Gigant przeprasza, bo zarobił tylko 7 mld dolarów. Witajcie w późnym kapitalizmie
Przeczytałem dzisiaj bardzo smutny list, w którym gigant technologiczny przeprasza za to, że nie udało mu się dowieźć zakładanego kwartalnego wyniku i przez to zarobił tylko 7 miliardów dolarów zamiast 8. Każdy chciałby mieć takie zmartwienia, ale to nie firma jest problemem, tylko współczesny kapitalizm.
Przyznam, że mnie zamurowało, gdy przeczytałem ten list, dla pewności sprawdziłem czy to nie dzieło jakiegoś trolla, ale nie, to oficjalna strona koreańskiego Samsunga. W liście czytamy, że wyniki odbiegające od oczekiwań rynku wzbudziły obawy o podstawową konkurencyjność i przyszłość firmy, a cała odpowiedzialność za to spoczywa na barkach zarządzających. I że mamy do czynienia z delikatnym kryzysem, ale uda się go przezwyciężyć, a z tej sytuacji zostaną wyciągnięte wnioski i w przyszłości będzie już tylko lepiej. Firma znów będzie konkurencyjna i obejmie pozycję lidera nowych technologii. Samsung przyjrzy się organizacji pracy i poprawi obszary, w których są uchybienia. Nie zabrakło zapewnienia, że firma będzie komunikować się z inwestorami.
Zapytacie - o jakim kryzysie mowa? Samsung Electronics zarobił 6,8 mld USD w trzecim kwartale, a powinien prawie 8 według założeń rocznych. I to mimo wprowadzenia 6-dniowego tygodnia pracy dla kadry zarządzającej. I mowa tu tylko o oddziale firmy zajmującym się produkcją chipów, bo cały koncern zarabia takie pieniądze, że aż głowa puchnie. Skoro jest tak dobrze, to czemu jest tak źle, że aż trzeba wystosowywać przeprosiny?
Don't hate the player, hate the game
To angielskie powiedzenie jest najlepszym podsumowaniem zaistniałej sytuacji. Samsung nie przechodzi żadnego kryzysu, zarabia bazyliard dolarów rocznie, jest najważniejszym dostawcą sprzętu na świecie i to nie tylko czysto związanego z technologiami cywilnymi, ale i na polu technologii wojskowych radzi sobie doskonale.
Koncern jest najważniejszym pracodawcą w Korei Południowej i jednym z najważniejszych na świecie. A mimo to musiał przeprosić, ale dlatego, że kondycję firm mierzy się dzisiaj się w specyficzny sposób. O wszystkim decydują akcjonariusze i to oni są prawdziwymi adresatami przeprosin.
Kilka tygodni temu Volkswagen poinformował, że nie dowiezie rocznego wyniku i że znalazł się w obliczu kryzysu, dlatego poważnie myśli nad redukcją zatrudnienia i zamknięciem niektórych fabryk. Zapytacie, a jaki miał wynik? W 2023 r. zarobił 22 miliardy euro, z czego 1/3 poszła na dywidendy, więc na czysto zostało około 15 mld euro.
W tym roku zysk miał być wyższy, ale już wiadomo, że będzie słabszy, mówi się o 18-19 mld euro. Dramat, prawda? Wiecie jak w korpoświecie najłatwiej wykazać zysk? Zmniejszając wydatki, dlatego cięcie zatrudnienia i zamknięcie fabryki przynosi błyskawiczny efekt, Excel znów świeci na zielono, akcjonariusze są szczęśliwi, więc można stawiać kolejne nierealne cele, żeby podnieść cenę akcji.
W taką pułapkę swojego czasu wpadł Apple, który był oskarżany przez akcjonariuszy o stagnację i brak innowacyjności - mimo tego, że z roku na rok wartość firmy rosła, a zysk był ogromny. To ciągle było zbyt mało, trzeba wypuszczać co roku kolejne iteracje tych samych urządzeń, byleby tylko zadowolić niepohamowany apetyt inwestorów.
W czasie obecnego postępu technologicznego praktycznie każda firma produkująca smartfony mogłaby wydawać je co półtora/dwa lata i nikt nie zauważyłby różnicy w działaniu, środowisko odetchnęłoby z ulgą, a nasz konsumpcjonizm zostałby okiełznany. Jednak to odbiłoby się na cenie akcji, która nie rosłaby z roku na rok. A co robią niezadowoleni akcjonariusze? Zaczynają zwalniać osoby decyzyjne w firmie, a to boli.
List Samsunga jest przykładem działań obronnych i trudno mieć do jego autorów pretensje, muszą grać w grę, której reguły nie zależą od nich. I to jest najsmutniejsze w tym wszystkim.
Więcej o Samsungu przeczytasz w:
Zdjęcie główne: Suzy Hazelwood / pexels.com