REKLAMA

Technologia miała równać szanse. Tymczasem sztuczna inteligencja tylko zwiększy podziały klasowe

Czy sztuczna inteligencja zagrozi tradycyjnym miejscom pracy? Biały Dom opublikował raport poświęcony wpływowi AI i automatyzacji na gospodarkę.

Sztuczna inteligencja zagrozi tradycyjnym miejscom pracy
REKLAMA
REKLAMA

Każdy kij ma dwa końce - tym powiedzeniem można podsumować raport Białego Domu pod tytułem "Sztuczna inteligencja, automatyzacja i ekonomia".  Z jednej strony amerykańska administracja rządowa dostrzega szanse związane z rozwojem technologii, z drugiej zwraca uwagę na zagrożenia. Co istotne, widzi konieczność dostosowania polityki do nowych warunków. Oczywiście mówimy o perspektywie liczonej w dziesięcioleciach.

Biały Dom nie kryje też, że nie da się przewidzieć wszystkich konsekwencji rozwoju sztucznej inteligencji i automatyzacji. Zwraca uwagę, że nie mamy do czynienia z pojedynczym zjawiskiem czy technologią, ale całym ich zbiorem. "Niektóre zadania łatwiej będzie zautomatyzować, niż inne. Niektóre zawody będą bardziej na nią podatne niż inne - w negatywnym i pozytywnym  sensie" - czytamy w raporcie.

W jaki sposób sztuczna inteligencja i automatyzacja wpłyną na gospodarkę?

Sztuczna inteligencja i automatyzacja uderzą w słabiej opłacanych i gorzej wykształconych pracowników. Rozwój AI w pierwszym rzędzie doprowadzi do automatyzacji prostych zadań wykonywanych od zawsze przez robotników. Autorzy raportu przewidują zarówno spadek zatrudnienia, jak i wynagrodzeń w niektórych branżach. Za tym ma iść z kolei wzrost nierówności społecznych.

Stosunkowo bezpieczne mają być zawody wymagające myślenia analitycznego, wysokich zdolności interpersonalnych i kreatywności. W czarnym scenariuszu zakłada się, że korzyści z rozwoju technologicznego odczuje jeszcze mniejsza część społeczeństwa niż tylko wysoko wykwalifikowani pracownicy. Wpływ AI i automatyzacji ma być nierównomierny. Niektóre zawody znikną całkowicie, inne staną się bardziej pożądane. Wśród zagrożonych zawodów wymienia się kasjerów i kierowców.

Autorzy raportu wymieniają również czynniki potencjalnie pozytywne. Jednym z nich jest wzrost wydajności. Z nim wiązać ma się wzrost średnich płac i zmniejszenie liczby godzin roboczych w tygodniu.

Jak rządzący chcą zapobiegać negatywnym skutkom rozwoju technologii?

W raporcie wymienia się trzypunktową strategię, która ma być odpowiedzią na zmiany. Po pierwsze, rząd ma inwestować w badania i rozwój. W pewnym sensie jego zadaniem jest przekucie zagrożeń na atuty. Sztuczna inteligencja  ma być świadomie wykorzystywana do wzrostu produktywności. Rządzący mają zadbać zaś o to - tu odrobina patosu - by jej "niesamowity potencjał pomógł Stanom Zjednoczonym pozostać w czołówce innowacji". Dalej wymienione są takie obszary, jak obrona narodowa, walka z cyberprzestępczością. W myśl tej strategii gwałtowny rozwój AI ma zwiększyć zapotrzebowanie na wysoko wykwalifikowanych pracowników, którzy będą czuwać nad rozwojem i kontrolą w tych obszarach i w pewnym sensie bilansować straty.

Po drugie, stawia się na edukację i takie jej kształtowanie, by obywatele mogli przygotowywać się do wykonywania zawodów przyszłości. Chodzi między innymi o dostosowanie poziomu i rodzajów kształcenia do potrzeb rynku, w którym automatyzacja i sztuczna inteligencja będą coraz mocniej obecne. W tym punkcie twórcy projektu pamiętają nie tylko o dzieciach i młodzieży, ale też pracownikach, którzy muszą się przekwalifikować. Im państwo ma zaoferować system szkoleń.

REKLAMA

Po trzecie wreszcie, wymienia się swego rodzaju system osłony socjalnej, który ma być skierowany ku najbardziej zagrożonym pracownikom. Szczególnie w okresach przejściowych. Oprócz wymienionych wyżej szkoleń mówi się o działaniach opieki społecznej, ubezpieczeniu zdrowotnym i emerytalnym, unowocześnieniu polityki podatkowej, przeciwdziałaniu bezrobociu. Słowem wszystkim tym, co uchronić ma masy społeczne przed gwałtownym zubożeniem i utratą bezpieczeństwa.

Autorzy raportu wielokrotnie powtarzają, że nie da się przewidzieć wszystkich skutków skoku technologicznego. Nie kryją też, że może on prowadzić do negatywnych konsekwencji społecznych i zwracają uwagę na ich wpływ na decyzje polityczne wyborców.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA