REKLAMA

Nie ma większego oszustwa niż to, którego dopuszczają się na mnie Bolt, Freenow i reszta gangu Ubera

Zamawiasz środek transportu. Chcesz z punktu A przedostać się do punktu B. Czasem w tej układance pojawia się jeszcze punkt C albo kolejne. Jednak aplikacje taksówkarskie wykładają się już na punkcie ZERO tej wyliczanki, czyli na estymacji czasu, jaki potrzebują, żeby być u mnie.

Nie ma większego oszustwa niż to, którego codziennie dopuszcza się na mnie Bolt, Freenow i reszta gangu Ubera
REKLAMA

Sytuacja z dzisiaj, ale też z wczoraj i przedwczoraj i z całego ostatniego roku, a nawet więcej. Mało kto wie, ale jakiś czas temu zostałem posiadaczem BMW, więc to oczywiste, że regularnie podróżuję samochodami zastępczymi. A to podbieram auto narzeczonej, a to muszę coś wypożyczyć, a to kolega poratuje czymś, co stoi u niego na podwórku. Najczęściej jednak gdy Bawaria jedzie na lawecie lub stoi u mechanika, to ja bujam się takimi furami jak Bolt RS, Freenow AMG lub Uber GT.

REKLAMA

Z jazdą taksówkami mam ten problem, że kierowcy już dawno zapomnieli o jeździe ekonomicznej i niesieni na skrzydłach starych Priusów skupiają się nie na odzyskiwaniu energii, a walce na śmierć i życie o wepchanie się na pas, który w danej chwili jedzie szybciej. Efekt? Choroba lokomocyjna, której nie miałem przez całe życie. Więc w tej małej dygresji chcę tylko napisać: Apple, daj już nam tego iOS 18 z funkcją zapobiegającą chorobie lokomocyjnej. Błagam.

Wracając do taksówki. Zanim człowiek do niej wsiądzie, jest przez długi czas karmiony kłamstwami. Bo zamawianie przewozu u mnie wygląda tak. Na którymś tam pulpicie iPhone’a mam obok siebie Bolta, Ubera i Freenow. I zwykle odpalam je jednocześnie, i sprawdzam, gdzie są samochody w mojej okolicy, i porównuję czas, w jakim mogą mnie odebrać. Za każdym zamawianym razem sytuacja wygląda tak, że jedna aplikacja mówi, że auto będzie za jakieś 4 minuty lub 6 minut, a gdy się na to decyduję, to kolejni kierowcy wypadają (odrzucają? czy co?) i czas się wydłuża. Wtedy otwieram drugą aplikację, która pokazywała stosunkowo sprawny odbiór, sytuacja się powtarza. Przy próbie zamówienia liczby się zmieniają na niekorzyść zamawiającego. Wtedy za każdym razem myślę sobie:

To nie koniec oszustwa

Gdy w końcu wybiorę jeden z przewozów, a anuluję drugi, który np. długo wybierał mi kierowcę, to aplikacje zaczynają pokazywać czas pozostały do przyjazdu taksówki. I tu trwa kolejne kłamstwo, bo napis „za 3 minuty” potrafi wyświetlać się przez 2-3 minuty bez zmiany. Nie ma tu jakiegoś odliczania i realnych szacunków. Taksówka stoi gdzieś daleko ode mnie, a ja dostaję sygnał, że będzie za 4 minuty lub 6 minut. No i fajnie, ale to nie jest prawda. Bo czasem mijają ze 2 minuty, zanim piktogram przedstawiający samochodzik ruszy się na ekranie smartfona. Potem odliczanie również jest błędne przez niedostosowane do warunków na drodze i czasu niezbędnego do pokonania większych skrzyżowań, itd.

Proceder oszustwa trwa w najlepsze. I oczywiście wiem, że aplikacja tylko próbuje pokazać czas, oczywiście wiem, że w regulaminach tych usług pan PrawnikGPT napisał szereg dupochronów. Ale mam to gdzieś. Jeśli ktoś mi oraz milionom innych konsumentów kłamie codziennie w żywe oczy, to ja cicho siedzieć nie będę. Nie możemy normalizować tego, że ktoś mówi, że za 21,37 zł odbierze nas z punktu A już za 5 minut, a gdy się zdecydujemy, to okazuje się, że jednak za 10 minut, a na koniec wychodzi z tego kwadrans.

REKLAMA

Jeśli warunki zmieniają się na niekorzyść klienta, to automatycznie cena powinna zmieniać się na jego korzyść. Wprowadźcie to albo przestańcie ściemniać, że możecie być szybko u klienta.

Urealnijcie ten czas lub przedstawiajcie go w uczciwych widełkach.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA