Polacy szukają skarbów na dnie oceanu. Znaleźliśmy się w elitarnym gronie
Dno oceaniczne jest słabiej zbadane niż powierzchnia Marsa czy Księżyca. Naukowcy wierzą jednak, że to właśnie oceany będą źródłem metali, gdy już wyczerpią się złoża kopalne na lądzie. W odkrywaniu, co na nas czeka, pomagają polscy badacze. Jako jedni z niewielu na świecie.
- Koncentrujemy się na poszukiwaniach złóż siarczków polimetalicznych. Te błyszczące minerały często o charakterystycznym złotawym kolorze są ważnym źródłem miedzi, złota, cynku i ołowiu – powiedział PAP dr Jakub Ciążela, geolog morski z Instytutu Nauk Geologicznych PAN.
Polska jest jednym z trzech państw z wydaną w 2018 r. licencją Międzynarodowej Organizacji Dna Morskiego – obok Francji i Rosji – która pozwala prowadzić badania na temat występowania surowców w Oceanie Atlantyckim. Ocean Indyjski monitorowany jest przez Niemcy, Chiny, Koreę Południową oraz Indie.
Polacy wytypowali już siedem miejsc, które powinny być dokładniej zbadane. A przy okazji odkryli dwa, o których wcześniej nie było wiadomo, za to jest spora szansa, że to właśnie tam mogą występować cenne metale.
Badanie, jak tłumaczy Jakub Ciążela, dna oceanu jest skomplikowane. Statek zużywa dużo paliwa, musi być też wyposażony w specjalistyczną echosondę wielowiązkową.
Badanie odbywa się przez wysyłanie fali akustycznej, która odbija się od powierzchni dna oceanu i wraca do statku. Na podstawie pomiaru czasu, w jakim ta fala powraca, wiemy, jaka jest głębokość na danym obszarze.
- tłumaczy naukowiec.
Do tego dochodzi badanie magnetometryczne. Naukowcy wykorzystali fakt, że wypływ gorących wód hydrotermalnych powoduje pewne zakłócenia w cechach fizycznych i składzie chemicznym wody. Sensory pomagają te zakłócenia wykryć, co z kolei może być sygnałem, że w danym miejscu występuje zwiększona ilość metanu, podwyższony wskaźnik pH albo obniżony wskaźnik pH. Dla naukowców to ważna wskazówka przy poszukiwaniu złóż.
W najbliższym czasie zespół naukowców wyśle w okolice dna drona podwodnego
Pływają samoczynnie 2-3 dni bardzo nisko nad powierzchnią dna oceanicznego (ok. 50 m) i mogą mapować dno z bardzo dobrą rozdzielczością od 25 cm do 1 m. Dla porównania ta ze statku wynosi ok. 30 m.
Na Spider's Web piszemy o ciekawostkach związanych z oceanami:
Jak tłumaczy w rozmowie z PAP Ciążela czas jest bardzo ważnym czynnikiem w prowadzeniu badań. Po 8 latach od wykupienia licencji trzeba zrezygnować z 50 proc. niezbadanych obszarów. Gdy licencja zaś wygaśnie, można wskazać 25 proc. obszaru, który chce się eksplorować i w którym zostanie przeprowadzona eksploatacja złóż.
Ostatnie pięć lat obowiązywania licencji (2028-2033) trzeba przeznaczyć na myślenie o technologiach – w jaki sposób będziemy chcieli te złoża wydobywać. To będzie pole do popisu dla polskich firm, żeby opracować dla nas rozwiązania
- komentuje badacz.
Badacz zwraca uwagę, że złoża oceaniczne mają często znacznie większy stopień wzbogacenia w metale niż złoża lądowe. I chociaż górnictwo morskie raczej nie zastąpi w najbliższym czasie górnictwa tradycyjnego, to może być wartościowym uzupełnieniem właśnie z tego powodu. Opracowanie niezbędnej technologii pomagającej w wydobyciu sprawi, że będziemy mieli dostęp do dużych zasobów, które są łatwe do przetworzenia.
Na dodatek w trakcie tych badań zdobywa się bardzo dużo wiedzy. A Polska jako uczestnik wypraw staje się liderem w zakresie geologii tych obszarów z racji tego, że państw biorących udział jest niewiele. Współdzielimy jeszcze licencję na polach konkrecji manganowych Clarion-Clipperton na Pacyfiku.