Wielki test automatów paczkowych. Puściliśmy paczki w Polskę i wiemy, kto jest najszybszy
Automaty paczkowe zalały polskie ulice, chodniki, osiedla, bramy wjazdowe, a nawet lotniska. Wybór jest całkiem spory i niektórzy mogą się zastanawiać, z której oferty faktycznie najlepiej skorzystać. Porównaliśmy je i wiemy, kto dostarcza najszybciej i najwygodniej.
W naszym wyścigu udział wzięły następujące maszyny: paczkomat InPostu, automat DHL, DPD, Orlenu oraz należący do Poczty Polskiej Pocztex. Brakuje jednego gracza, na dodatek sporego – OneBox od Allegro. Przyczyna absencji jest prosta: za pomocą „Allegromatu” wysyła się paczki sprzedawane za pośrednictwem Allegro.
Paczki zostały wysłane z Lublina do Łodzi. Nadane zostały w tym samym czasie, w bardzo podobnym okresie trafiły do automatów. Na miejscu odbierane były z maszyn położonych w tej samej okolicy, ale żaden nie znajdował się obok siebie. Uniknęliśmy dzięki temu sytuacji, w której ten sam kurier najpierw wkładałby paczki do automatu A, a potem do stojącego obok B.
Los całego konkursu spoczywałby więc w jego rękach i przypadkową decyzją zadecydowałby o wygranej. Tylko jego kaprys, ślepy los, zwykły przypadek mógłby sprawić, że skręciłby w inną uliczkę i wynik byłby odwrotny. Ale już teraz mogę zdradzić, że do tego nie doszło – a jeśli nawet, to na pewno nie w przypadku wielkiej rywalizacji o złoty medal.
Wielki test automatów paczkowych: który jest najtańszy?
Już na tym etapie mamy do czynienia z bardzo ciekawymi rezultatami. Ceny przesyłek różnią się od siebie i to nawet w znaczący sposób. Pomiędzy najtańszym a najdroższym automatem różnica wynosi ponad 6 zł. Czy najdroższy oznacza najszybszy? Oj, będzie ciekawie.
Najmniej zapłacić trzeba za dostawę Orlen Paczką – wysyłka kosztuje 11,99 zł. Za usługę DPD zapłaciliśmy 13,99 zł, Poczta Polska za transport do Poczteksu wzięła 14,50 zł, a inPost 16,99 zł. Najdroższy okazał się więc DHL, bo zapłaciliśmy 18,60 zł.
Co ciekawe DPD na samym początku zaznaczył, że do odbioru paczki niezbędna jest aplikacja – DPD Mobile. Bez niej nie da się odebrać przesyłki. I chociaż mailowe powiadomienie przychodzi, to nie znajdziemy tam kodu PIN pozwalającego uruchomić skrytkę. Odpowiedź jest bardzo prosta: automat DPD jako jedyny nie ma ekranu ani klawiatury, więc kod i tak do niczego by się nie przydał.
Która firma dostarczyła paczki najszybciej?
Prawdziwy wyścig miał się odbyć w Łodzi, ale sprawdźmy, ile czasu zajęło kurierowi dotarcie do paczki – i czy każdy dostawca szczegółowo informuje o drodze. Oczywiście istniało ryzyko, że w jakimś przypadku nadawca mógł się z dostawcą minąć, bo ten zabierałby paczki nieco wcześniej. Rzecz jasna nie ma też reguły w godzinach odbioru. To, że w Lublinie przesyłka została wyjęta o np. 11:18 nie oznacza, że w Olsztynie czy Bogatyni będzie podobnie.
