Mówią, że pompy ciepła hałasują i przeszkadzają. Zwrócili się z prośbą do rządu
Aktualnie w Polsce brakuje przepisów określających warunki techniczne dla montażu pomp ciepła – zwraca uwagę Stowarzyszenie Gmin i Powiatów Wielkopolski. W stanowisku przesłanym ministrowi infrastruktury piszą też o hałasujących przydomowych wiatrakach.

Do Stowarzyszenia Gmin i Powiatów Wielkopolski w ostatnim czasie napływają sygnały z wielkopolskich gmin, że borykają się z coraz większą liczbą skarg ze strony mieszkańców, dotyczących hałasu emitowanego przez pompy ciepła – czytamy na stronie SGiPW. W związku z tym wystosowano apel do Ministra Infrastruktury Dariusza Klimczaka.
Zdaniem stowarzyszenia w najbliższych latach problem może się nasilić, bo jeszcze więcej osób będzie chciało mieć pompę ciepła czy przydomową turbinę wiatrową
Skutkiem ubocznym, jak piszą, jest hałas tych urządzeń.
W jednostce zewnętrznej pompy znajduje się między innymi sprężarka i wentylator, które odpowiedzialne są w głównej mierze za wytwarzane dźwięki. Natężenie hałasu jest zmienne i uzależniony od mocy pracy i aktualnych warunków pracy. Zgodnie z przepisami Ministerstwa Klimatu i Środowiska określającymi dopuszczalne wartości hałasu emitowanego do otoczenia, w terenie o zabudowie jednorodzinnej obowiązuje dopuszczalna górna granica wynosząca 50 dB w ciągu dnia i 40 dB w nocy. Za utrzymanie tych parametrów odpowiedzialny jest każdy właściciel instalacji. Tymczasem jednostka zewnętrzna pompy ciepła zgodnie z kartami katalogowymi, może generować hałas na poziomie 45 - 70 dB. Są to progi zdecydowanie wyższe, dlatego zaleca się montowanie urządzeń w jak największej odległości od granicy działki.
Autorzy pisma podkreślają jednak, że na osiedlach czy w zabudowie miejskiej nie można sobie na to pozwolić.
Szczególnie trudną sytuację mają mieszkańcy domów w zabudowie bliźniaczej i szeregowej. Hałas pracującego wentylatora może przekraczać dopuszczalne poziomy i być uciążliwy dla sąsiadów – piszą autorzy stanowiska.
Więcej o energetyce przeczytasz na Spider's Web:
Co ciekawe już dochodziło do sąsiedzkich sporów. Niektóre z nich lądowały w sądzie. Właściciele pomp ciepła zdają sobie sprawę z ewentualnych hałasów, dlatego montują urządzenia z dala od swoich sypialń. Problem w tym, że przez to znajdują się bliżej okien sąsiadów.
Stowarzyszenie dodaje, że skarżący się na dźwięki mają małe pole manewru. Niby przepisy pozwalają wójtom, burmistrzom czy prezydentom interweniowanie w takich konfliktowych sprawach, jednak najczęściej „pracownicy urzędu nie posiadają odpowiednich kwalifikacji do wykonywania pomiarów hałasu oraz sporządzenia oceny oddziaływania na środowisko”. Zamówienie fachowej ekspertyzy z kolei jest bardzo kosztowne.
„Mając na uwadze powyższe apelujemy o wprowadzenie przepisów, które określałyby warunki techniczne dla montażu pomp ciepła oraz przydomowych siłowni wiatrowych na działkach budowlanych, co pozwoliłoby na uregulowanie ww. kwestii i uniknięcie tym samym konfliktów społecznych, w rozwiązywanie których angażowane są samorządy gminne, które de facto nie dysponują dzisiaj żadnymi narzędziami do rozwikłania tychże sporów, bo nie mają do tego podstawy prawnej” – czytamy w apelu.
Stowarzyszenie zwróciło uwagę nie tylko na pompy ciepła, ale też mniejsze przydomowe turbiny wiatrowe. Znacznie więcej hałasu – dosłownie i w przenośni – jest w temacie tych większych elektrowni. Niedawno polscy naukowcy zasugerowali, że negatywny odbiór związany jest nie z faktycznymi dźwiękami, a raczej… przekonaniami.