REKLAMA

Czy Microsoft w ogóle testuje swoje aplikacje?

Sytuacja w Sklepie Windows Phone nie wygląda najlepiej. Nie z powodu niskiej dostępności topowych aplikacji, bo to już od dawna nie jest problemem. Problemem jest… jakość niektórych produktów. A niedawna aktualizacja systemowego Kalendarza spowodowała, że aż się na głos roześmiałem.

Czy Microsoft w ogóle testuje swoje aplikacje?
REKLAMA

Tak zwany „app gap”, czyli brak topowych aplikacji dostępnych na innych platformach przez wiele długich miesięcy był poważnym problemem jeżeli chodzi o system Windows Phone. Brakowało swego czasu nawet tak podstawowych rzeczy, jak aplikacje bankowe, Instagram czy topowych gier mobilnych.

REKLAMA

To, dzięki wspólnym wysiłkom Microsoftu i Nokii, na szczęście się zmieniło. Nadal są pewne różnice wobec konkurencji (z aplikacjami Google na czele), ale niejednokrotnie wręcz owe różnice przemawiają na korzyść Windows Phone. Przykładowo, popularna usługa muzyczna Deezer wprowadziła muzykę w wysokiej jakości do wersji na system Microsoftu na długo przed aplikacjami dla Androida czy iOS-a.

Niestety, pojawia się nowy problem. Niska jakość co poniektórych aplikacji. Instagram uparcie nie chce wyjść z wersji beta i nadal brakuje mu funkcji Direct. Spotify dopiero od niedawna działa stabilnie, wcześniej notorycznie się crashując. Na dodatek w Sklepie Windows Phone krąży masa płatnych podróbek, udających oficjalne aplikacje, a Microsoft usuwa tego typu oferty w sposób bardzo powolny i opieszały. Wczoraj wydarzyło się jednak coś, co było absolutną kompromitacją.

Modularność Windows Phone pozwoli na szybsze aktualizacje

Windows Phone 8.1 idzie drogą wyznaczoną przez Androida. Rezygnuje z systemowych rozwiązań, wyrzucając je do aplikacji zewnętrznych. Dzięki temu dużo łatwiej aktualizować te „rdzenne” funkcje, bowiem całkowicie omijają one partnerów OEM i sieci komórkowe, trafiając do użytkowników bezpośrednio z poziomu Sklepu Windows Phone.

wp_ss_20140702_0001

Wczoraj pojawiła się aktualizacja systemowego Kalendarza. Nie wiadomo co poprawiono, bowiem Microsoft nie udostępnił żadnej listy zmian. Najprawdopodobniej dokonano jakichś drobnych poprawek w kodzie aplikacji. Szybko jednak okazało się, że coś „usunięto”. Pewną podstawową funkcję. A więc dodawanie nowego terminu do Kalendarza.

Przy próbie dodania czegokolwiek, aplikacja wieszała się i telefon wracał do ekranu głównego z aktywnymi kafelkami. Problem nie dotyczył tylko mnie lub „małej grupy użytkowników”. Microsoft opublikował wersję jednej z najistotniejszych systemowych aplikacji, która nie realizowała swojej podstawowej funkcji.

Błąd szybko naprawiono, ale…

Po kilkunastu godzinach pojawiła się kolejna wersja Kalendarza, która usuwa ową usterkę. Do tej pory dodawanie nowych terminów było możliwe tylko za pomocą Cortany (która nie działa w prawie wszystkich regionach, w których sprzedawane są smartfony z Windows Phone). Całą sytuację uważam za kompromitację, mimo iż problem został błyskawicznie rozwiązany.

wp_ss_20140702_0002

W momencie, w którym jakaś nietypowa funkcja Kalendarza na wybranych modelach smartfonów wieszała aplikację, a Microsoft po kilkunastu godzinach od zgłaszania problemu usterkę usunął, należałyby mu się głównie pochwały. W oprogramowaniu komputerowym zdarzają się błędy a jeżeli firma błyskawicznie reaguje, by je usunąć, to trzeba taką firmę oceniać bardzo wysoko. Ale to nie był nietypowy błąd.

REKLAMA

A to z kolei sugeruje, że nowa wersja Kalendarza nie przechodziła nawet najdrobniejszych beta-testów przed publikacją. Coś poprawili, wrzucili do Sklepu i sprawę zamknęli. Tak się nie robi. Tak się nie zdobywa zaufania konsumentów.

Joe Belfiore, na swoim koncie twitterowym, przeprosił za zaistniałą sytuację. Dobre i to…

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA