Epic Games Store zawstydza Steama. Zwraca pieniądze za gry kupione przed promocją
Nowe zasady zwrotu pieniędzy w Epic Games Store zawstydzają konkurencję. Pierwszy realny konkurent Steama sam z siebie oddaje teraz część środków tym graczom, którzy zrobili zakupy na chwilę przed startem promocji. To kolejna kropla, która drąży skałę okupowaną od lat przez Valve.
Epic Games Store ma szansę teraz osiągnąć to, co przez lata nie udało się Microsoftowi. Ten młodziutki jeszcze sklep jest zarazem pierwszym, który ma realny potencjał zdetronizować Valve, a więc lidera wśród platform zajmujących się dystrybucją cyfrowych kopii gier na komputery z systemem Windows.
Twórcy gry Fortnite’a i silnika Unreal, krórzy stworzyli swoją własną platformę cyfrowej dystrybucji gier, rzucili właśnie Steamowi kolejną rękawicę. Automatyczny zwrot części środków wydanych na tytuły, które chwilę później przeceniono w ramach promocji, to fenomenalna wiadomość dla graczy, którzy grają na pecetach.
Osoby, które dokonały zakupów w Epic Game Store na moment przed wejściem w życie nowych zniżek, nie będą sobie już pluły w brodę.
Sam wielokrotnie złapałem się na tym, że kupiłem tytuł w wydawałoby się atrakcyjnej cenie, by następnego dnia szpetnie zakląć, bo ta sama pozycja została właśnie przeceniona. Takich przecen jest zaś w ciągu rok tak wiele, że mam już awersję do kupowania gier, które nie są częścią jakiejkolwiek promocji.
Jestem zresztą przekonany, że wstręt do zakupów wykształcił się nie tylko u mnie i dotyka wielu innych graczy. Epic wpadł jednak na pomysł, jak z tym zjawiskiem walczyć. Dzięki liberalnym zasadom zwrotów gracze będą mogli odzyskać część środków, jeśli dokonali zakupu gry na chwilę przed wejściem w życie zniżki.
Epic zwraca te pieniądze sam z siebie i nie trzeba się go o to prosić.
Klienci, którzy zakupili grę moment przed pojawieniem się przeceny, otrzymują teraz maile, w których Epic Games Store wyjaśnia, iż otrzymają oni zwrot różnicy pomiędzy kwotą na jaką dokonano zakupu, a ceną promocyjną. Najważniejsze w tym jest zaś to, że cały proces ma działać automatycznie.
Oczywiście nie ma tutaj co demonizować konkurencji, gdyż Steam pozwala np. zwrócić gry, które się już uruchomiło, ale Epic Games Store wszedł na nowy poziom proklienckości. W przypadku platform dystrybucji, które pozwalały odzyskać środki w tego typu sytuacji wcześniej, to klient musiał o to wystąpić.
Epic Games Store może na tym ruchu paradoksalnie sporo zarobić.
Co prawda firma teraz nieco straci, bo sama z siebie oddaje graczom pieniądze, ale dzięki temu może sporo zyskać w oczach konsumentów, którzy do tej pory podchodzili do nowej platformy z nieufnością. Nowa polityka zwrotu pieniędzy może przekonać graczy do Epic Games Store i to na dwóch płaszczyznach.
Mając do wyboru dwie porównywalne oferty w pełnej cenie, sam zdecydowałbym się na zakup w Epic Games Store, by w razie promocji odzyskać część środków z automatu. W obecnej sytuacji jest też większa szansa, że osoby, które do tej pory jedynie polowały na promocje, zaczną kupować gry w pełnych cenach.
Epic Games Store pozwoli im w końcu de facto skorzystać z promocji retroaktywnie.
Firma piecze tym samym dwie pieczenie na jednym ogniu. Z jednej strony wydaje się przyjaźniejsza od konkurencji, a z drugiej jej klienci nie są już zniechęcani do impulsywnych zakupów gier w pełnej cenie promocjami. Mam tylko ogromną nadzieję, że takie podejście stanie się standardem w branży — również na konsolach.
Na ten moment pozostaje mi, jako dotychczasowemu klientowi nie tylko Steama, ale też PlayStation Store, Microsoft Store i Nintendo eShopu, jedynie zazdrośnie patrzyć na to, co robi Epic Game Store. Rozwój tego sklepu śledzę od samego początku i bardzo podoba mi się kierunek, w którym ten sklep zmierza.
Tym bardziej że początki Epic Games Store do łatwych nie należały.
Gracze byli sceptyczni, bo nowy sklep pojawił się w momencie, gdy wydawało się, że Steam nie będzie miał już żadnej konkurencji. Nawiązać z nim równorzędnej walki nie udało się ani Microsoftowi, ani wydawcom takim jak Electronic Arts i Ubisoft, a mniejsze sklepy, w tym mający polskie korzenie GOG, to nisza.
Oczywiście źródeł gier na pecety jest wiele, ale nie oszukujmy się — gracze raczej nie korzystają z takich platform jak Origin, Uplay, Battle.net czy też launcherów Bethesdy i Rockstara dlatego, że im się to oprogramowanie podoba. Wiele osób, gdyby tylko mogło, przeniosłoby wszystkie swoje gry na Steama.
Epic Games Store, który startował jako launcher do Fortnite’a, ma potencjał stać się czymś więcej.
Spora w tym zasługa twórców tej platformy, którzy z jednej strony pompują w tę platformę mnóstwo pieniędzy, zgarniając kolejne produkcje na wyłączność i oferując gry pokroju GTA 5 za darmo, a z drugiej słuchają głosu społeczności. Stale pojawiają się w Epic Games Store funkcje, których graczom brakuje.
Cieszy przy tym, że Epic nie działa tutaj jedynie reaktywnie. Firma oczywiście podpatruje Steama i inne platformy, ale w wielu obszarach jak np. w kwestii zwrotów wychodzi przed szereg. To proaktywne podejście widać nie tylko w samym sklepie dla klientów końcowych, ale również w podejściu do deweloperów.
Epic już na start zaproponował deweloperom preferencyjne w porównaniu do Steama warunki i pobiera znacznie mniejsze prowizje od sprzedaży gier. Ta sama firma udostępniła Unreal Engine za darmo wszystkim chętnym, a opłaty od twórców gier chce pobierać dopiero wtedy, gdy zarobią oni pierwszy milion dolarów.