Droga Mleczna nie zderzy się jednak z Andromedą. Co z tymi naukowcami?
Naukowcy od dawna zgodnie przewidywali, że Droga Mleczna – nasza galaktyczna ojczyzna – zderzy się z sąsiednią galaktyką Andromedą. To miała być kosmiczna kolizja tytanów, która stworzy jedną gigantyczną galaktykę, ochrzczoną jako Mleczomeda. Ale nowe badania sugerują, że ten scenariusz wcale nie jest tak pewny, jak dotąd sądzono.

Wyobraźcie sobie taniec, w którym uczestniczą biliony gwiazd. Tak właśnie można opisać ruch galaktyk w przestrzeni. Naukowcy, korzystając z rewolucyjnych danych z teleskopów Gaia i Hubble, stworzyli symulację ruchu naszej galaktyki na najbliższe 10 mld lat.
Co więcej, uwzględnili w niej nowe szacunki mas innych galaktyk należących do Grupy Lokalnej, czyli naszego kosmicznego "sąsiedztwa", w którym oprócz Drogi Mlecznej i Andromedy znajdują się też inne, mniejsze galaktyki. Zespół przeprowadził 100 000 symulacji obu galaktyk w oparciu o najnowsze dane obserwacyjne.
Wyniki? Według obliczeń szansa na to, że Droga Mleczna zderzy się z Andromedą w ciągu najbliższych 10 mld lat, wynosi tylko około 50 proc. I nie, to nie pomyłka. Pół na pół. Rzut kosmiczną monetą.
To ogromna zmiana w porównaniu z wcześniejszymi przewidywaniami, które mówiły o niemal pewnym zderzeniu. Skąd ta różnica?
Galaktyczny chaos i wpływ niespodziewanego gracza
Okazuje się, że wcześniejsze modele pomijały jeden kluczowy element: wpływ Wielkiego Obłoku Magellana – niewielkiej galaktyki satelitarnej, która orbituje wokół Drogi Mlecznej. Jej masa i trajektoria są na tyle istotne, że mogą skutecznie zaburzyć całą galaktyczną dynamikę. A dokładniej – osłabić przyciąganie między Drogą Mleczną a Andromedą.
Wielki Obłok Magellana porusza się prostopadle do linii, po której miałyby się zbliżać obie główne galaktyki, co destabilizuje ich tor lotu. Efekt? Zamiast nieuchronnego zderzenia, dostajemy scenariusz, w którym galaktyki mogą się jedynie zbliżyć i minąć.
A to nie koniec komplikacji. Symulacje uwzględniały również niepewności związane z masami galaktyk oraz ich aktualnymi pozycjami i prędkościami. Niewielkie zmiany w danych wejściowych mogą prowadzić do zupełnie innych rezultatów końcowych. To właśnie dlatego, jak twierdzą autorzy badania, „los naszej Galaktyki pozostaje całkowicie otwarty”.
Według nowego badania, jeśli Droga Mleczna i Andromeda mają się w ogóle połączyć, najprawdopodobniej nastąpi to za 7-8 mld lat, znacznie później niż wcześniej przewidywano (5 mld lat).
Więcej na Spider's Web:
Kosmiczna przyszłość bez Mleczomedy, ale z innym zderzeniem w tle
Jeśli więc nie z Andromedą, to może z kimś innym? Jak najbardziej. Z tych samych danych wynika, że niemal na pewno – z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością – Droga Mleczna zderzy się z Wielkim Obłokiem Magellana. I to o wiele szybciej, bo już za około 2 mld lat.
Co z tego wyniknie? Prawdopodobnie Droga Mleczna „wchłonie” mniejszą galaktykę. To typowy los dla galaktyk satelitarnych w naszym wszechświecie. Niestety, naukowcy nie zaproponowali jeszcze chwytliwej nazwy dla tej nowej struktury.
Czy mamy się czym martwić? Spokojnie – mamy czas
Dobra wiadomość jest taka, że ani Ty, ani ja, ani nikt z naszej cywilizacji nie dożyje tych wydarzeń. Pięć czy dziesięć miliardów lat to niewyobrażalnie długi czas w skali życia człowieka, a nawet całych cywilizacji. Poza tym nawet jeśli do zderzenia z Andromedą by doszło, nie oznacza to „eksplozji” w filmowym stylu.
Galaktyki składają się głównie z pustej przestrzeni. Nawet przy zderzeniu ich gwiazdy raczej się nie zderzają – mijają się jak auta na pustym parkingu. Zmieniają się jednak trajektorie orbit, a sam kształt galaktyk ulega ogromnym przemianom. W efekcie powstaje nowa, większa galaktyka eliptyczna, która będzie domem dla zupełnie nowego układu gwiazd.
Czego jeszcze nie wiemy?
Nawet najdokładniejsze symulacje nie są w stanie przewidzieć wszystkiego. Wciąż istnieją nieznane czynniki, które mogą wpłynąć na przyszłe trajektorie galaktyk – od nieodkrytych mas po nieuchwytne ciemne materie. Na szczęście misja Gaia trwa, a kolejne dane mogą jeszcze lepiej doprecyzować przewidywania naukowców.
Jedno jest pewne: wszechświat to dynamiczne, pełne niespodzianek miejsce. I choć Mleczomeda może nigdy nie powstać, to nasza galaktyka i tak nie uniknie zmian. A my? Cóż – pozostaje nam patrzeć w niebo i czekać na kolejne odkrycia.
Póki co kosmiczny balet wciąż trwa, a my, dzięki pracy naukowców, mamy coraz lepszy wgląd w jego fascynujące scenariusze. Czy to nie ekscytujące?