Polskie jezioro odżyło. Dzięki intensywnym opadom i… bobrom
Ostatnio opady w Polsce są raczej krótkie, ale na tyle intensywne, że powodują zalanie ulic i… odtwarzanie jezior. Do takiej sytuacji doszło w Olsztynie, gdzie jeden z osuszonych zbiorników ponownie wypełnił się wodą.
Susza zbiera swoje żniwa. Wysychają rzeki, a nawet jeziora. Przez upały po raz pierwszy w historii wysechł serbski akwen Rusanda. Słone jezioro znane ze swojego leczniczego błota zamieniło się w ciemną pustynię. I pewnie do takich widoków będziemy musieli się przyzwyczaić, bo nie zanosi się na to, aby ekstremalne temperatury ustąpiły.
Długotrwała susza sprawia, że woda znika, a tymczasem chwilowe, ale intensywne opady mogą doprowadzić do tego, że dawne osuszone akweny znowu stają się mokre. Do takiej sytuacji doszło w Olsztynie. Po deszczu odżyło dawne jezioro - Płociduga Duża.
Pomogły też… bobry
Bobry podziurawiły wał przeciwpowodziowy i dzięki temu nadmiar wody z Łyny wpłynął do osuszonej kiedyś Płocidugi, co sprawiło, że to jezioro znowu zaczęło być widoczne w terenie
- powiedział PAP prof. Stanisław Czachorowski, ekolog i hydrobiolog z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego.
Zbiegów okoliczności było więcej. Prof. Jolanta Grochowska, kierowniczka Katedry Inżynierii Ochrony Wód i Mikrobiologii Środowiskowej na Wydziale Geoinżynierii olsztyńskiego uniwersytetu dodaje, że sprawę ułatwił niedrożny system melioracyjny, czyli np. zapchane rury.
No i wszystko się zgadza, gdzieś woda wysycha, gdzieś powraca, jakoś to się kręci i bilans ogólnie wychodzi na zero – mogliby powiedzieć ci, którzy wciąż machają ręką na zmiany klimatu. Tyle że o żadnym wyrównaniu mowy w tym przypadku nie ma. To powrót dosłownie na chwilę.
Naukowcy nie mają wątpliwości, że woda opadnie i wrócimy do sytuacji, kiedy teren jest byłym jeziorem i trzcinowiskiem.
Do wysuszenia akwenu doszło w XIX w. Teren został zamieniony w łąkę, na której wypasano konie.
Plusem całej sytuacji jest to, że osuszone jezioro dobrze sprawdza się jako zbiornik retencyjny
Mam nadzieję, że nikt nie będzie próbował naprawiać, uszczelniać wałów, by Łyna nie wylewała. Gdy są obfite opady deszczu, to rzeka musi gdzieś wylać, i wspaniale się stało, że wylała właśnie tak, jak wylała
– komentuje prof. Czachorowski.
Polskie miasta mają z tym olbrzymi problem. Wyjątkiem jest Bydgoszcz, która śmiało może być nazywana miastem-gąbką. Wdrożone rozwiązania sprawiają, że opady nie zalewają ulic, jak ma to miejsce w wielu innych częściach kraju. Krótkie, ale intensywne deszcze doprowadzają do tego, że ulice zamieniają się w wartkie potoki. Gwałtowne opady w żaden sposób nie są lekarstwem na suszę.
- My po prostu tej wody nie potrafimy zmagazynować, albo nie chcemy zmagazynować, i dlatego się borykamy z taką suszą – mówił w Faktach TVN prof. Robert Czerniakowski, dyrektor Instytutu Biologii Uniwersytetu Szczecińskiego. Według hydrologów w kolejnych latach będziemy zmagać się z jeszcze większymi brakami wody.