Raport o spotkaniach z UFO już wkrótce? Nic z tego. Wojsko nie chce dzielić się informacjami
Nieuchronnie zbliża się data opublikowania przez Pentagon raportu zawierającego dane o spotkaniach z niezidentyfikowanymi obiektami latającymi. Problem w tym, że tego terminu nikt nie dotrzyma.
Temat raportu o UFO w ciągu ostatnich kilku miesięcy kilkukrotnie przewijał się przez media, generując co najwyżej umiarkowane zainteresowanie. Nic w tym dziwnego, wszak skoro agencje rządowe chcą opublikować zebrane dane, to zapewne nic naprawdę ciekawego w nich nie ma.
Właśnie zaczęło się robić ciekawie
Gdyby wszystko poszło zgodnie z planem, a Pentagon i agencje rządowe opublikowałyby zebrane przez siebie dane, wszystko przeszłoby bez echa. Być może w mediach pojawiłyby się krótkie wzmianki o publikacji i tyle. Zapewne i tutaj też napisałbym o tym krótką informację i kilka dni później nikt by o tym nie pamiętał.
Stało się jednak tak, jak w przypadku ostatniej wypowiedzi Jakuba Żulczyka, który w mediach społecznościowych nazwał prezydenta „debilem”. Dopiero reakcja prawników, którzy zareagowali pozwem sądowym na tę wypowiedź, zapewne broniąc dobrego imienia urzędu, sprawiła, że o tej pozornie nieistotnej wypowiedzi napisały wszystkie największe media na świecie.
Analogicznie w przypadku raportu, zrobił się on ciekawy dopiero teraz, kiedy okazało się, że część agencji rządowych odmawia dostępu do części danych o spotkaniach z UFO.
Jak donosi portal Politico, przedstawiciele armii oraz wywiadu amerykańskiego blokują dostęp do danych o spotkaniach z UFO, nierzadko po prostu ignorując prośby i wezwania kierowane przez urzędników rządowych.
Warto zauważyć tutaj, że nie chodzi jedynie o „wścibskich” dziennikarzy. O trudnościach w gromadzeniu danych mówią obecni jak i byli już urzędnicy rządowi odpowiedzialni za stworzenie raportu.
Kiedy raport? Zapewne nie w terminie
Oznacza to, że wbrew zapowiedziom, raport nie zostanie opublikowany w terminie ustalonym ustawą jeszcze w grudniu 2020 r. Urzędnicy przygotowujący raport domagają się znacznie więcej czasu i środków niezbędnych do uzyskania wszystkich informacji. Co więcej, zaznaczają, że w niektórych przypadkach do wyciągnięcia informacji niezbędna będzie pomoc urzędników wysokiego szczebla, którzy będą mogli zmusić część agencji do udostępnienia swoich danych.
Wiem, że grupa robocza spotkała się z odmową dostępu do części informacji będących w zasobach Sił Powietrznych. Jesteśmy rozczarowani, ale nie można powiedzieć, abyśmy się tego nie spodziewali
- przekonuje Christopher Mellon, były pracownik wywiadu w Pentagonie.
Siły Powietrzne nie są tutaj jednak wyjątkiem. Jak przekonuje Mellon, swoimi danymi nie chce się dzielić także armia, CIA, NRO, NSA, DIA i wiele innych agencji, które z uwagi na zakres swoich obowiązków mogą posiadać istotne dane.
Ktoś ewidentnie nie zdaje sobie sprawy z tego jak kontrproduktywny jest taki opór. Dopiero w tym momencie w wielu głowach pojawi się myśl „Aha! Czyli jednak coś chcą przed nami ukryć, coś jest na rzeczy”. I nie sposób się dziwić.
Osobiście jestem przekonany, że opór w żadnym razie nie wynika z faktu posiadania jakichkolwiek informacji o technologiach pozaziemskich i nie ma nic wspólnego z UFO w powszechnym tego słowa znaczeniu. Przypuszczam, że źródłem oporu jest raczej ryzyko upublicznienia wiedzy o naruszeniu przestrzeni powietrznej przez służby czy wojsko innego kraju, tudzież o testach nowych i tajnych technologii.
Nie sposób jednak winić opinię publiczną za to, że odbierze to dokładnie tak, jak się spodziewamy: wojsko odmawia upublicznienia informacji o spotkaniach z obcymi cywilizacjami, a sam opór jest najlepszym dowodem na taki kontakt.
Legenda Strefy 51 i wypadku w Roswell może spać spokojnie. Nic jej nie grozi.