Wysyłkę rozpoczęliśmy 23 stycznia. Tak wyglądał początek rajdu:
- InPost – nadana przez paczkomat o 11:10, odebrana przez kuriera o 13:26, przyjęta w oddziale o 19:12
- DHL – nadana o 11:22, brak informacji o dalszej drodze do oddziału
- Orlen Paczka – nadana o 10:59, odebrana o 11:36 (!), o 02:33 przyjęta w sortowni regionalnej
- Pocztex – nadana o 11:05, „w transporcie” o 15:45
- DPD – nadana o 10:30… 24 stycznia
Zaraz, jak to?! Nie oszukaliśmy, paczka trafiła do automatu 23 stycznia, ale aplikacja zasugerowała, że jednak 24 stycznia. Więcej o tej sprawie piszemy tutaj:
Po 23 godzinach sytuacja prezentowała się następująco: inPost wydał paczkę do doręczenia, podobnie jak DHL, który precyzyjnie zapowiadał, że zostanie włożona do automatu między 11:00 a 13:00. W przypadku Orlen Paczki 24 stycznia o godzinie 10:00 paczka była przyjęta w sortowni regionalnej, a Pocztex miał ją w transporcie. O DPD wiecie.
Jasne stało się, że o wygraną walczy dwóch graczy: inPost i DHL
Jeśli oglądaliście kiedykolwiek Top Gear to na pewno pamiętacie, że w rywalizacji trójki prowadzących przeważnie po drodze jeden odpadał, a dwóch docierało na metę w tym samym czasie. Emocje sięgały zenitu, bo o wygranej miały decydować sekundy. Zawsze myślałem, że jest to wyreżyserowane i ustawione. Logiczne, że kiedy dwóch graczy idzie łeb w łeb to chce się dotrwać do końca. Ale przyglądając się naszej walce o palmę pierwszeństwa wycofuję się z oskarżeń pod adresem Brytyjczyków, bo los faktycznie potrafi z nas zadrwić i to on pisze najlepsze scenariusze.
11:09 – paczka oczekuje w automacie. Takiego SMS-a wysłał... DHL. I chociaż kurier dał z siebie wszystko, to do wygranej zabrakło naprawdę niewiele. O 11:07 w aplikacji inPostu pojawiło się powiadomienie, że przesyłka jest gotowa do odbioru. Dwie minuty. Podkreślę, że automaty były zbyt daleko siebie, by dotarcie z punktu A do punktu B i tym bardziej rozładowanie zamówień możliwe było w 120 sekund. Podejrzewam, że godzina mogłaby nie wystarczyć, znając sytuację drogową w Łodzi. Dwóch kurierów szło łeb w łeb.
I być może gdyby ten pracujący dla DHL szybciej wybiegł z samochodu, gdyby sprawniejszym ruchem zamknął skrytkę, ta rywalizacja mogła potoczyć się inaczej. Ale to kurier inPostu był szybszy i wygrał ten pojedynek na odległość.
Na pewno?
VAR!
Pojawiają się wątpliwości. Trzeba sprawdzić tę sytuację dokładnie. Sędzia podchodzi do monitora i ogląda z każdej strony na powtórkach. SMS przyszedł o 11:09, ale aplikacja dała sygnał dopiero o 11:22. To każe zwrócić uwagę na jedną kluczową kwestię. Mianowicie: czas odbioru do 27 stycznia godz. 23:00. „Przesyłka może czekać na odbiór aż 4 dni kalendarzowe od daty doręczenia do automatu” – zaznacza DHL opisując swoją usługę. Nie informuje o godzinach, a jedynie dniach kalendarzowych, ale godzina odbioru może sugerować, że klienci mają na to 72 godz.
Dlaczego jednak odbiór jest o 23:00, a nie 11:00, po faktycznych 4 dniach, czyli 96 godzinach? Co więcej, dlaczego o 23:00, skoro równo powinno być o 23:09? To sugeruje, że paczka mogła więc zostać włożona o 11:00, ale przez lag – który, jak widzimy, występuje, skoro aplikacja ma opóźnienie – SMS zakłamał rzeczywistość!
Ta argumentacja ma sens. Jest nawet bardzo prawdopodobna. Ale logiczne wydaje się też inne opisanie sprawy: system po prostu sobie zaokrągla do równej godziny, przy odbiorze darując sobie końcówki.
Tak czy siak czas pierwszego zgłoszenia jest najważniejszy i to on powinien decydować o wyniku rywalizacji. Dlatego też w naszym plebiscycie to inPost okazał się najszybszy.
To jednak ciekawe, że w DHL SMS działa szybciej niż aplikacja. Mimo że paczka była już w środku automatu to program DHL-a uparcie twierdził, że ciągle przesyłka jest w doręczeniu. Wprawdzie tylko przez kilka minut, ale i tak widać, że technicznie nie wszystko jest tam jeszcze na tip-top.
