Poznajcie moich wirtualnych trenerów i dietetyka
Poszedł zakład i muszę schudnąć. Stwierdziłem, że stawka, o którą toczy się gra jest warta mojego zaangażowania. Dlatego postanowiłem podejść do sprawy na poważnie i zacząłem działania przygotowawcze od wizyty w... sklepie z aplikacjami mobilnymi.
Ze smutkiem przyznaję, że od czasu, gdy wkroczyłem w tzw. dorosłe życie po macoszemu podchodzę do tematu aktywności fizycznych. Za młodu grałem w tenisa, jeździłem na rowerze i nartach.
Teraz, gdy tyłek przyrósł do fotela ustawionego tuż przed ekranem komputera musiałem się zmierzyć z wyzwaniem i pokazać, że jak chcę to nadal potrafię. Na szczęście moja dusza geeka i gadżeciarza sprawiła, że dałem się oczarować urokowi sprytnych aplikacji mobilnych, które urosły w moich oczach do rangi wirtualnych trenerów.
Na pierwszy ogień poszła aplikacja Endomondo. Kiedyś korzystałem z niej okazjonalnie podczas rowerowych wycieczek. Próbowałem biegać z Run+ od Nike, jednak kombajn taki jak Endomondo zdecydowanie bardziej przypadł mi do gustu.
Endomondo śledzi nasze treningi, wie z jaką prędkością się poruszamy, analizuje przebyte odległości, a na mapie potrafi wykreślić pokonaną trasę. Dzięki lokalizacji GPS program wie również, czy podczas treningu wbiegaliśmy np. pod górkę, czy wysoką prędkość zawdzięczaliśmy sprzyjającemu ukształtowaniu terenu.
Do Endomondo możemy dodać również treningi, które odbyliśmy bez asysty smartfona. W takim przypadku ręcznie wprowadzamy typ aktywności sportowej, datę i czas oraz pokonany dystans. Zwykle biegam z mniejszym smartfonem. Niestety Nokia Lumia 1320, której używam na co dzień, nie najlepiej mieści się w kieszeni, krótkich spodenek. Na szczęście mam też Lumię 820, która jest bardzo poręczna.
Po zakończonych treningach mamy dostęp do szczegółowej analizy danych zarówno na ekranie smartfona, jak i komputera.
Aby oprócz biegania i grania w badmintona zagonić się do innych ćwiczeń zainstalowałem dodatkowo aplikację 100 Pompek. Pozwala na zaplanowanie treningów polegających na prostych ćwiczeniach ruchowych. Mogą to być tytułowe pompki, ale również brzuszki, przysiady i podciąganie na drążku.
Trening został ustalony indywidualnie dla mnie. Aby zacząć przygodę z aplikacją musiałem najpierw wybrać rodzaj ćwiczeń i podjąć wyzwanie, którym był “test sprawności”. Polegał on na wykonaniu maksymalnej liczby przysiadów, podciągnięć, pompek lub brzuszków. W tym teście najlepiej dać z siebie wszystko, gdyż wynik zapisujemy w aplikacji. Na tej podstawie program poznał moje możliwości i na ich podstawie ustalił plan treningowy.
Od tego momentu codziennie muszę wykonywać zalecaną przez aplikację liczbę powtórzeń danego ćwiczenia. Poprzeczka stale się podnosi. Gdy docieram do momentu, w którym nie daję rady wykonać zadanej liczby powtórzeń aplikacja zaleca zrobienie sobie 2-3 dniowej przerwy i powtórzenia treningu. Program nie przejdzie dalej do kolejnego dnia i zostanie na danym etapie, aż do momentu, gdy wykonam zadaną liczbę pompek, brzuszków, podciągnięć lub przysiadów.
Oczywiście fakt, iż wykonałem konkretną liczbę powtórzeń muszę potwierdzić na ekranie Nokii własnoręcznie. Lumia nie będzie mnie pilnowała ani sprawdzała. Jednak każda próba oszustwa nie ma większego sensu, gdyż tak naprawdę oszukałbym nie aplikację lecz samego siebie.
Obok programu 100 Pompek używam również aplikacji HardFox 100PushUps. Została ona zdecydowanie lepiej przygotowana graficznie. Dodatkowo pozwala na łatwą integrację z Twitterem i Facebookiem - to dobra opcja dla osób, które lubią się pochwalić swoimi wynikami. Niestety poza pompkami aplikacja HardFox 100PushUps nie nadaje się do innych typów ćwiczeń. W efekcie pompki robię razem z HardFox, a brzuszki wpisuję do 100 Pompek.
Ostatnio zainstalowałem również aplikację Dietphone, która pozwala mi na łatwe zapisanie spożywanych posiłków. Program posiada bardzo bogatą bazę produktów, które mogę naprawdę szybko wyszukać. Dodanie ich do danego posiłku zapisuje nie tylko informacje o kaloriach i ilościach przyjmowanego białka, węglowodanów i tłuszczy. Odnotowywane są również godziny, o których przyjmuję posiłki, co pozwala na jeszcze łatwiejsze kontrolowanie tego co jem i w jakich ilościach.
Jak już jesteśmy przy temacie związanych z treningiem aplikacji to nie sposób nie wspomnieć o muzyce. To dzięki dobrej liście utworów bieganie staje się prawdziwą frajdą, a ćwiczenia w domowym zaciszu idą jeszcze sprawniej niż zwykle. Podczas treningów wspomagam się zwykle apikacją Nokia Muzyka, która pozwala na zapisywanie playlist w pamięci urządzenia, dzięki czemu mogę słuchać ich bez połączenia z internetem.
Używam również bardzo prostej, ale wręcz genialnej aplikacji GYM Radio, która serwuje mi wyłącznie dynamiczną muzykę, idealnie pasującą do treningów. Nie mam możliwości wybrania typu muzyki a jedynie typ ćwiczeń: cardio, gym i hardcore. Polecam tę ostatnią opcję.
Teraz już, kończę ten tekst, gdyż… trening sam się nie zrobi. Trzymajcie kciuki za mnie i za zakład :)