REKLAMA

Niezwykła kłódka zbiera setki tysięcy dolarów na Kickstarterze

Wizja, w której telefony stają się kluczami do zamków czy kłódek nie jest wcale nowa. Rozwiązanie to próbuje się wdrożyć już od dłuższego czasu, z wykorzystaniem różnych technologii, ale od momentu, kiedy stanie się faktycznie powszechne, dzieli nas jeszcze sporo. Nowy hit Kickstartera chce to zmienić, ale z całą pewnością czeka go nie lada wyzwanie.

20.08.2014 10.17
Niezwykła kłódka zbiera setki tysięcy dolarów na Kickstarterze
REKLAMA
REKLAMA

Noke, czyli po prostu kłódka wyposażona w moduł Bluetooth i pozwalająca na jej „rozbrojenie” za pomocą telefonu wyposażonego w odpowiednią aplikację, ma się na razie świetnie. W ciągu kilku godzin od startu na Kickstarterze autorom udało się zebrać ponad 40 tys. dol, co odpowiada mniej więcej 40% z kwoty, w którą celują. Na drugi dzień po rozpoczęciu akcji, na koncie twórców było już prawie dokładnie 200 tys. dol.

noke

Niestety pomimo sporej popularności i rozgłosu, jakie z pewnością w najbliższych dniach zyska „kłódka nowej generacji”, już sam wybór technologii łączności sprawia, że można mieć do niej sporo zastrzeżeń. Bluetooth zmusza nas bowiem do jednego – do posiadania stale naładowanego i włączonego telefonu. W przeciwnym wypadku nici ze „sprytnej” obsługi kłódki. NFC mogłoby rozwiązać ten problem, ale jak dobrze wiadomo, niektóre telefony takiego standardu nie obsługują.

Twórcy Noke przewidzieli wprawdzie takie przypadki i kłódkę można odblokować za pomocą „wyciśnięcia” na niej odpowiedniego, ustalonego wcześniej szyfru, ale jaki wtedy zysk z kosztującego 79 dol. (!) gadżetu? Czas otwierania kłódki standardowym kluczem może być porównywalny lub nawet krótszy od takiego „podawania kodu”, a zwykła kłódka kosztuje kilka złotych.

noke 2

Jedyną przewagą Bluetooth 4.0 nad NFC może być tutaj fakt, że nie trzeba wyjmować telefonu z kieszeni czy torby - wystarczy znaleźć się w odległości kilku metrów od kłódki, aby ta odblokowała się sama. Tylko czy na pewno zawsze tego chcemy?

Gdyby jednak nawet pominąć te wady, trudno jest zgodzić się z określeniem, którym twórcy szafują nawet w tytule, opisując swój produkt jako pierwszy na rynku i innowacyjny. Dokładnie w taki sam sposób opisywany był bardzo podobny TEO, który – co ciekawe – po wielkim szumie medialnym wokół niego, ostatecznie nie uzbierał odpowiedniej kwoty i nie trafił do produkcji.

W tamtym przypadku zebranie 26 tys. dol. zajęło jednak aż 5 dni, czyli niemal dokładnie 24 razy więcej czasu niż Noke. Ostatecznie autorzy, OckCorp, uzyskali jedynie 107 tys. dol, zamiast zakładanych 165 tys.

Co różni i co łączy obydwa projekty? Obydwa produkty końcowe są oczywiście kłódkami, obsługiwanymi przez Bluetooth, za pomocą smartfonu z aplikacją. Noke przypomina jednak najzwyklejszą na świecie, niewielką kłódkę, podczas gdy TEO postawił na nieco większą oryginalność. Może właśnie to go zgubiło?

teo

Pod względem funkcji obie kłódki idą bowiem łeb w łeb. Udostępnianie kluczy innym osobom? Jest, w TEO o wiele bardziej rozbudowane i przydatne. Monitorowanie historii dostępu? Jest, w przypadku TEO nawet rozwiązane odrobinę lepiej. Konsola do zarządzania naszymi wszystkimi zamkami z jednego miejsca w wygodny sposób? Jest, ale tylko w TEO. Dodatkowe funkcje, takie jak aktywacja alarmu, zmiana monitorowanie stanu baterii? Tylko w TEO (Noke wyśle tylko powiadomienie o konieczności wymiany).

Cena TEO? Dokładnie taka sama. Bez żadnych kickstarterowych zniżek, early bidów i podobnych, dokładnie 79 dol. (kanadyjskich, ale to akurat nie robi większej różnicy). Może chociaż Noke miałby trafić do klientów szybciej niż TEO? Nic z tego – ten drugi miał wyznaczoną datę wysyłki na grudzień tego roku, podczas gdy konkurencyjna kłódka trafi „inwestorów” dopiero w lutym 2015.

noke 3
REKLAMA

Może więc twórcy Noke niekoniecznie musieli robić lepszy pod względem możliwości produkt. Wystarczyło, żeby wyglądał ładniej, żeby aplikacja prezentowała się efektowniej, a strona zbiórki wypełniona była atrakcyjnymi dla oka fotografiami produktu, którego na dobrą sprawę jeszcze nie ma?

Tak czy inaczej, kiedyś z całą pewnością standardowe klucze zostaną zastąpione przez inne, bardziej nowoczesne urządzenia, pozwalające nam uzyskać dostęp do wybranych pomieszczeń, szafek czy podobnych. Czy jednak Bluetooth jest słuszną drogą? Raczej nie.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA