Chłodząc mieszkania podgrzewamy planetę. Paradoks klimatyzacji
Klimatyzacja w domowych warunkach to w Polsce prawdziwa rzadkość; mało kto posiada w mieszkaniu urządzenie typu split, a nawet klimatyzatory przenośne nie są u nas jakoś szczególnie rozchwytywane. Tymczasem jest kraj, w którym klimatyzację posiada już blisko 90 proc. gospodarstw domowych. Paradoks jest taki, że ochładzając swoje domy, Amerykanie ocieplają klimat.
Na Starym Kontynencie - nie tylko w Polsce - klimatyzację kojarzymy raczej ze sklepów i lokali usługowych niż z własnych domów. Według ostatnich badań raptem 10 proc. europejskich domów jest klimatyzowanych, a w Polsce podobno jest to zaledwie 1 proc. (choć tu statystyka pochodzi z 2015 r., więc od tego czasu z pewnością wiele się zmieniło). Można jednak bezpiecznie napisać, że klimatyzacja nie jest u nas towarem pierwszej potrzeby i trudno się dziwić, bo w normalnych warunkach znaczna część Europy potrzebuje takiego urządzenia przez góra kilka tygodni w roku, więc większość ludzi nie zawraca sobie głowy wydawaniem na nie pieniędzy.
Czytaj również:
Tymczasem w Stanach Zjednoczonych, gdzie w tym roku ponad 100 mln ludzi żyje na terenach zagrożonych ekstremalnymi temperaturami, klimatyzacja jest obecna w blisko 90 proc. gospodarstw domowych. A przecież to dopiero początek - raport IEA przewiduje, że do 2050 r. 2/3 gospodarstw domowych w krajach ogarniętych wysokimi temperaturami będzie posiadało własny klimatyzator.
Paradoksalnie jednak korzystając z tych zdobyczy ludzkiej cywilizacji do schłodzenia się, tylko przyspieszamy nieuniknione i... ocieplamy klimat.
Klimatyzacja chłodzi, ale grzeje
Szacuje się, że na całym świecie urządzenia obniżające temperaturę odpowiadają za 20 proc. całkowitego zużycia prądu. Według danych amerykańskiego rządu, w USA jest to "tylko" 6 proc., które jednak przekłada się na coroczny kosz blisko 29 miliardów dol. dla mieszkańców i emituje aż 117 mln ton dwutlenku węgla do atmosfery. Brzmi skromnie, ale według wyliczeń The Guardian te 6 proc. energii zużywanej w USA na klimatyzację to więcej niż całkowite zużycie prądu w całej Wielkiej Brytanii (sic!).
Jeśli przewidywania ekspertów się sprawdzą i na świecie w ciągu najbliższych 30 lat będzie pracować blisko 5 mld klimatyzatorów, to samo chłodzenie domostw będzie emitować do atmosfery 2 mln ton CO2 rocznie. Czyli mniej więcej tyle samo, co Indie - trzeci największy truciciel świata.
Tym samym dochodzimy do błędnego koła: instalujemy klimatyzatory, aby ochłodzić domy, w których jest coraz cieplej przez zmiany klimatyczne. Jednocześnie używając tych urządzeń przyczyniamy się do tego, że zmiany klimatyczne postępują szybciej i gwałtowniej, co w konsekwencji doprowadzi nas do konieczności używania większej liczby klimatyzatorów (lub urządzeń o wyższej mocy), aż w końcu błędne koło toczyć się będzie tak długo, że żaden klimatyzator nie będzie w stanie sprostać falom upału.
A trzeba też pamiętać, że w miarę jak postępować będą zmiany klimatyczne, rosnąć będzie też zapotrzebowanie na klimatyzację tam, gdzie dziś nie jest ona powszechnie używana. Choćby w Polsce (pozdrawiam z rozgrzanego do 41 stopni Pomorza) czy Wielkiej Brytanii, gdzie od upałów topią się płyty lotnisk.
W Europie też robi się gorąco, a fale upałów może nie trwają dłużej niż trwały, ale są nieporównywalnie bardziej dotkliwe niż w latach ubiegłych. A to sprawia, że nawet mając w perspektywie raptem kilka tygodni ekstremalnych temperatur będziemy skłonni wydać pieniądze na urządzenia, które pomogą nam tych kilka tygodni przetrwać.
