REKLAMA

Unia prosi, żebym używał europejskiej elektroniki. Złożyłem zestaw do domu oraz pracy i jest dramat

Postanowiłem sprawdzić, czy jestem w stanie funkcjonować używając wyłącznie europejskiej elektroniki. Efekt jest mizerny, by nie powiedzieć dramatyczny.

Telefon zegarek laptop Europa
REKLAMA

W dobie narastających napięć handlowych Unia Europejska coraz mocniej akcentuje potrzebę cyfrowej suwerenności. Brzmi rozsądnie - wspierajmy lokalny przemysł, uniezależniajmy się od azjatyckich i amerykańskich gigantów. Tylko czy to w ogóle możliwe? Spróbowałem skompletować zestaw elektroniki wyłącznie od europejskich producentów. I szczerze? Nigdy nie czułem się tak sfrustrowany. Oto raport z frontów tej nierównej walki.

Czytaj też:

REKLAMA

Laptop i oprogramowanie - czyli cyfrowa pustynia

Moje poszukiwania zacząłem od podstawowego narzędzia pracy - laptopa z europejskim rodowodem. I tu już na starcie zderzyłem się ze ścianą. Lista europejskich producentów komputerów przenośnych jest tak krótka, że trudno nazwać ją nawet listą.

- No dobrze, kupię jakikolwiek laptop, a zainstalują na nim europejskie oprogramowanie - pomyślałem naiwnie. Tymczasem okazuje się, że w kwestii systemów operacyjnych Europa pozostaje cyfrową pustynią. Microsoft to firma amerykańska, Apple również, a linuksowe dystrybucje, choć często rozwijane w Europie, są projektem globalnym.

Rozejrzałem się za pakietem biurowym. Microsoft Office, dostępny w wersjach takich jak Microsoft 365 Personal (za około 253 zł brutto rocznie) czy Microsoft 365 Business Standard (za 553 zł brutto rocznie), to jednak znowu amerykański produkt. Próbowałem znaleźć europejską alternatywę i choć istnieją takie rozwiązania jak francuski OnlyOffice czy niemieckie SoftMaker Office, ich funkcjonalność i kompatybilność pozostawiają wiele do życzenia.

SoftMaker Office

Oprogramowanie biurowe to podstawa pracy, ale w oficjalnych sklepach dominują produkty Microsoftu - pakiety Microsoft 365 czy Office Home & Business 2024 za ponad 1100 zł brutto. Każda europejska alternatywa wydaje się jedynie bladym cieniem amerykańskich gigantów.

Telefon - poszukiwania europejskiego sztandarowca

Przejdźmy do urządzenia, bez którego współczesny człowiek nie wyobraża sobie życia - telefonu. W rankingach sztandarowych modeli dominują Samsung Galaxy (Korea), Motorola Edge (amerykańska firma należąca do chińskiego Lenovo) czy iPhone (Stany Zjednoczone). A Europa?

Teoretycznie mamy Nokię (Finlandia), ale prawda jest taka, że Nokia Mobile to obecnie marka licencjonowana przez HMD Global, a telefony produkowane są w Chinach. Mamy francuskie Wiko, ale to marka należąca do chińskiego Tinno Mobile. Gigaset to niemiecki producent, ale ich smartfony nie mogą równać się z topowymi modelami innych firm.

Gigaset GX4

Smartwatch - przebłysk nadziei?

Na horyzoncie pojawił się promyk nadziei - smartwatche marki Garett. To polska firma specjalizująca się w produkcji nowoczesnych inteligentnych zegarków, będąca liderem na polskim rynku w zakresie projektowania smartwatchy dla dzieci.

Wizytówka marki brzmi obiecująco. Wizją marki Garett jest zapewnienie konsumentom wysokiej jakości produktów, aby mogli oni cieszyć się aktywnym i zdrowym stylem życia, dbać o swoje ciało, wykorzystując do tego nowoczesne technologie. Brzmi dobrze, prawda?

Garett Kids Vibe 4G

Problem pojawił się, gdy zaczniemy zagłębiać się w szczegóły. Choć marka jest polska, komponenty i produkcja odbywają się w Chinach. To klasyczny przykład europejskiej marki naklejonej na chiński produkt. A ja wciąż szukałem czegoś naprawdę europejskiego.

Konsola do gier - misja niemożliwa?

Konsola do gier... tu moje nadzieje całkowicie upadły. Przez dekady europejski rynek konsol zdominowany był przez japońskie Sony i Nintendo oraz amerykańskiego Microsoftu. Ale może jest jakaś niszowa europejska alternatywa?

Znalazłem szwajcarski Logitech G Cloud Gaming Handheld - przenośną konsolę do gier z obsługą Xbox Game Pass i Nvidia GeForce Now. Na pierwszy rzut oka europejski produkt! Tymczasem okazuje się, że została przygotowana we współpracy z Tencent Games (chiński gigant), a sercem urządzenia jest ośmiordzeniowy układ Qualcomm Snapdragon 720G (amerykański).

Logitech G Cloud

Ciężko znaleźć w pełni europejską konsolę do gier z dobrym ekosystemem, sklepem z grami i wsparciem dla popularnych tytułów. Kolejny punkt na mojej liście musiałem skreślić.

