Hive ma 2 mln użytkowników. Musk zniszczył Twittera, więc ludzie szukają zamiennika
Czy Hive będzie alternatywą dla Twittera? Tego nie wiemy, ale nie da się ukryć, że to działania Elona Muska sprawiają, że coraz więcej użytkowników rozgląda się za nowym miejscem w sieci. Hive łączy w sobie cechy kilku portali, co sprawia, że ta mieszanka jest naprawdę intrygująca.
Hive Social ma już 2 mln użytkowników i niespodziewanie wskoczyło do topu najchętniej pobieranych aplikacji. Fakt, że mówi się o nim w kontekście problemów Twittera, chociaż tak naprawdę aplikacji przyświeca zupełnie inna filozofia, dobrze pokazuje miejsce, w którym się znaleźliśmy. Działania Elona Muska budzą wątpliwości czy wręcz przerażenie, ale Twitter nie jest wyjątkiem. Media społecznościowe ewidentnie poszły w złą stronę. To nie przypadek, że swoje kłopoty ma też Meta, a cały internet po prostu rozczarowuje i nie pociąga jak kiedyś.
Hive chwali się, że jest medium społecznościowym, które wyświetla treści nie na podstawie sugestii algorytmu, ale po prostu chronologicznie
Mam wrażenie, że to największa zmiana, jaka obecnie zachodzi, bowiem okazuje się, że można funkcjonować bez wyborów algorytmów i pokazywać użytkownikom to, co faktycznie chcą widzieć – czyli treści od kont, które sami obserwują. Pewnie w siedzibie Facebooka, Twittera, ale i także TikToka takie potrzeby są wyśmiewane i wyszydzane, ale niektórym właśnie na tym zależy. I Hive to dostarcza.
Poza tym Hive daje więcej wolności w wyrażaniu siebie. Nie tylko dlatego, że nie ma limitu znaków – można więc poczuć się momentami jak na platformie blogerskiej – ale i tym, że do profilu przypiąć można np. ulubiony utwór ze Spotify.
To kolejna rzecz, która podoba mi się w "nowych" mediach społecznościowych: powrót do czasów, kiedy nasze konto coś wyrażało i opisywało, kim jesteśmy. Niedawno swoje 20. urodziny obchodził portal last.fm, który dla mnie przez wiele lat był właśnie taką cyfrową wizytówką.
Dziś o twoim internetowym znaczeniu świadczy liczba obserwujących
I choć zabrzmię jak boomer mówiąc, że tak naprawdę "to nic nie znaczy", wcale nie chodzi mi o to, że to znak czasów, przykra rzecz i kiedyś to było lepiej, bo liczył się charakter, a nie wygląd. Po prostu to od algorytmów zależy, czy będziemy widoczni i zauważalni. Można mieć tysiące obserwujących, ale nowy wpis zobaczy tylko garstka. Hive, podobnie jak Mastodon, próbuje to odkręcić.
Po kilku godzinach spędzonych na Hive mam wrażenie, że to serwisów społecznościowy w starym stylu, nastawiony nie na newsy czy komentarze jak Twitter, ale bardziej na kreatywnych, artystycznych treściach. Kojarzy mi się bardziej z Instagramem czy nawet TikTokiem, bo spora część wyświetlanych przeze mnie treści to filmy. To taki pamiętnik, ale w blogowym stylu, z większymi możliwościami ekspresji.
Przykład Hive pokazuje, jak ograniczają nas "stare" media społecznościowe
Może właśnie dlatego kontakt z Hive jest taki odświeżający, bo choć niby mamy to samo, co wszędzie – memy, piosenki, filmiki, zdjęcia – to jednak działa to trochę na innej zasadzie. Choćby ze względu na to, jak działa zakładka "odkrywaj", gdzie treści podzielone są tematycznie i łatwiej po nich buszować.
Zauważyłem, że praktycznie nigdy nie korzystałem z sekcji "Przeglądaj" na Twitterze czy ich odpowiedników na Facebooku bądź Instagramie. W przypadku Mastodona czy Hive jest inaczej, bo nie mam zbudowanej bazy obserwujących, więc muszę ich znaleźć. Największym zaskoczeniem jest jednak to, że to odkrywanie jest po prostu ciekawe.
Czy zostanę na Hive? Sam nie wiem. Mastodon bardziej wpasowuje się w moje gusta. Ale i tak się cieszę, że taka aplikacja zyskuje na popularności. Można powiedzieć, że dopiero teraz, wszak Hive powstało w 2019 roku i do dziś nie wiadomo, kto jest jej twórcą bądź twórczynią.
Mówi się o dwóch osobach – to by tłumaczyło, dlaczego aplikacja na Androida chodzi tak sobie. Mały zespół zapewne nie radzi sobie z nagłą popularnością. Najważniejsze jest to, że spędzając krótki czas na Hive znowu poczułem się, że jestem "gdzieś indziej", w nowym miejscu, które chce działać inaczej niż Facebook, Twitter czy Instagram. A właśnie tego potrzebujemy. Przebijania baniek. Pokazywania, że można inaczej.
Hive ma też łatwiejszy próg wejścia. Zakładanie konta jest banalne, bo wystarczy podać maila, wpisać hasło, nazwę użytkownika i gotowe.