Jedziesz nad polskie morze i nie słyszysz płaczu. Hotel z pokojami bez dzieci
Próbujesz się wyspać, ale wieczorem przez ścianę słyszysz płacz dziecka, a od rana z korytarza dochodzą odgłosy przebiegającej wesołej kompanii – przed takim urlopem chce uratować wczasowiczów hotel ze Świnoujścia.

Portal swinoujskie.info donosi o pierwszym w tym nadmorskim mieście hotelu bez dzieci. Nocleg zapewniany jest osobom powyżej 16 r.ż. Na stronie czytamy, że to "idealne miejsce by w spokoju i ciszy spędzić czas solo lub we dwoje".
Co ciekawe dzieci nie są mile widziane, ale zwierzęta już tak
Hotel bez dzieci w Świnoujściu nie jest pierwszym takim obiektem w Polsce, ale jak widać idea stale się rozszerza. Na Spider's Web pisaliśmy już o pomyśle holenderskiej linii lotniczej, która zamierzała wydzielić część samolotu, by zajmowały ją wyłącznie osoby mające więcej niż 16 lat. Rzecz jasna za jedno z 93 miejsc trzeba będzie dodatkowo dopłacić – 45 euro.
W planach były nawet osiedla dla singli i par, które decydują się nie mieć dzieci.
Świat bez innych
Niektórych takie inicjatywy cieszą. W końcu skoro mam wolne, to chce wypocząć, a nie przewracać się z boku na bok, bo niemowlak nie może usnąć. Albo zrywać się skoro świt, bo tak wstają przedszkolaki. Idą więc jeszcze dalej: jeżeli już płacę majątek za mieszkanie, to nie po to, żeby pod oknem grali mi w piłkę albo bawili się na placu zabaw.
W takim egoistycznym świecie można wyjechać z osiedla bez dzieci i udać się na samolot, w którym wokół nas będą tylko dorośli. Wprawdzie istnieje ryzyko, że na lotnisku można byłoby natknąć się na rodzinkę z niesfornymi urwisami, ale tylko na chwilę – na pewno znajdą się wydzielone strefy wyłącznie dla osób powyżej 16 r.ż.
Tak życie zleci. Wakacje bez dzieci, w tygodniu wyjścia do restauracji, gdzie maluchów się nie obsługuje, a potem powrót na swoje strzeżone dorosłe osiedle. Każdy ma prawo do życia według swoich zasad, to nic zdrożnego. Potem jednak przychodzi starość i to my stajemy się problemem. Osiedle w końcu sprzedawało mieszkania młodym, energicznym, przebojowym, aktywnym. Błąkający się seniorzy zakłócają tę wizję.
I tu biznes znajdzie się rozwiązanie. Swoje lokum sprzedajemy młodej parze i przenosimy się na osiedle dla seniorów. Tam wokół siebie ma się takich jak my. I tylko takich.
Czarnowidztwo? W tę stronę zmierzamy, bo przecież osiedle dla seniorów powstaje już w Łodzi. Scenariusz na przyszłość: przeżycie życia będąc odciętym od osób o innych potrzebach.
W miastach najbardziej lubię to, że tętnią życiem
Kiedy kierowcy denerwują się na biegaczy, ja się cieszę, że w mieście można realizować też takie inicjatywy. Uwielbiam, kiedy dworzec zamienia się w wielką księgarnię. A deptak staje się miejscem, na którym wystawiają się sprzedawcy rękodzieła. Miasto powinno być dla wszystkich.
A co za tym idzie, przystosowane do potrzeb wielu osób. Starszych i młodych. Tych, którzy chcą jeździć rowerami i tych, którzy muszą co jakiś czas odpocząć w drodze z domu do sklepu.
Dzięki temu wszyscy na tym skorzystają. Na ławce pod drzewem siadać musi nie tylko senior. Za sprawą dróg dla rowerów więcej osób przesiada się na te pojazdy, więc ulice mniej się korkują, a autobusy dojeżdżają szybciej na przystanki. Rzecz jasna celowo upraszczam zachodzące procesy, ale tak to powinno działać.
Hotel bez dzieci to usługa premium, więc teoretycznie nie ma sensu się oburzać. Kto chce, ten płaci – i tyle. Równie dobrze szokować mogłyby nas apartamenty w pięciogwiazdkowych pensjonatach, które jeszcze bardziej odcinają klientów od zewnętrznego świata.
Niby tak, ale to jednak coś innego. To przesuwanie granicy. Akceptowanie, że w danej przestrzeni kogoś nie powinno być. Ta lista przecież się rozszerza: zaczyna się od restauracji, potem są hotele, osiedla, samoloty, a z czasem, kto wie, doczekamy się komunikacji miejskiej dla dorosłych. W sklepach rodziny z dziećmi będą mogły robić zakupy wyłącznie w określonych godzinach, by nikt nie musiał z niesmakiem mijać urwisa tarzającego się po podłodze, bo nie dostał wymarzonej zabawki?
I chociaż sam nie wierzę w taki scenariusz, to zwyczajnie smuci mnie oddzielanie się, które często jesteśmy świadkami. A ja chciałbym, żeby w mojej ulubione kawiarni było miejsce dla mnie, dla właścicieli psów, emerytów i niemowlaków. Grodząc się zapominamy o potrzebach innych. A przecież prędzej czy później to my możemy stać się dla kogoś tymi innymi.