Co się stało z wróblami? Populacja w Polsce zanika
Liczba wróbli w Polsce systematycznie maleje. Przyczyna? Tak, prawdopodobnie zgadliście.

Kiedy ostatnio widzieliście wróbla? Kiedyś można było je spotkać niemalże na każdym kroku, a od pewnego czasu jest o to znacznie trudniej. Dlaczego kiedyś w Polsce było więcej wróbli? Gdzie się podziały? I co się z nimi stało?
Masz wrażenie, że jeszcze kilka lat temu było ich więcej? Słusznie. Kilkanaście lat temu nasze miejskie osiedla były pełne wróbli. Później rozpoczęła się era betonu lanego, wycinania drzew i krzewów oraz golenia trawników do zera. Efekt jest taki, że wróble zaczęły błyskawicznie znikać.
Gdzie są wróble? Populacja znika
Chociaż podążały za człowiekiem od dawna, to właśnie ludzie sprawiają, że los wróbli z roku na rok jest coraz gorszy. Populacja tych sympatycznych ptaków systematycznie spada, a sytuacje takie jak moja należą do wyjątków.
W Jeleniej Górze wróble wygrały walkę z gołębiami. A przynajmniej na pewno tak było w rejonie kawiarni, w której często przesiadywałem. Nic dziwnego, że zdominowały konkurencję. Tamtejsze wróble były wyjątkowo uparte i nieustępliwe. Najpierw tylko się przyglądały. Z daleka obserwowały ciasta, kanapki, pizzę. Potem z płotka wskakiwały na krzesełko. Stąd już był tylko kroczek na stół. Kilka ruchów i hyc, kawałek ciasta wzięty, można odlecieć. A potem wrócić po kolejne resztki.
Na początku nie wiedziałem o ich niecnych zamiarach
Zaskoczyło mnie, że podchodzą tak blisko człowieka, w ogóle się go nie boją. Byłem w jeszcze większym szoku, kiedy wróbel – a potem kolejne i kolejne – wskoczył na stół, by dokonać kradzieży. To zapewne efekt wychowania, bo inni odwiedzający kawiarnię z radością przyglądali się podchodzącym ptakom i nagradzali ich odwagę kawałkami ciasta czy pizzy.
Do widoków wróbli w okolicy jakoś jestem przyzwyczajony, bo widzę je często u rodziców na wsi. Ale nie wszyscy mają takie szczęście. Na redakcyjnym Slacku często rozmawiamy o dziwnych rzeczach, więc pytanie „ej, kiedy ostatni raz widzieliście wróbla” nie mogło zaskoczyć. Okazało się, że sytuacje takie jak moje należą do wyjątków, bo w miejskim krajobrazie wróble przegrywają znacząco z gołębiami. Potwierdzają to alarmujące dane przedstawiane przez ornitologów.
Przyczyna? Zgadliście: człowiek.
Paradoksalnie za „sukces” wróbli odpowiadało dawne budownictwo. Prof. Piotr Tryjanowski z Katedry Zoologii Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu w rozmowie z Polskim Radiem mówił, że wróble były dowodem PRL-owskiej fuszerki. Po prostu ptaki budowały gniazda we wszechobecnych dziurach i tym podobnych wolnych miejscach w budynkach. Po latach wiele bloków było ocieplanych czy modernizowanych. Ze szkodą dla wróbli, ale również jerzyków.
Pokazywał to raport NIK:
Większość spółdzielni nie przestrzegała przepisów ochrony środowiska w zakresie zapewnienia dobrostanu ptaków objętych ochroną gatunkową, gniazdujących na elewacjach modernizowanych budynków. Przed rozpoczęciem robót nie przeprowadzono inwentaryzacji przyrodniczej pod kątem występowania gatunków chronionych, nie występowano o zezwolenia regionalnych dyrektorów ochrony środowiska na odstępstwa od zakazów w stosunku do tych gatunków ptaków oraz nie wykonywano działań kompensacyjnych w związku z likwidacją miejsc ich gniazdowania.
Jeśli wróbel nie znajduje miejsca na dachu, szuka szczęścia na ziemi. Ale tam wcale lepiej nie jest. Żywopłoty są przycinane, na dodatek im bliżej lądu, tym bardziej ptaki narażone są na ataki ze strony drapieżników. A wróblom zagrażają nie tylko koty – choć według badań polskich naukowców, te zabijają nawet prawie 150 mln ptaków rocznie! – ale inne drapieżne latające zwierzęta, jak sroka, wrona siwa czy sójka.
Innym problemem wpływającym na zmniejszanie się populacji wróbli jest brak pokarmu. Jego źródłem często są bujne trawniki, które dopiero od niedawna są skuteczniej chronione przed kosiarkami. Ale nie wszędzie i nie zawsze. Moda na elegancko przystrzyżoną trawę to fatalna wiadomość dla wróbli. A problem dotyczy nie tylko miast, ale też wsi, gdzie właściciele lubią mieć zadbaną, czyli wystrzyżoną murawę.
Z danych ornitologów z Muzeum i Instytutu Zoologii PAN z 2019 roku wynika, że w ciągu 30 lat z Warszawy zniknęła 1/3 populacji wróbli.
To globalny problem, bo na przykład w Wielkiej Brytanii od lat 70. ubyła połowa z 12 mln populacji. Na szczęście nie wszyscy o wróblach zapominają, skazując je na niełatwy los.
Przykładem jest historia ze Szczecina, gdzie niedawno gniazda wróbli… powstrzymały remont bloku. - Na styku 32 i sąsiedniego budynku, pod rurą spustową, wróbelki wykonały sobie gniazda. Pięć rodzin ptasich i w systemie rotacyjnym składają jajka i lęgną się młode podlotki – mówiła Radiu Szczein Małgorzata Świątkowska ze spółki ATUT, która zarządza kamienicą. Budowa została wstrzymana, a pracę kontynuowane będą jesienią, gdy młode podrosną.
Tekst oryginalnie opublikowany 31 lipca 2021 r.