REKLAMA

Sieć zachwyca się dziewczyną, bo przechodzi Elden Ring myślami. Tyle że to nieprawda

W sieci można przeczytać artykuły poświęcone streamerce, która kontroluje Elden Ring przy pomocy fal mózgowych. Niestety nie jest to do końca prawda. Taki technologiczny przełom wciąż jest poza naszym zasięgiem, chociaż inicjatywa entuzjastki gier robi wrażenie. O ile to nie fake.

25.01.2023 17.08
Sieć zachwyca się dziewczyną, bo przechodzi Elden Ring myślami. Tyle że to nieprawda
REKLAMA

Firmy takie jak Sony, Microsoft, Valve, Razer, Logitech czy Nintendo wydają wielkie sumy na to, by opracowywać coraz nowsze, coraz lepsze metody sterowania w grach. Dlatego, gdy w sieci pojawia się młoda dziewczyna, która rzekomo przechodzi Elden Ring wyłącznie przy pomocy myśli, wywołało to słuszną sensację.

REKLAMA

Zakładasz siatkę elektrod na głowę, sterujesz grą samymi myślami - taki sytuację na Twitchu przedstawiają media.

Perrikaryal to stosunkowo mało popularna streamerka, która znalazła się na czołówkach mediów o grach za sprawą unikalnego rozwiązania. Magisterka psychologii wykorzystała elektroencefalograf - urządzenie wykorzystywane do rejestracji fal mózgowych. To podstawowe narzędzie elektroencefalografii (EEG), czyli nieinwazyjnego badania aktywności mózgu. Takie urządzenie zostało rzekomo użyte do sterowania w grze wideo.

Zachwycone rozwiązaniem media piszą, że streamerka najpierw musiała poświęcić wiele godzin, by nauczyć się kontroli nad postacią przy wykorzystaniu fal mózgowych. W ten sposób powstać miał system, który rozróżnia poszczególne myśli, przekładając je na działania bezpośrednio w grze wideo. Na potwierdzenie tego osiągnięcia można zobaczyć krótkie klipy z Twitcha, gdzie widać, jak autorka rozprawia się z bossem w Elden Ring.

Jakim cudem dziewczyna z Twitcha osiągnęła coś, czego nie udało się największym technologicznym gigantom?

Otóż… nie do końca osiągnęła. Chociaż Perrikaryal nie musi być oszustką i być może faktycznie wykorzystuje EEG podczas przechodzenia gry, temat został rozdmuchany poza proporcje.

Zacznijmy od tego, że sam elektroencefalograf nie wystarczy. Potrzebne jest jeszcze urządzenie, które mogłoby dokonać transdukcji sygnału, czyli - inaczej rzecz ujmując - tłumaczenia tego, co zebrano w formie zapisu EEG na komendy zrozumiałe dla komputera. I rzeczywiście naukowcy od lat prowadzą badania nad tego typu urządzeniami. Określane są one w skrócie BCI, od brain - computer interfaces (czyli interfejs mózg - maszyna). Obecny stan wiedzy i możliwości jest taki, że tego typu interfejsy borykają się z szeregiem problemów, które uniemożliwiają uczynienie ich pełnoprawnymi kontrolerami do gier.

Naukowcy zwracają uwagę, że podstawowym problemem jest wydajność. Urządzenia typu BCI mają mieć bardzo niską dokładność i szybkość. Stanowi to szczególne utrudnienie w przypadku gier, które wymagają szybkości działania. Kolejna przeszkoda wymieniana przez uczonych to problem z klasyfikacją sygnałów pochodzących z mózgu. To z kolei ma związek ze sposobu w jaki działa elektroencefalograf.

W ogromnym uproszczeniu, jest to narzędzie diagnostyczne, które bada wielkoskalową aktywność elektryczną mózgu poprzez pomiar wypadkowego pola elektrycznego. Jednym z ograniczeń jest to, że rejestrowany jest "prąd" generowany w pobliżu elektrod. Kolejny problem wynika z faktu, że EEG odbiera aktywność związaną z bardzo dużą liczbą procesów, w które zaangażowany jest mózg (a głównie kora mózgowa w związku ze wspomnianym zasięgiem "nasłuchowym" elektrod). Pobudzenie neuronów może mieć zatem bardzo różne źródła i dotyczyć wielu aspektów pracy naszego najważniejszego organu.

Autorzy artykułu naukowego poświęconego wykorzystaniu interfejsów mózg - komputer w gamingu twierdzą wręcz, że są one "interesującymi, ale zbędnymi urządzeniami", ze względu na wspomniane już ograniczenia, ale również brak konkurencyjności dla tradycyjnych kontrolerów. Innymi słowy, jeśli wspomniana streamerka dysponuje narzędziem, które potrafi zamienić aktywność mózgu na komendy w grze wideo, to generowałoby opóźnienie utrudniające pokonanie jakiegokolwiek bossa w Elden Ring.

Czego zatem dokonała Perrikaryal?

Jeśli nie mamy do czynienia z prostym oszustwem - a to wciąż nie jest wykluczone - streamerka skoncentrowała się na tym, by konkretny rodzaj aktywności przekładał się na jedną czynność przypisaną dla przycisku ataku. Oglądając materiał widzimy, że dziewczyna potrzebuje sekundy-dwóch, aby wykonać magiczny atak dystansowy. Jednak cała reszta - eksploracja, leczenie, uniki, zarządzanie ekwipunkiem i tak dalej - odbywa się przy pomocy typowego pada.

Nie dochodzi więc - wbrew entuzjazmowi mediów - do przełożenia konkretnych myśli na konkretne czynności. To nie tak, że Perrikaryal myśli o tym, że chce iść do przodu albo ciąć mieczem, a awatar na ekranie realizuje jej wolę. Zamiast tego mamy do czynienia z powiązaniem konkretnej aktywności z konkretną funkcją, bez naturalnej zależności między tymi dwoma obszarami. O ile to nie fake.

O czym zatem myśli streamerka, żeby rzekomo aktywować magiczny pocisk? Jak zdradza podczas rozgrywki na żywo, najlepsza okazuje się wizualizacja. Perrikaryal wyobraża sobie, że przesuwa bardzo ciężki obiekt w kierunku przed sobą. Co nie zawsze jest łatwe, gdy atakuje grupa przeciwników albo walczy się z bossem.

 class="wp-image-3151707"

Osiągnięcie i tak jest niezwykle imponujące. O ile jest prawdziwe.

Absolwentka psychologii pokazuje, jak praktyczne mogłoby być wykorzystanie interfejsów mózg-komputer. Zwłaszcza dla osób, które z jakiegoś powodu, na przykład przez niepełnosprawność, nie mogą wykorzystywać manualnych kontrolerów oraz fizycznych czynności. Jeśli streamerka po kilku godzinach treningu może atakować w Elden Ringu, w podobny sposób mogłyby być obsługiwane podstawowe interfejsy, np. nowoczesnej toalety, kabiny myjącej czy domowego wózka dla niepełnosprawnych.

REKLAMA

Zresztą, tego typu rozwiązania powoli stają się rzeczywistością. Interfejsy mózg-komputer oraz mózg-urządzenie to naturalny kierunek rozwoju technologii. Już teraz naukowcy ze Stanford chwalą się systemem, który potrafi generować aż 62 wyrazy w ciągu minuty, prosto z naszych myśli. Z jednym wyrazem na sekundę, to już płynna oraz spójna komunikacja. Jesteśmy w przededniu opanowania "mówienia umysłem", a stąd już krótka droga do poskromienia innych czynności przy użyciu samej woli.

Współpraca: Rafał Gdak

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA