Facebook dał zasięg, a potem go zabrał? Nie, suche dane statystyczne świadczą o czymś innym
Nie ma chyba wydawcy medium, który nie narzekałby na zmiany, które od dłuższego czasu wprowadza Facebook w swoim algorytmie. Nie chodzi nawet o kompletny chaos związany z implementacją najważniejszej dla mediów usługi Facebooka, czyli Newsfeeda, ale fakt, że drastycznie maleją zasięgi wpisów na fanpage'ach, co przekłada się na znacznie niższy ruch na stronach docelowych.
Czy tak jednak jest w rzeczywistości?
Mnie też od dłuższego czasu intryguje i - nie ukrywam - denerwuje to, co Facebook robi z zasięgami promocji tekstów Spider's Web na fanpage'u. Jeszcze pół roku temu przeciętny wpis docierał do 50, a nawet 60 proc. naszych fanów, czyli ludzi, którzy zadeklarowali się, że chcą otrzymywać powiadomienia od Spider's Web. Dziś średnie dotarcie oscyluje wokół 35 - 40 proc., przy czym należy nadmienić, że jest znacznie większa dysproporcja pomiędzy pojedynczymi statusami. Niektóre potrafią dotrzeć nawet do 75 - 80 proc. naszej publiczności na Facebooku, po czym kilka kolejnych generuje niewiele ponad 20 proc. zasięgu.
Na pierwszy rzut oka, to wygląda fatalnie. Szczególnie, że kiedyś było znacznie lepiej, a przecież nikt nie lubi jak mu się odbiera to, co miał wcześniej "za darmo".
Ale to tylko pierwszy rzut oka. W rzeczywistości sytuacja jest zgoła odmienna. Facebook nie zmniejszył zasięgów, przynajmniej tego mierzonego w ruchu na stronie docelowej. Co więcej, wciąż jest zdecydowanie najbardziej skutecznym medium społecznościowym dla mediów.
Zaczynam rozumieć postępowanie Facebooka
W lutym 2014 r. media społecznościowe wygenerowały 16 proc. ruchu na Spider's Web. Z tego za 80 proc., czyli 12,8 proc. całości odpowiedzialny jest właśnie Facebook. Znacznie niżej w rankingach jest Twitter, który generuje ok.. 5 proc. całości ruchu. Jeszcze niżej są Disqus (spore zaskoczenie) - 2,2 proc. oraz Google+ z 2,0 proc.
Spójrzmy na to, jak było rok wcześniej, w lutym 2013 r. Wtedy Facebook wygenerował 12,3 proc. ruchu Spider's Web. Twitter 2 proc., a Google+ 1 proc.
Wychodzi więc na to, że w ciągu roku ruch z Facebooka nie tylko nie zmalał, lecz nieco wzrósł (o pół pkt proc.). Przypomnę, że wtedy zasięgi przeciętnych wpisów na fanpage'u przekraczały 50 - 60 proc. Dziś docierają do połowy tego procentu.
Jaki z tego wniosek?
Mark Zuckerberg doskonale zna statystyki. Obniżając zasięgi de facto nie zmniejszył ruchu generowanego przez Facebooka na stronach docelowych. Nie dał więcej. Utrzymał to, co było. Za więcej każe płacić.
Oczywiście jest to wszystko uwarunkowane przez wiele dodatkowych czynników. Jeśli jesteś aktywny na Facebooku, to rośnie ci w naturalny sposób liczba fanów. Dzięki temu utrzymasz swój zasięg na stronie docelowej. Za resztę płać.