Sony AX7 - test, opinie, cena. Głośnik Bluetooth wynaleziony na nowo
Ktoś w Sony postanowił, że pora przyjrzeć się tak prostemu urządzeniu, jakim jest głośniczek Bluetooth - i wynaleźć je na nowo. Sony AX7 to ewidentnie dzieło szalonego naukowca. Ale też przy okazji prawdopodobnie najlepszy przenośny głośnik Bluetooth. A już na pewno najbardziej pomysłowy i innowacyjny.
Sony AX7 wygląda jak kino domowe i na swój sposób działa jak kino domowe, ma je też zastępować. Tym niemniej technicznie tej definicji nie spełnia. Użytkownik od wspomnianego kina domowego oczekuje zapewne obsługi standardów dźwięku przestrzennego, by głośniki-satelity miały jakikolwiek sens. Tym niemniej Sony AX7 technicznie pasuje wyłącznie do definicji głośnika Bluetooth. Nie oferuje łączności przez żaden inny mechanizm. To również oznacza, że obsługuje wyłącznie dźwięk stereo. Po kiego diaska więc mu satelity?
Tak, te dwie narośle na AX7 to bezprzewodowe głośniki, które można odłączyć od urządzenia i rozstawić wokół siebie. Słuchacz zamiast wirtualnego dźwięku 3D osiąganego programowo za pomocą modulacji dźwięku stereo ma więc do swojej dyspozycji fizyczne głośniki, zapewniające niezestawialnie lepsze rezultaty. Tylko co z tego, skoro AX7 nie obsługuje DTS, Dolby ani żadnego podobnego formatu? Jak już ustaliliśmy, głośnik ten to prawdopodobnie dzieło szalonego naukowca. Więc i na to znaleziono sposób.
Czytaj też:
- Zero elektroniki, sto procent brzmienia. Kto chce taki soundbar? Sony S2000 - recenzja
- LG Signature OLED TV M3 to pierwszy na świecie bezprzewodowy telewizor OLED. Tyle kosztuje pozbycie się kabli
- Słuchawki bezprzewodowe Technics AZ80. Wiedziałem, że będzie dobrze, ale nie myślałem, że aż tak - recenzja
Sony AX7. Kino domowe, które zapakujesz na wycieczkę.
Choć mobilność AX7 jest nieco umowna. Niewątpliwie nie jest to wielki głośnik, że o soudbarze czy kinie domowym nie ma co wspominać. Jeżeli jednak ktoś myśli o spakowaniu Sony AX7 do, na przykład, plecaka - to lepiej nich to będzie spory plecak. Urządzenie, gdy jest złożone, mierzy 306 x 133 x 123 mm i waży 2 kg.
Rozmiar i masa są jednak uzasadnione. Sony AX7 nie próbuje być wyłącznie śmiesznym gadżetem, w rzeczywistości oferując przeciętnej klasy komponenty i swój fikuśny pomysł. Jednostka centralna z wzmacniaczem zapewnia 45-watowy dźwięk, każdy z satelitów 3-watowy. Akumulator zapewnia również bardzo sensowny czas pracy: dopiero po 30 godzinach ciągłego odtwarzania urządzenie zamilkło. Satelity po około 4-6 godzinach wymagają doładowania (do pełna w około 45 minut).
Niestety, jak już wyżej odnotowano, AX7 nie obsługuje innej formy łączności niż Bluetooth. Co więcej i co wręcz zdumiewające, nie obsługuje też kodeku Sony LDAC, oferując zgodność z AAC i SBC. Jest to kompletnie niezrozumiałe, mając na uwadze fakt, że opłaty licencyjne za ów kodek nie są w tym przypadku problemem. No ale skąd dźwięk przestrzenny? Co właściwie emitują tylne satelity podczas filmu, serialu czy słuchania muzyki?
Sony poszło po najmniejszej linii oporu, ale mogło sobie na to pozwolić - bo ma do tego technikę gotową już od dawna i stosowaną w cieszących się wysoką sprzedażą produktach. Chodzi o mechanizm 360 Spatial Sound Mapping, który w nieco zmodyfikowanej formie funkcjonuje w słuchawkach Sony. Z tą różnicą, że słuchawkowa wersja działa tylko ze zgodnymi z tym usługami, takimi jak Tidal. AX7 wykorzystuje dodatkowy zestaw algorytmów, by przetworzyć również dźwięk stereo. Jak wyszło?
Sony AX7 - niezwykle dobry dźwięk. Choć audiofilowi prawdopodobnie zwiędną uszy.
Sztuczka z wykorzystaniem tego algorytmu wyszła zaskakująco dobrze. Sony AX7 w żadnym razie nie pozycjonuje dźwięku zgodnie z intencjami twórców. Nie ma na to szans, w sygnale stereo nie ma śladów po pozostałych kanałach dźwięku Atmos czy innego podobnego formatu. Stara się jednak estymować prawdopodobną pozycję tego dźwięku w przestrzeni. I tak jak uzyskany w ten sposób miks diametralnie różni się od oryginalnego, tak... to działa.
Purystów może to oczywiście zniesmaczyć, ale warto przypomnieć, że recenzowane urządzenie jest zaprojektowane z myślą o słuchaniu muzyki czy oglądaniu seriali przy użyciu telefonu bądź tabletu. Trudno tu o jakość referencyjną. A AX7 co prawda nie zapewnia wiernej ścieżki, ale też na pewno nie można o niej powiedzieć, że brzmi sztucznie.
Byłem wręcz zaskoczony jak zmyślny jest to algorytm. W strzelaninie odgłosy karabinów, kul i rykoszetów docierają ze wszystkich stron. Podczas słuchania rockowej piosenki elementy perkusji mają swoje własne punkty w przestrzeni. Lądujący w grze mobilnej helikopter słychać nie tylko z przodu, ale i łoskot z tyłu. Czy tak było w oryginale? Nie bardzo. Czy to działa i brzmi przekonująco? Jeszcze jak! Pomyłki w zasadzie się nie zdarzają, w formie wędrującego bezsensownie w przestrzeni dźwięku.
Jednak nawet gdy wyłączy się pole dźwiękowe, jak Sony nazywa tę symulację, AX7 i tak imponuje. W kwestii mobilnych głośników Bluetooth dawno nie słyszałem czegoś równie dobrego. Może i nie obsługuje LDAC, więc otrzymany sygnał ma gorsze brzmienie niż mógłby mieć, ale porządny wzmacniacz i głośnik pozwalają o tym zapomnieć. Aplikacja mobilna oferuje dość rozbudowany korektor graficzny, więc można wspomniane brzmienie dostosować do własnych preferencji.
Sony AX7 - czy warto?
Urządzenie kosztuje 2200 zł, co nie wydaje mi się ceną przesadzoną. Sam głośnik, jak na sprzęt nieaudiofilski, jest znakomity. Akumulator zapewnia bardzo długi czas odtwarzania, prawdopodobnie w praktyce na cały wyjazd. A rozkładane wokół użytkownika satelity to nie głupi bajer, a fantastyczny dodatek zwiększający przyjemność z oglądania filmu czy serialu. Dziwi brak obsługi świetnego kodeku Sony, no i chyba za bardzo nie podbiłoby ceny obsługa Wi-Fi, co otwierałoby możliwości do Spotify Connect, AirPlaya i wielu innych.
Tym niemniej jest to urządzenie tak unikatowe, że jedyne co musi, to realizować swoją obietnicę. Bo konkurencji nie ma żadnej, a i cena nie urąga zdrowemu rozsądkowi. Sony AX7 to szalony głośnik dla podobnych mi szaleńców, którzy nawet w służbowej delegacji, wieczorem po pracy lubią rozstawić iPada i sobie obejrzeć coś w skupieniu i w jak najlepszej, jak na takie warunki, jakości. I coś czuję, że nie jestem w swoim obłąkaniu samotny.