Premiera GeForce przesunięta. Poszło o mylące oznaczenia
Karta graficzna GeForce RTX 4080 12 GB na razie nie wejdzie do sprzedaży, choć od listopada będzie można kupić RTX 4080 16 GB. To efekt zasłużonej krytyki, bowiem obie karty różnią się czymś znacznie więcej niż tylko pamięcią.
Wygląda na to, że wyłączając cenę i zużycie energii, GeForce RTX 4000 są układami graficznymi w zasadzie bezkonkurencyjnymi. Niesamowita wydajność w połączeniu z niemal czarodziejskimi technologiami sprawiają, że AMD i Intel mają z pewnością wiele do przemyślenia. Choć na razie cena tych kart współgra z ich osiągami: są wręcz absurdalnie drogie.
Czytaj też:
Wysokie ceny nie są jednak największym problemem, bo te po czasie z pewnością będą maleć. Dużo poważniejszym są oznaczenia nowych kart. Do tej pory były one dość logiczne. Uogólniając, cyfry określały chip graficzny, zaś dodatkowe oznaczenie zainstalowaną pamięć. Nie tym razem. Okazało się bowiem, że RTX 4080 RTX-owi 4080 nierówny. I właśnie dlatego teraz część kart trafi do sklepów z opóźnieniem.
Nvidia GeForce RTX 4080 12 GB kontra RTX 4080 16 GB.
RTX 4080 12 GB miał kosztować 5300 zł, zaś RTX 4080 16 GB będzie wydatkiem 7050 zł. Tylko druga z kart pojawi się w sprzedaży. Premierę pierwszej przełożono pod wpływem masowej i zasłużonej krytyki. Te dwie karty różni więcej niż tylko pamięć.
Tańsza z nich zawiera 7680 rdzeni CUDA, jest taktowana z częstotliwością 2,31 GHz (2,61 GHz w Boost), a SoC graficzne jako całość oferuje 639 TFLOPS w przeliczeniach SI, 92 TFLOPS w przeliczeniach śledzenia promieni i 40 TFLOPS w shaderach. Droższa karta ma 9728 rdzeni CUDA, jest taktowana z częstotliwością 2,21 GHz (2,51 GHz w Boost) i zapewnia 780 TFLOPS w przeliczeniach SI, 113 TFLOPS w przeliczeniach śledzenia promieni i 49 TFLOPS w shaderach. To dwie zupełnie inne karty, mimo iż nazwane tak samo.
Nie jest jasne, kiedy zostanie wprowadzona tańsza karta do sprzedaży. A przede wszystkim jak się będzie nazywać. Dobrze jednak, że Nvidia poszła po rozum do głowy. Oznaczenie było na tyle mylące, że zdaniem niektórych, mogło się zakończyć zbiorowym pozwem konsumenckim.