Źle liczono liczbę osób żyjących na Ziemi. Jest nas kilka miliardów więcej
Wyobraźcie sobie, że przez dekady używaliście smartwatcha, który konsekwentnie niedoszacowuje liczbę kroków o połowę. Podobna sytuacja może mieć miejsce w przypadku globalnych szacunków populacji ludzkiej.

Gdy w listopadzie 2022 r. świętowaliśmy osiągnięcie progu 8 mld mieszkańców Ziemi, mało kto spodziewał się, że ta liczba może być znacząco zaniżona. Dziś oficjalne szacunki mówią o 8,1-8,2 mld ludzi na planecie, jednak badanie przeprowadzone przez zespół dr. Josiasa Láng-Rittera z Uniwersytetu Aalto sugeruje, że rzeczywistość może być zupełnie inna.
Badacze analizując dane z 300 projektów budowy zapór w 35 krajach na przestrzeni lat 1975-2010 odkryli fundamentalne błędy w globalnych systemach szacowania populacji. Byliśmy zaskoczeni, gdy odkryliśmy, że rzeczywista populacja zamieszkująca obszary wiejskie jest znacznie wyższa niż wskazują globalne dane populacyjne - przyznaje Láng-Ritter, główny autor rewolucyjnego badania.
Czytaj też:
W zależności od analizowanego zbioru danych populacja wiejska była niedoszacowana o 53 do 84 proc. w badanym okresie. To oznacza, że przy obecnych szacunkach 43 proc. światowej populacji żyjącej na terenach wiejskich, rzeczywista liczba może być wyższa nawet o 2-3 mld osób.
Precyzja kontra tradycja
Dotychczasowe globalne szacunki opierały się na podziale powierzchni Ziemi na siatkę kwadratów i przypisywaniu im wartości na podstawie danych spisowych. Ta metoda, skalibrowana głównie w środowiskach miejskich, mogła prowadzić do znaczących błędów na terenach wiejskich.
Láng-Ritter i jego zespół zastosowali zupełnie inne podejście, wykorzystując dane zebrane podczas projektów budowy zapór. Gdy budowane są zapory, duże obszary zostają zalane i ludzi trzeba przesiedlić. Przesiedlana populacja jest zwykle liczona bardzo precyzyjnie, ponieważ firmy budujące zapory płacą odszkodowania osobom dotkniętym projektem - wyjaśnia główny autor badania.
Ta metodologia zapewniała znacznie większą precyzję niż tradycyjne metody. Podczas budowy zapór firmy mają ekonomiczny interes w dokładnym policzeniu wszystkich uprawnionych do odszkodowań, co sprawia, że dane te są niezwykle wiarygodne. Naukowcy połączyli te informacje z danymi satelitarnymi, tworząc kompleksowy obraz rzeczywistej sytuacji demograficznej.
Implikacje technologiczne i społeczne
Podobnie jak błędne dane wejściowe mogą prowadzić do nieprawidłowego działania algorytmów sztucznej inteligencji, tak nieścisłe dane demograficzne wpływają na wszystkie aspekty planowania globalnego - od alokacji zasobów po strategie rozwoju infrastruktury technologicznej.
Jeśli rzeczywiście żyje na Ziemi kilka miliardów ludzi więcej niż sądziliśmy, oznacza to fundamentalne przeszacowanie zapotrzebowania na zasoby naturalne, energie oraz technologie..
Sceptycyzm w środowisku naukowym
Nie wszyscy eksperci są jednak przekonani do tak rewolucyjnych wniosków. Stuart Gietel-Basten z Hong Kong University of Science and Technology wyraził sceptycyzm wobec idei, że Ziemia miałaby pomieścić nawet kilka miliardów ludzi więcej niż wskazują obecne szacunki, nazywając ją mało prawdopodobną.
Krytycy wskazują, że potrzeba więcej dowodów niż jedno badanie, by uznać obecne dane za błędne. Przy liczeniu ludności nawet podczas oficjalnych spisów zawsze istnieje odsetek osób, które z różnych powodów nie zostaną uwzględnione, dlatego wszystkie spisy uwzględniają pewien margines błędu.
Niemniej jednak badanie fińskich naukowców po raz pierwszy dostarcza systematycznych dowodów na potencjalne problemy z dokładnością globalnych danych demograficznych. Te zbiory danych były używane w tysiącach badań i szeroko wykorzystywane do podejmowania decyzji, a jednak ich dokładność nie była systematycznie oceniana - podkreśla Láng-Ritter.
Odkrycie to nabiera szczególnego znaczenia w kontekście innych globalnych trendów demograficznych. Europa zmaga się z dramatycznym spadkiem dzietności - w 2023 r. współczynnik dzietności w krajach UE spadł do zaledwie 1,38 urodzeń na kobietę, znacznie poniżej poziomu 2,1 zapewniającego prostą zastępowalność pokoleń. W Polsce sytuacja wygląda jeszcze gorzej, z współczynnikiem na poziomie 1,2.
Podobne trendy obserwujemy globalnie - w Kanadzie wskaźnik dzietności w 2022 r. wyniósł 1,33 dziecka na kobietę, co jest najniższym wynikiem od ponad wieku. Te dane sugerują, że o ile populacja globalna może być obecnie niedoszacowana, o tyle w przyszłości możemy spodziewać się jej stabilizacji, a następnie spadku.
Niektóre prognozy wskazują, że światowa populacja osiągnie szczyt na poziomie 8,5-8,6 mld około 2040-2050 r., by następnie zacząć spadać do około 6-7 mld do końca XXI wieku. Te przewidywania mogą jednak wymagać rewizji w świetle nowych ustaleń dotyczących niedoszacowania obecnej populacji.
Paradoks przeludnienia i wyludniania
Odkrycie potencjalnego niedoszacowania populacji światowej wprowadza dodatkowy wymiar do debaty o przeludnieniu planety. Jak zauważa Jonathan Kennedy z Queen Mary University of London, obawy związane z przeludnieniem rzadko dotyczą tylko liczb. Odzwierciedlają one walkę o władzę dotyczącą tego, czyje życie ma znaczenie, kto stanowi obciążenie lub zagrożenie i ostatecznie, jak powinna wyglądać przyszłość.
Podczas gdy jedni martwią się przeludnieniem, inni, jak Elon Musk, uważają kolaps populacyjny za znacznie większe zagrożenie. Kolaps populacyjny to potencjalnie największe ryzyko dla przyszłości cywilizacji - argumentował Musk w 2021 r.
Kennedy wskazuje także, że w perspektywie kilku dekad nasze starzejące się społeczeństwa będą desperacko potrzebować nowych imigrantów do płacenia podatków i pracy w opiece zdrowotnej i społecznej. Ten paradoks - niedoszacowana obecna populacja przy jednoczesnych prognozach przyszłego wyludniania - sprawia, że kwestie demograficzne stają się jeszcze bardziej złożone.