No i nie zapominajmy, że klimatyzatory to nie tylko przyjemny chłodek w mieszkaniu. To także niezbędny element służący chociażby do podtrzymywania działania infrastruktury sieciowej. Bez klimatyzatorów ogromne serwerownie nie byłyby w stanie funkcjonować, choć ostatnie fale upałów już pokazały, że klimatyzacja radzi sobie tam coraz słabiej, a serwerownie dosłownie się topią.
Jak poradzić sobie z upałem?
Skoro jednak klimatyzacja to ślepa uliczka, to jak radzić sobie z upałem? Oczywiście można iść drogą naszych rodziców i dziadków, i... nadal stosować te same, sprawdzone metody:
- zamykać okna, gdy jest gorąco,
- odcinać dopływ światła,
- umiejętnie korzystać z wentylatorów, rozprowadzając chłodniejsze powietrze po całym domu.
Sęk w tym, że na dłuższą metę te metody mogą okazać się nieskuteczne, bo po pierwsze będzie na nie zbyt gorąco, a po drugie nasza infrastruktura niekoniecznie sprzyja tego typu metodom.
Sam przemieszkałem ostatnie 7 lat w bloku z wielkiej płyty, gdzie przepływ powietrza w mieszkaniu był żaden, więc nie dało się ani zrobić przeciągu, ani skutecznie wymienić powietrza we wnętrzu. Gdy przychodziła fala upałów, przez kilka dni robiło się coraz goręcej i nie sposób było jakkolwiek obniżyć temperatury otoczenia.
Tego typu przykład to żaden wyjątek. Zdaniem ekspertów nadmierne poleganie na klimatyzatorach doprowadziło do tego, że nieco się rozleniwiliśmy w kwestii budowania domów o wysokiej efektywności energetycznej.
Oszczędzamy na izolacji czy konstrukcji, bo przecież ochłodzeniem zajmie się maszyna. Budujemy też coraz więcej konstrukcji ze szkła, betonu i metalu, które działają jak szklarnie, w których bez klimatyzacji zwyczajnie nie dałoby się żyć. Zalewamy miasta betonem i karczujemy drzewa, skutecznie zmniejszając obszary zakryte cieniem naturalnej roślinności.
Profesor nauk o środowisku z Uniwersytetu Środkowoeuropejskiego, Diana Ürge-Vorsatz, zwraca uwagę, że to właśnie tutaj powinna się zacząć nasza walka z rosnącymi temperaturami we wnętrzach domów i mieszkań - od zmiany podejścia do budowania, instalacji systemów wentylacyjnych w istniejących budynkach i sadzenia drzew w miejscach publicznych. Jak mówi w rozmowie z The Guardian, tego typu rozwiązania w dłuższej perspektywie okazałyby się nie tylko skuteczne, ale też tańsze.
Niestety patrząc na to, jak włodarzom niejednego kraju (a zwłaszcza wspominanych Stanów Zjednoczonych) idzie walka z globalnym ociepleniem i na to, z jaką lubością Polscy decydenci zalewają parki w miastach betonem, wymienione wyżej rozwiązania leżą poza naszym zasięgiem. Może i byłyby tańsze od instalowania klimatyzatorów w każdym domu, ale wymagałyby drastycznej zmiany w polityce klimatycznej i środowiskowej, na którą zwyczajnie się nie zanosi.
Jedyna szansa na przerwanie tego błędnego koła, to innowacje w sektorze klimatyzatorów, które pozwoliłyby instalować maszyny jednocześnie chłodzące nasze wnętrza, ale nie zużywające przy tym tak koszmarnych ilości energii.
Nie można winić ludzi za to, że korzystają ze zdobyczy cywilizacji, by zapewnić sobie jak najbardziej komfortowe warunki do życia, lecz dobrze by było, aby te zdobycze cywilizacji nie stawały się mieczem obosiecznym, który nas broni, jednocześnie mordując. Jedno jest pewne: jakieś rozwiązanie trzeba zacząć wdrażać już teraz, bo w tym tempie ocieplania klimatu możemy nie nadążyć z produkcją urządzeń chłodzących.