Nowoczesne pismo obrazkowe przybyło, by zostać
Apple zaktualizował system iOS, a wraz z nim lekko odświeżył wygląd emoji. Emoji to takie małe ikonki przedstawiające przedmioty, emocje, sytuacje czy akcje. Mała, ale jednak niestety istniejąca część użytkowników oburzyła się na jedną odświeżoną emoji i nie będzie aktualizować systemu. Przecież wiadomo, że malutkie obrazki są ważniejsze niż na przykład bezpieczeństwo!
Chodzi o emoji przedstawiające dwie dłonie. Według niektórych przedstawiają tak zwaną "piątkę", według innych dłonie złożone do modlitwy (jakiś czas temu w social media trwała mała wojna o interpretację tej konkretnej emoji). W nowej wersji iOS dłonie straciły promienie wychodzące z nich, co może sugerować, że Apple rozwiązuje spór i decyduje, że to “piona” a nie modlitwa. Niektórym się to nie podoba, są zdegustowani i rozczarowani. O emoji. Ikonkę. Znaczek.
Całkiem niedawno magazyn Wired poświęcił numer tematyce seksu w cyfrowych czasach. Okładka przedstawia wiadomość z emoji służącymi zwykle jako znaczek stosunku płciowego i kropki oznaczające, że rozmówca wpisuje odpowiedź. Eksperci okrzyknęli tę okładkę majstersztykiem. Prostota i znaczenie nadane emoji mówią więcej, niż wypasione grafiki.
Gina z Brooklyn 99, świetnego serialu komediowego z Andym Sambergiem, jest typową przedstawicielką pokolenia żyjącego nie w sieci, ale z siecią od zawsze. Pamiętam sceny, gdy z innymi bohaterami dyskutowała jakie emoji wysłać, by przekazać konkretną wiadomość, a nawet o etykiecie wysyłania emoji. W świecie Giny emoji to kolejna, po sztuce, rozrywce czy słowach forma komunikacji. Zwięzła, ale o ogromnym znaczeniu, uniwersalna i bardzo efektywna.
Gina dosłownie mówi emoji, bo według niej język nie potrafi wyrazić tyle, co ikonki.
Time w lutym napisał o badaniu przeprowadzonym na serwisie randkowym Match.com, według którego użytkownicy w przedziale wiekowym 20-40 lat bez partnera, którzy używają emoji uprawiają seks częściej, niż ci, którzy od emoji stronią (54% wobec 34%). Poza tym według tych danych kobiety używające emoji oznaczających pocałunek łatwiej osiągają orgazmy, a ci, którzy używają emoji w ogóle chodzą na więcej randek i dwa razy chętniej chcą się kiedyś pobrać.
Według prowadzących badanie, emoji w komunikacji przez internet zastępuje często to, czego brakuje w tekstowych kontaktach - całą warstwę emocjonalną.
Twarzą w twarz słyszy się głos, gesty, mimikę czy zachowanie i z tego odczytuje się emocje drugiej osoby. Emoji to cyfrowy substytut komunikacji niewerbalnej.
Na ile można wierzyć takiemu badaniu? Przecież to, że ludzie nieużywający emoji mogą wydawać się poważniejsi wiemy od dawna. Być może są bardziej rozmyślni i rozsądni? Tak, bronię teraz siebie, bo oprócz zwykłych emotek nie używam dodatkowych emoji, stickerów i innych wynalazków, które już znalazły się w Unicode. Nie potrafię dostrzec na ekranie smartfona co mają znaczyć te malutkie obrazki. Mimo ultrawysokiej rozdzielczości wyświetlacza te zbitki pikseli wydają mi się mniej znaczące, niż starannie dobrane słowa bez żadnych ozdobników i ze zwykłą, codzienną kropką na końcu zdania.
Jednak wiem, że emoji to fenonem. Znajdują się w zwykłej klawiaturze Samsunga i pewnie innych smartfonów, w sklepach można pobrać dodatkowe klawiatury tworzone z myślą o wygodzie używania emoji a skoro zyskały taką popularność, to znaczy, że odpowiadają na potrzeby.
I co fascynujące, są uniwersalnym, zwykle niezależnym od języka, sposobem porozumiewania się.
Emoji Tracker śledzi w czasie rzeczywistym użycie konkretnych emoji na Twitterze. Projektów moniturujących i analizujących języki i słownictwo na Twitterze było wiele, żaden jednak nie miał tak wielkiego zasięgu niezależnego od używanego języka.
Tego samego emoji w jednej minucie użyje amerykańska nastolatka, polski dziennikarz, rosyjski aktywista, francuska fanka seriali, japoński sprzedawca czy brazylijski uczeń. Nigdy wcześniej nie mieliśmy tak uniwersalnego sposobu porozumiewania się.
A emoji można podobno przekazywać całe informacje. W jednej z klawiatur na Androida stworzonej z myślą o emoji znalazłam dodatek, który pozwala na używanie gotowych schematów, ciągów ikonek, które według twórców są często wysyłanymi wiadomościami. coś jest na rzeczy.
Jednak pomimo pozornej uniwersalności i popularności emoji trzeba pamiętać, że jest to język znaków, którym to my, ludzie, nadajemy znaczenie.
Wiele z nich bez dodatkowego kontekstu może być po prostu niezrozumiała. O ile każdy, kto zetknął się z zachodnim kręgiem kulturowym bez problemu zrozumie znaczenie uśmiechniętej buźki, czerwonego serduszka czy przedmiotów codziennego użytku, o tyle niektóre z tak zwanych buziek, twarzy z grymasem, mogą być już niezrozumiałe. Na przykład ta:
Nie do końca mam pojęcie co znaczy ta:
Można jej nadać kilka znaczeń, bo grymas nie jest tak jednoznaczny jak uśmiech czy łzy. Tym bardziej, że na różnych urządzeniach grymas wygląda nieco inaczej. Bez kontekstu, który może różnić się w zależności od kultury czy społeczności ciężko zrozumieć emotkę dokładnie tak, jak założył wysyłający.
Emoji "przyszły, by zostać" i w jakiś syntetyczny sposób zastępują w komunikacji przez internet paletę emocji. Idę o zakład, że osób potrafiących porozumiewać w prosty sposób tylko za pomocą emoji będzie przybywać. Wiersze pisane emoji już są.
Esperanto nie zdało roli, emoji już teraz radzi sobie lepiej. Pytanie, czy nowoczesny język obrazkowy to to, czego potrzebujemy?