Astronomowie odkryli planetę, która nie powinna istnieć. Nie wiadomo jak powstała
Zaledwie 285 lat świetlnych od Ziemi znajduje się niewielka, niepozorna, czerwonawa gwiazda skatalogowana przez astronomów pod numerem TOI-5205. Na pierwszy rzut oka to tylko jeden z setek miliardów czerwonych karłów w naszej galaktyce, nic szczególnie ciekawego. Teraz jednak naukowcy znaleźli coś, co wyróżnia ten układ spośród wszystkich znanych.
Kiedy spojrzymy w nocne niebo, nie zobaczymy na nim ani jednego czerwonego karła, nawet mimo tego, że jest to najliczniejsza grupa gwiazd. Choć jest ich dużo, to przede wszystkim są one małe i świecą stosunkowo słabo. Więcej, nawet najbliższa nam gwiazda inna niż Słońce, czyli Proxima Centauri znajdująca się zaledwie 4 lata świetlne od nas, jest wciąż za mała i za ciemna, aby można było ją dostrzec gołym okiem.
Gwiazdy tego typu mają masę od 8 do 60 proc. masy Słońca. Ich jasność waha się natomiast w przedziale od 0,01 do 10 proc. jasności Słońca. Zważając na to, że 80 proc. gwiazd w naszej galaktyce to czerwone karły, to należy je badać, abyśmy mogli chociaż mieć nadzieję na poznanie naszego gwiezdnego otoczenia.
Zaraz, a co to takiego?
Obserwując wzmiankowaną wcześniej gwiazdę TOI-5205 astronomowie znaleźli w jej otoczeniu planetę. Nie powinno być w tym nic dziwnego. Już teraz doskonale wiemy, że większość gwiazd w naszej galaktyce najprawdopodobniej ma planety. Ba, nawet najbliższa nam gwiazda - Proxima Centauri - także ma własną planetę, a nawet kilka.
TOI-5205b, bo taki numer katalogowy otrzymał nowy glob, nie jest jednak typową planetą. Po pierwsze, czerwone karły nie posiadają w swoim otoczeniu gazowych olbrzymów. Po drugie, planety krążące wokół gwiazd są zazwyczaj od nich znacznie mniejsze.
W przypadku TOI-5205 jest jednak inaczej. Nie dość, że krążąca wokół gwiazdy planeta jest gazowym olbrzymem, to na dodatek jest zaskakująco duża. Jak wskazują w swoim najnowszym artykule badacze, sama gwiazda jest zaledwie cztery razy większa od Jowisza, a mimo to krąży wokół niej planeta rozmiarami zbliżona do Jowisza. Problem w tym, że wszystkie modele opisujące powstawanie planet we wszechświecie uniemożliwiają powstawanie tak dużych planet.
Jak zatem doszło do powstania tego nietypowego układu? Astronomowie na razie nie wiedzą. Jedyne co wiemy to to, że taki układ faktycznie istnieje.
Problem leży w tym, że planety powstają z obłoków protoplanetarnych otaczających młodą gwiazdę. Aby powstała taka planeta jak TOI-5205b potrzeba co najmniej dziesięciu mas Ziemi materiału do stworzenia jej jądra, a następnie olbrzymich ilości gazu, który mógłby zostać zebrany przez owo jądro, aby stworzyć gazowego olbrzyma. Cały ambaras jednak w tym, że gwiazda taka jak TOI-5205 nie mogła mieć aż tyle materii w swoim dysku protoplanetarnym. Pytań zatem o pochodzenie tego nietypowego układu planetarnego jest sporo.
Szczęściem tak się składa, że z perspektywy obserwatora znajdującego się na Ziemi, układ TOI-5205 jest tak ułożony, że owa masywna planeta przy każdym okrążeniu swojej gwiazdy przechodzi na tle jej tarczy, dzięki czemu możemy obserwować jej tranzyty. To z kolei oznacza, że w najbliższych latach naukowcy wymierzą w ten układ największe teleskopy, w tym także Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba. Istnieje szansa, że dowiemy się o gwieździe i planecie znacznie więcej niż wiemy obecnie i być może uda się rozwiązać jej zagadkę.