Microsoft Surface Studio nie jest jeszcze iMakiem. Nie jest nawet Big Makiem
Wczoraj Microsoft pokazał wiele imponujących konfiguracji sprzętowych, idących w parze z interesującą stylistyką. Najciekawszy z nich to komputer typu All-in-One, przeznaczony dla ludzi pracujących kreatywnie: Surface Studio.
Choć Surface Studio to niewątpliwie niesamowity sprzęt do pracy, z ceną uzasadnioną przez funkcjonalność i wydajność, to już na przykład komentarze pod tekstem Marcina były przepojone rozczarowaniem. Padały komentarze, które z jednej strony oddają cały rynek komputerów All-in-One Apple'owi, a z drugiej strony podsumowują „bebechy” Surface’a jako: „nienajnowszy procesor”, „nienajlepsza karta”, albo „sam złożę taniej”?
Skąd takie podejście, zakładające, że od budowania komputerów AiO jest jedynie Apple, a w świecie PC (czytaj: w świecie Windows, bo przecież Apple już dawno korzysta z tych samym komponentów) powinniśmy „maksować” podzespoły i sklecić sobie komputer samemu?
Początkowo myślałem, że w ferworze dyskusji niektórzy czytelnicy zapomnieli, że skoro kupujemy coś do pracy, to tak naprawdę ten sprzęt zarobi na siebie, a i pracuje się na nim przyjemniej, ale później doszedłem do wniosku, że źródeł tak wrogiego podejścia do dobrych, gotowych komputerów PC trzeba szukać gdzie indziej.
Moim zdaniem przyczyna tkwi - paradoksalnie - w tym, co jest największą siłą rynku PC: w otwartości sprzętowej.
Dzięki architekturze, której początków należy szukać w decyzjach firmy IBM z początku lat 80, mogły powstawać tzw. klony IBM PC. Po kilku latach rozwinęło się w to prężny rynek komponentów, pasujących do wspólnego standardu: od tamtego czasu można wymieniać pamięć lub karty graficzne i w większości przypadków będą do siebie pasować.
Jest wspaniale prawda? Ceny są niższe, konsumenci mają większy wybór, a rynek jest na tyle chłonny, że jest na nim miejsce zarówno dla markowych producentów jak i na składających komputery w garażu panów Zenków.
Fajnie? Nie do końca.
Nie do końca, bo gdzieś po drodze komputery PC straciły tożsamość. Tożsamość produktu to cecha, która decyduje najbardziej o naszych preferencjach zakupowych.
Przecież wszystkie samochody składają się z podobnych części - a jednak interesuje nas marka i design nadwozia. Przecież za 1/4 ceny możemy kupić bułkę i 100g mielonej wołowiny, a jednak idziemy na Big Maca do McDonald’s - właśnie dlatego, że Big Mac to produkt z tożsamością. I pragniemy go jako produktu właśnie, a nie poszczególnych komponentów.
Podobnie jest z produktami Apple - choć od dekady są oparty na architekturze tożsamej z PC, firma potrafi podkreślić swoją odrębność - designem obudowy, oferowaną infrastrukturą wspierającą oraz systemem operacyjnym.
Czy uda się to Microsoftowi? W końcu w ich rękach jest największy atut pecetów - system operacyjny Windows 10, podobnie jak w rękach Apple jest macOS.
Jeśli rozegrają swoje karty dobrze (a mają kilka asów w rękawie) to tak: i niedługo będziemy patrzyli inaczej na komputery z serii Surface, bez podliczania megaherców i gigabajtów oraz bez porównywania poszczególnych komponentów na Ceneo, by z satysfakcją ogłosić: sam złożę to taniej!