Do automatu Orlenu paczka dotarła o 13:48 (przypomnijmy, że nadana została o 10:59 dzień wcześniej, a odebrana przez kuriera już o 11:36). Różnica pomiędzy inPostem i DHL więc jest, ale stosunkowo nieduża. A najciekawsze jest to, że Orlen Paczka od DLH-a jest tańsza o ponad 6 zł, a od inPostu o 5 zł.
Podium rozstrzygnięte, po emocjach? Patrzcie na to
Na szczęście swoim ruchem DPD zapewniło zabawę do samego końca. Przesyłka włożona do Poczteksu dobrze zaczęła, bo podróż rozpoczęła jeszcze przed 16:00 23 stycznia. Tyle że wędrówka po kraju trwała długo i dopiero 25 stycznia była „w doręczeniu”. Dzięki temu paczka, która trafiła do DPD 23 stycznia i całą dobę spędziła w automacie paczkowym zdążyła dogonić tę transportowaną przez Pocztę Polską.
I znowu szalona rywalizacja. Niby czwarte miejsce jest najgorszym dla sportowca, ale lepiej być tuż za podium i otrzeć się o najlepszych. Możecie nie wierzyć, ale znowu zadecydowały minuty. O 11:57 aplikacja Pocztex Mobile poinformowała, że przesyłka oczekuje na odbiór. Do automatu DPD trafiła... 11 min wcześniej. Urządzenia oddalone były o siebie o ponad 4 km, więc znowu nie ma mowy o tym, że przez przypadek wytoczona wcześniej droga kuriera zadecydowała o losach rywalizacji.
Automaty paczkowe: jak to jest z wygodą obsługi?
Najmniej przyjemnie korzystało mi się z automatu DPD. Brak ekranu naturalnie ogranicza opcje odbioru (w innych wpisać można numer telefonu i kod SMS, otworzyć zdalnie lub też przyłożyć kod QR), więc to spodziewany minus. Zaskoczył mnie jednak fakt, że przed odbiorem musiałem dodatkowo uruchomić Bluetooth w swoim telefonie. To niby drobiazg, ale straciłem przez niego przy automacie kilka sekund więcej niż w przypadku innych. I jeszcze jedna rzecz: chociaż szedłem z kopertą pod pachą to w aplikacji dalej widniało, że paczka czeka na odbiór. Odświeżenie zajęło ok. 10 min. Niby nie mój problem, ale mogę sobie wyobrazić, że ktoś jest na tyle skrupulatny, że czeka pod maszyną aż wszystko zostanie potwierdzone.
Być może po prostu DPD jest na innym etapie niż pozostali uczestnicy rywalizacji. W samym podejściu widać nieco inną filozofię – skrzynka jest mniejsza, bardziej przypomina nowocześniejszy wariant skrzynek pocztowych, to raczej wsparcie niż realna alternatywa dla tradycyjnych dostaw. Ale też sporo się zmienia. Kiedy skontaktowałem się z DPD, żeby wyjaśnić przyczynę tajemniczej zmiany daty nadania w aplikacji, zostałem poinformowany o nowościach, które zostały wdrożone niedawno, a wcześniej ich nie było.
Przykładem takiej odpowiedzi na potrzeby klientów jest dokonana w ostatnim czasie aktualizacja pozwalająca na wyświetlanie mapy z najbliższymi punktami DPD Pickup czy ułatwienie nadania paczki bezpośrednio z poziomu aplikacji. Wcześniej dodaliśmy możliwości związane z zarządzaniem przesyłką „w locie”, co pozwala np. przekierować przesyłkę, jeśli zmieniają się nasze plany dnia.
- zaznaczał Maksymilian Pawłowski, kierownik ds. Komunikacji Korporacyjnej w DPD.
Niewykluczone więc, że lada moment i te niedogodności zostaną wyeliminowane. Póki co jednak DPD narobiło nam najwięcej zamieszania i tylko o 11 min wygrało z Pocztą Polską. A że spodziewaliśmy się w Poczteksie zobaczyć awizo, jest to naprawdę mało imponujący tryumf.
