Internet kasuje Elona Muska. Ludzie zwracają Tesle, a X jest blokowany
Echa po występie Elona Muska na inauguracji prezydentury Donalda Trumpa nie milkną. Sprzeciw wobec zachowania wyrażany jest w sieci i na ulicach. I kto wie – być może Musk dostanie po kieszeni.
Wystąpienie Elona Muska zostało zapamiętane z powodu gestu przypominającego salut rzymski. Bez względu na intencje miliardera, ruch wywołał mnóstwo zrozumiałych emocji. Wielu nie wierzy w przypadkowość, nie przekonują ich też argumenty o niewiedzy – symbole mają zbyt duże znaczenie, by przechodzić obok nich obojętnie. A w opinii niektórych publicystów czy historyków złudzeń mieć nie można: to nie był przypadek.
Dlatego też coraz więcej osób nie chce mieć nic wspólnego z biznesami Muska. Na Reddicie pojawiają się wpisy informujące o sprzedaży Tesli czy zwracaniu pojazdu, w czym pomaga m.in. brytyjskie prawo. Niektórzy cieszą się, że jednak nie zdecydowali się na zakup, choć byli bliscy podjęcia takiej decyzji. Dziś już żadnych wątpliwości nie mają i szukają innego samochodu.
Ci, którzy z Tesli rezygnować nie chcą bądź nie mogą, przynajmniej nalepkami wyrażają swoją niechęć do działań Elona Muska. Cóż, robi się naprawdę gorąco, bo akcja niemieckich aktywistów nie jest jedyna – salony Tesli oblewane są farbą, jak ten w Zurichu, lub napisami wprost nazywającymi Muska faszystą.
Ile ten bojkot konsumencki będzie trwał i czy odniesie jakikolwiek skutek – tego rzecz jasna póki co nie wiemy. Niekoniecznie musi to być jednak chwilowa moda. Już kilka miesięcy temu szef Rossmanna poinformował, że rezygnuje z kupowania Tesli. Samochody wykorzystywane były przez pracowników sieci do celów służbowych. Powodem tej decyzji było poparcie przez Muska Donalda Trumpa, który wprost negował zmiany klimatu.
Teoretycznie w 2024 r. Tesla sprzedała więcej aut niż motoryzacyjna legenda Audi, ale faktem jest, że firma odnotowała też pierwszy w historii spadek dostaw rok do roku. Można to tłumaczyć kryzysem na rynku samochodów EV i jednocześnie większą konkurencją, ale coraz trudniej odwracać wzrok od tego, co wyprawia Elon Musk.
Proces odwracania się od Muska trwa
Coraz więcej społeczności na Reddicie zakazuje wstawiania linków prowadzących do Twittera. Użytkownicy nie chcą promować w ten sposób serwisu Muska. Podobna dyskusja rozpoczęła się również na polskim subreddicie r/Polska.
Myślę że jako Polacy powinnyśmy być szczególnie wyczuleni na nazistowskie zachowania. Również w pełni popieram – pisze jeden z komentujących.
Niektórzy uważają jednak, że to forma cenzury. Na Twitterze udziela się wielu polityków, zamieszczane są bardzo ważne informacje, więc to wciąż istotne źródło wiedzy.
„Zamykanie się na jakiekolwiek poglądy, bo są powszechnie uważane za złe, bo nam nie pasują, jest niesamowicie krótkowzroczne i tworzy idealne warunki do manipulacji i cenzury” – dodaje jeden z przeciwników bana dla Twittera.
Nie brakuje też wpisów mówiących o tym, że to po prostu naśladowanie mody ze Stanów Zjednoczonych.
Czy to kolejny przykład slacktywizmu, czyli działania, które niewiele da, ale pozwoli poczuć się dobrze? I znowu odpowiedź nie jest jednoznaczna. Exodus z Twittera mimo wszystko da się zauważyć, bo platforma Bluesky zyskuje na znaczeniu. Pewne ruchy Muska mogą sugerować, że jego biznes to odczuwa.
Działania Muska coraz trudniej tłumaczyć i nazywać je tylko wybrykami czy ekscesami. Mowa tu przecież o człowieku, którego wpływ na światową politykę jest coraz większy. W ten weekend Musk wystąpił zdalnie na wiecu skrajnie prawicowej partii AfD. Przeciwko ugrupowaniu tysiące Niemców wyszło na ulice.
Zdjęcie główne: Frederic Legrand - COMEO / Shutterstock