeek o ostatnich spotach reklamowych Microsoftu krytykujących pozycjonowanie cenowe Maków.
- PC to żadna okazja, jeśli nie robi tego co powinien. Jedna rzecz, z którą zgadzają się zarówno Apple jak i Microsoft to to, że wszyscy uważają, że Maki są cool. Ze swoim świetnym wyglądem i zaawansowanym oprogramowaniem nic nie może się z nim równać, za jakąkolwiek cenę - powiedział Billy Evans publicyście BusinessWeek.
W oryginale brzmiało to tak:
A PC is no bargain when it doesn't do what you want. The one thing that both Apple and Microsoft can agree on is that everyone thinks the Mac is cool. With its great designs and advanced software, nothing matches it at any price.
Szczególnie ciekawie brzmi uwaga Evansa o "coolness" Maków. Zdaje się to potwierdzać to, co pisałem 13 kwietnia:
W głowie bezstronnego konsumenta oglądającego reklamy Microsoftu musi zrodzić się myśl, że te Maki muszą być rzeczywiście wyjątkowe, że wprawdzie każą sobie płacić krocie za logo, ale oferują za to "coolness", wyjątkową wartość dodaną, której nie daje Windows. Można by powiedzieć, że to klasyczna opozycja pomiędzy markami tzw. "value for money" oraz "premium". Tyle, że naturalnym atakiem tych pierwszych na te drugie jest (w dużym uproszczeniu oczywiście) oferowanie tego samego za mniejsze pieniądze nie podkreślając zarazem unikalnych cech marek premium. Bo markom premium o to właśnie chodzi i za to każą sobie płacić więcej niż tylko "value for money". Ta wartość dodana ma rekompensować klientom wyższą cenę. Swoimi spotami reklamowymi oraz quasi-naukowym raportem Microsoft wręcz mitologizuje wartości dodane Apple.
Wydaje się, że przedstawiciele PR Apple podobnie odbierają ostatnie przekazy reklamowe Microsoftu. Chociaż z drugiej strony można powiedzieć, że podrażnione głośną kampanią reklamową PC Apple złamało swoją odwieczną zasadę nie komentowania ruchów reklamowych konkurencji.