REKLAMA

Rząd nazwał nową usługę i wyszło ulubione słowo Ferdka Kiepskiego. Wybuchła afera

Brzmi to trochę jak odcinek „Świata według Kiepskich”, w którym Ferdynand jednak idzie do pośredniaka, znajduje pracę i wymyśla swoją własną usługę. Tyle że wydarzyło się naprawdę i jest źródłem problemów. Kto by pomyślał, że niewinne doręczenia elektroniczne mogą tyle namieszać.

Świat Według Kiepskich
REKLAMA

Kwalifikowana Usługa Rejestrowanego Doręczenia Elektronicznego brzmi przede wszystkim fachowo, ale i niegroźnie. Gorzej, jeżeli chcemy ułatwić sobie wypowiedzenie nazwy i użyjemy skrótu.

Wówczas wychodzi nam nic innego jak KURDE

REKLAMA

Ktoś zapatrzył się w stronę Stanów Zjednoczonych, gdzie powstał Departament do spraw Efektywności Rządu? Department of Government Efficiency brzmi na początku tak samo niewinnie, ale w skrócie to już DOGE. Czyli tak samo jak mem, który w polskim internecie znany jest jako "Pieseł".

Nasze KURDE było jednak pierwsze – Ministerstwo Cyfryzacji informuje „Rzeczpospolitą”, że nazwa pojawiła się w ustawie o doręczeniach elektronicznych z 2020 r. Ma już swoje lata, ale nadal oburza. Na tyle, że powstała petycja skierowana do Sejmu.

Zwrot KURDE w języku potocznym jest powszechnie używany jako eufemistyczne przekleństwo, oficjalnie występujące w Słowniku Języka Polskiego PWN. PURDE (…) może budzić podobne skojarzenia, zamieniona jest tylko jedna litera – zauważa jej autor, cytowany przez dziennik.

Co więcej, KURDE dołącza tym samym do CEP – czyli Centralnej Ewidencji Pojazdów. Autor petycji ma dość nawet przypadkowego śmieszkowania i domaga się interwencji posłów „w celu wprowadzenia regulacji nadawania nazw i skrótów urzędowych”.

– Ministerstwo Cyfryzacji wraz z operatorem wyznaczonym Pocztą Polską nie posługuje się skrótem KURDE – informuje „Rzeczpospolitą” Monika Gembicka z biura komunikacji Ministerstwa Cyfryzacji.

Najwyraźniej jednak resort zdaje sobie sprawy z istnienia problematycznego skrótu, bo „rekomenduje i posługuje się” takimi kombinacjami jak Publiczna Usługa Rejestrowanego Doręczenia Elektronicznego, Publiczna Usługa Hybrydowa czy Kwalifikowana Usługa RDE.

Urzekła mnie szczególnie ta ostatnia nazwa, sugerująca nacisk na „RDE” – kto choć raz mocno się zdenerwował, ale nie chciał jednak zbyt brzydko się wyrazić, też zapewne to słyszy. Efekt jest jeszcze bardziej komiczny.

„Rzeczpospolita” zauważa, że skrót KURDE może i jest nieoficjalny, ale nie brakuje przykładów na to, że bywa używany. Językoznawca prof. Jerzy Bralczyk twierdzi, że to nie przystoi.

- Skrót KURDE być może wielu ludzi rozbawi, jednak intencje autora petycji są słuszne, bo istotnie naraża ona na szwank powagę instytucji państwowych – sugeruje.  

Myślę, że dla instytucji państwowych większym problemem jest, gdy cyfrowe usługi czasami nie działają, a nie to, jak bywają nazywane. Przeciwnicy KURDE mogą cieszyć się, że resort nie promuje w ten sposób funkcji („O kurde, ale KURDE jest super!”), bo wtedy faktycznie niesmak mógłby być zrozumiały.

W wielu polskich słowach kryją się niespodzianki w postaci przekleństw, a jednak nikt nie uczula np. szachistów, by uważali, jak komentują niektóre posunięcia. Kontekst ma znaczenie. Na dodatek jak śpiewał Dezerter: „nie ma brzydkich słów, są tylko brzydkie myśli”.

REKLAMA

Naprawdę mogło być gorzej. Wyobrażacie sobie Kwalifikowaną Usługę Rejestrowanego Doręczenia Elektronicznego Bezpośrednio Efektownie Listy Eliminującą, w skrócie KURDE BELE?

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-04-18T12:14:00+02:00
Aktualizacja: 2025-04-18T09:37:06+02:00
Aktualizacja: 2025-04-17T21:05:52+02:00
Aktualizacja: 2025-04-17T20:17:05+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA