REKLAMA

Tak to się robi w Japonii, czyli gdzie człowiek nie może tam drona pośle

Spowodowana przez tsunami katastrofa elektrowni jądrowej Fukushima I w 2011,  pozostawiła trwały ślad w środowisku, zanieczyszczając radioaktywnie okolicę. Według używanej do określania poziomu zagrożenia skali INES, doszło tam do wypadku stopnia 7 - najwyższego.

30.05.2014 12.18
Autonomiczne drony zostaną użyte do monitorowania sytuacji w Fukushimie
REKLAMA
REKLAMA

Ten poziom w skali INES oznacza "wielką awarię", czyli taką w której do środowiska ulega uwolnieniu znaczna ilość materiałów promieniotwórczych, występują trwałe zmiany środowiskowe, i konieczna jest ewakuacja okolicy. W przypadku Fukushimy, obserwowano zanieczyszczenie nawet 200 km od centrum wypadków.

Radiation_hotspot_in_Kashiwa_02

Pozostałości po katastrofie powodują, że monitorowanie sytuacji w Fukushimie jest maksymalnie utrudnione. Dodatkowym problemem jest klęska żywiołowa, która przyczyniła się do katastrofy, czyli tsunami spowodowane przez trzęsienie ziemi. Na terenie elektrowni znajdowało się 24 samodzielnych punktów pomiaru poziomu promieniowania. 23 z nich zostało zniszczone lub trwale uszkodzone przez tsunami.

Grupa inżynierów z Uniwersytetu w Bristolu zaprezentowała propozycję rozwiązania tej trudnej sytuacji. Zbudowany przez nich autonomiczny dron nazwany ARM (Aerial Radiation Monitoring) umożliwi bezpieczne dla człowieka obserwowanie aktualnej sytuacji na terenie wypadku.

Dotychczasowe próby penetrowania terenu (np. przy pomocy helikopterów) niosły ze sobą ryzyko dla ludzkiego życia. Przy pomocy ARM, służby zajmujące się sytuacją na terenie po wybuchach na terenie budynku reaktora, będą mogły bezpiecznie poznać sytuację nawet w miejscach o największym poziomie radioaktywności. Dron może pracować autonomicznie - bez udziału człowieka jest w stanie ustalić sobie ścieżkę eksploracji terenu tak, aby zdobyć jak najwięcej informacji o patrolowanym obszarze.

drone_10

Stworzone dla drona oprogramowanie, oprócz mierzenia poziomu radioaktywności, nanosi odczyty na mapę o bardzo dużej rozdzielczości: pół metra kwadratowego na pojedynczy piksel mapy. Może to pomóc w opracowywaniu zmian zanieczyszczenia w czasie, jak i np. zaplanowaniu dróg ewakuacji.

Przez ostatnie pół roku zespół testował użyteczność pojazdu w warunkach, które mogą panować w miejscu katastrofy: w deszczu, śniegu, i przy silnym wietrze. Dron wyszedł z tego bez szwanku.

Małe pojazdy bezzałogowe stają się powoli częścią naszego życia. Służyć będą w wielu jego dziedzinach, na szczęście nie tylko w celach rozrywkowych, komercyjnych czy wojskowych, ale i w sytuacjach, w których mogą ratować ludzkie życie i zdrowie.

REKLAMA

Źródło: Wired UK. Grafika główna pochodzi z serwisu ShutterStock.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA