Nie trzeba cyberataku, by wywołać chaos w PKP. To była zwykła awaria
Ruch kolejowy w Polsce został niemal sparaliżowany z uwagi na problemy techniczne z informatycznym zapleczem PKP. Podejrzewano, że to akt rosyjskiej agresji na Polskę. Szczęście w nieszczęściu: nie tym razem.
Problemy z systemem sterowania spowodowały, że dziś pociągi w całym kraju kursowały z bardzo dużym opóźnieniem lub w ogóle nie wyjechały na tory. Problemy zaczęły się nad ranem i trwały do późnego popołudnia. Nadal nie jest do końca jasne, czy sytuacja została opanowana.
Czytaj też:
Jak poinformował Mirosław Siemienic z PKP Polskie Linie Kolejowe, około godz. 4:00 na sieci kolejowej wystąpiły usterki urządzeń sterowania w kilkunastu lokalnych centrach sterowania odpowiedzialnych za prowadzenie ruchu kolejowego. Stan wymagał zabezpieczenia urządzeń w terenie i dodatkowych czynności pracowników.
Przygotowano komunikację zastępczą, a samo PKP wezwało podróżnych, że jeśli istnieje taka możliwość, to powinni wstrzymać się od podróży pociągiem dzisiejszego dnia. Bilety oczywiście można było zwrócić i otrzymać zwrot pieniędzy. Były całkiem wiarygodne podejrzenia, że w związku z wojną w Ukrainie i wspieraniem tego kraju przez Polskę Rosja zdecydowała się przeprowadzić cyberatak. Na szczęście to nie akt akgresji.
Paraliż PKP w całej Polsce to nie cyberatak, a awaria.
Jak poinformował Janusz Cieszyński z Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, awaria została zbadana przez specjalistów PKP Polskie Linie Kolejowe. Nie znaleziono żadnych dowodów na to, by awaria wynikała na skutek cyberataku. Czy to ze strony Rosji, czy też dowolnego innego podmiotu. Niestety, na dziś nie są znane szczegóły, w tym przyczyny awarii.
Warto pamiętać, że hakerzy zdążyli już sparaliżować kolej na Białorusi. Ten atak był jednak wymierzony w reżim Putina i został przeprowadzony w nadziei na opóźnienie dostaw zaopatrzenia do putinowskich wojsk atakujących Ukrainę.
Autor zdjęcia otwierającego: Martyn Jandula