Największym zaskoczeniem jest... Orlen Paczka
Aplikacja zaraz po tej inPostowej jest najbardziej schludna, czytelna i po prostu wygodna. Usługa jest tania i całkiem szybka – pewnie gdybym pracował „normalnie” i odbierał przesyłkę po pracy nie robiłoby mi różnicy, czy trafiłaby do punktu o 11:58 czy 13:46. Pewną wadą samego automatu jest to, że skrytka otworzyła się cicho i delikatnie, na dodatek zabrakło konkretnego wskazania miejsca.
Lekko uchylone drzwiczki sprawiły, że trudno było od razu je zauważyć. Zarówno inPost, DHL jak i Pocztex robią to bardziej konkretnie, dokładnie pokazując rząd i wysokość, a drzwiczki otwierają się szeroko. Ale też nie zawsze – już poza konkursem odbierałem jedną paczkę w innym Paczkomacie i ten na ekranie nie wskazał jak zwykle precyzyjnie, więc być może zależy to od samej wersji automatu. A także samego stanu zużycia skrytek.
Niedawno Orlen pochwalił się, że o prawie 240 proc. wzrosła liczba dostaw do automatów paczkowych, a w planach jest jeszcze więcej maszyn. Jeżeli utrzyma się niska cena to może to być prawdziwy rywal dla inPostu i ich Paczkomatu.
Porównując wszystkie automaty ze sobą łatwiej zrozumieć przyczynę sukcesu inPostu
Ich aplikacja wydaje się być najbardziej czytelna, wygodna i po prostu przejrzysta. Być może dużą rolę odgrywał tu efekt przyzwyczajenia, ale wszystko było pod ręką i zwyczajnie grało. Na plus wybiła się aplikacja Orlenu, a najgorzej prezentował się program Pocztex Mobile. Jest ubogi, szary, smutny, zwyczajnie odpychający. Jedynym plusikiem jest łatwość w wybraniu opcji „potrzebuję ułatwionego odbioru” – odpowiedni przycisk jest od razu widoczny.
Dodajmy, że w samej Łodzi są tylko trzy automaty Poczteksu. Same urządzenia są standardowe, ale ich liczba i samo działanie aplikacji powoduje, że trudno wróżyć Poczcie Polskiej sukcesy w tym temacie. Zmienić to może ewentualna fuzja z Orlenem, o której swego czasu się plotkowało. Na tym etapie Pocztex jest daleko w tyle – zarówno pod względem czasu dostawy, jak i funkcjonowania aplikacji.
Dobrze działający automat to chyba za mało. Z drugiej strony przegrana o jedyne 11 min nie boli, biorąc pod uwagę reputację Poczty Polskiej i stereotypowe myślenie o niej. Niby tragedii nie ma, ale też trudno jest Pocztex specjalnie chwalić.
O samej aplikacji DHL piszę mało z prostego powodu: nie wyróżnia się. Jest po prostu w porządku, nie licząc opóźnień w informowaniu o dotarciu przesyłki. Nie ma tu jednak ani wielkich zalet ani wad. DHL jednak konsekwentnie podgryza inPost – widać coraz więcej urządzeń, usługa jest szybka, ale jedyny minus to bez wątpienia cena, najwyższa w naszym zestawieniu. Jeśli jednak ktoś ma bliżej i zastanawiał się, czy warto zaznaczać tę formę dostawy, to wydaje się, że nasze testy pokazują, że nie ma się czego obawiać.
Z jednej strony niespodzianek nie ma. Wygrał inPost, który zdominował swoimi paczkomatami rynek automatów w Polsce. Z drugiej widać, że za jego plecami dzieje się naprawdę wiele. Niektórzy jeszcze mają co nieco do poprawy, ale alternatywa jest realna.
Ściąga w wyborze automatów paczkowych
Chcę, żeby paczka dotarła szybko i nie aż tak drogo: inPost
Chcę, żeby też było szybko, ale nie przejmuję się ceną: DHL
Chcę, żeby było tanio: Orlen Paczka
Nie zależy mi na czasie: DPD
Na niczym mi nie zależy, ale jestem patriotą: Pocztex