Telewizor i kino domowe - europejskie tylko z nazwy

Telewizor to sprzęt, który powinien być prostym wyborem - przecież mamy Philipsa, prawda? Europejskie Stowarzyszenie Obrazu i Dźwięku (EISA) za najlepszy telewizor do kina domowego uznało model Philips OLED+984.

Tyle że dział telewizorów Philipsa został sprzedany chińskiej firmie TPV Technology. Telewizory Philips są więc produkowane przez chińską firmę, która używa europejskiej marki. To kolejny przykład produktu, który tylko pozornie jest europejski.

Philips OLED+984

Próbowałem też skompletować system kina domowego od europejskich producentów głośników, ale okazało się, że większość znanych europejskich marek audio albo została przejęta przez azjatyckie koncerny, albo produkuje swój sprzęt w Chinach. Kolejne rozczarowanie.

Smart home - ostatnia deska ratunku

Rozwiązania smart home to stosunkowo młoda branża, więc miałem nadzieję, że tutaj Europa ma szansę zachować swoją niezależność. I rzeczywiście, znalazłem polską firmę Domatiq, która tworzy wygodny, bezpieczny i stabilny system automatyki domowej.

Co więcej firma realizuje projekt Innowacyjny system Domatiq ArrayAI do zarządzania budynków wykorzystujący sztuczną inteligencję profilowanie zachowań użytkowników i urządzeń współfinansowany ze środków Unii Europejskiej. Projekt ma na celu zaprojektowanie i wdrożenie do masowej produkcji pierwszego w skali świata systemu Smart Home, umożliwiającego autonomiczne sterowanie funkcjami domów za pomocą algorytmów wykorzystujących AI.

To brzmi imponująco! Wreszcie coś naprawdę europejskiego. Jednak po bliższym przyjrzeniu się ofercie okazało się, że wiele komponentów i tak pochodzi z Chin. Ponadto kompatybilność z innymi urządzeniami (tymi nieeuropejskimi, które już miałem) okazała się problematyczna.

Europejski rynek elektroniki - stan faktyczny

Czas spojrzeć prawdzie w oczy. Stworzenie w pełni europejskiego ekosystemu elektronicznego jest obecnie praktycznie niemożliwe. Dlaczego? Po pierwsze, wiele europejskich marek to tylko fasady dla produktów produkowanych w Chinach. Philips TV, Nokia Mobile i wiele innych to europejskie nazwy na nieeuropejskich produktach.

Po drugie nawet jeśli znajdziemy autentycznie europejskie firmy, często nie są one w stanie konkurować z globalnymi gigantami pod względem wydajności, funkcjonalności czy ekosystemu.

Po trzecie uzależniliśmy się od amerykańskiego i azjatyckiego oprogramowania do tego stopnia, że odwrót wydaje się niemożliwy. Kto z nas zrezygnuje z Androida, iOS czy Windowsa na rzecz hipotetycznego europejskiego systemu?

Europejska elektronika - marzenie czy możliwość?

Nie chcę, żeby ten felieton brzmiał jak całkowita negacja. Europa ma ogromny potencjał technologiczny i intelektualny. Firmy takie jak polski Domatiq pokazują, że innowacyjne rozwiązania mogą powstawać także na naszym kontynencie.

Problem polega na tym, że przez dekady pozwalaliśmy na przenoszenie produkcji do Azji i oddawaliśmy kontrolę nad kluczowymi technologiami. Teraz Media Markt, jedna z największych europejskich sieci elektronicznych, może zostać przejęta przez chińskiego giganta JD.com, co według ekspertów może spowodować, że europejski rynek zaleje fala taniej elektroniki.

Unijna polityka promowania europejskiej elektroniki jest słuszna, ale spóźniona o dekady. Realne odbudowanie europejskiego przemysłu elektronicznego wymagałoby ogromnych inwestycji i cierpliwości konsumentów, którzy musieliby zaakceptować wyższe ceny i czasem niższą funkcjonalność.

Próba podsumowania dramatu

Moja przygoda z próbą przesiadki na europejską elektronikę zakończyła się fiaskiem. Nie udało mi się skompletować zestawu, który byłby jednocześnie w pełni europejski i spełniał moje potrzeby zawodowe oraz rozrywkowe.

Czy to oznacza, że powinniśmy zrezygnować z idei europejskiej suwerenności cyfrowej? Absolutnie nie. Ale zamiast pustych haseł potrzebujemy realnej strategii odbudowy europejskiego przemysłu elektronicznego - od produkcji półprzewodników, przez hardware, po oprogramowanie.

Na razie jednak, jako cyfrowy nomada, muszę pozostać przy moim międzynarodowym zestawie urządzeń. I choć chciałbym wspierać europejski przemysł, to po prostu na ten moment nie mogę sobie pozwolić na luksus patriotyzmu technologicznego. Bo wbrew pozorom, byłby to luksus - droższy, mniej funkcjonalny i trudniejszy w codziennym użytkowaniu.

REKLAMA

Może kiedyś Europa wróci na technologiczny szczyt. Tymczasem muszę wrócić do mojego chińskiego laptopa, koreańskiego telefonu i amerykańskiej konsoli do gier. Bo praca czeka, a drama z europejską elektroniką wystarczy mi na długie miesiące.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-04-09T05:53:00+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA