Na to zdjęcie nabrały się 44 miliony osób. Ty też?
Ile wysiłku trzeba włożyć w potwierdzenie faktów w mediach społecznościowych? Przykład viralowego zdjęcia pielęgniarki to smutny obraz tego, że w internecie trzeba wątpić we wszystko.
Jak mawiał Alastor Moody: stała czujność! Ta dewiza powinna nam przyświecać każdego dnia podczas przeglądania internetowych treści, bo coraz więcej z nich fałszu i dezinformacji, a coraz mniej prawdy. Zwłaszcza teraz, gdy świat szczepi się przeciw COVID-19, rozliczne ruchy antyszczepionkowe (a także farmy trolli i zwykli głupcy) rozsiewają nieprawdziwe informacje na temat szczepień i samej pandemii.
W ubiegłym miesiącu viralem w internecie stało się zdjęcie rzekomej pielęgniarki trzymającej karton z napisem: „573 dni twarzą w twarz z pacjentami covidowymi, bez szczepionki. Nigdy nie zachorowałam na Covid. Mam układ odpornościowy, nie wpływajcie na moje wybory!”.
Ten napis miał być protestem przeciwko wprowadzeniu obowiązku szczepień dla służby zdrowia w stanie New Hampshire. Zdjęcie stało się viralem m.in. w Danii, gdzie udostępniono je 426 tys. razy i obejrzały je 44 miliony ludzi.
Czy zdjęcie pielęgniarki z New Hampshire jest prawdziwe?
Jak mógłby powiedzieć klasyk, „taki karton można kupić w każdym sklepie z kartonami”, a każdy może przebrać się za pielęgniarkę i szerzyć dezinformację. Zdjęcie znalazło się więc na radarze dwóch organizacji zajmujących się fact-checkingiem: amerykańskiego Snopes i Belgijskiego Knack.
O tym, jak przebiegał cały proces weryfikacji prawdziwości zdjęcia, napisał na Twitterze jeden z dziennikarzy Knack, Brecht Castel, rozkładając na czynniki pierwsze wszystkie kroki, jakie podjęto celem ustalenia tożsamości rzekomej pielęgniarki.
Całość można przeczytać w twitterowym wątku Castela, ale trzeba przyznać, że wymagało to wiele wysiłku i długich godzin grzebania w internecie. Castel zaczął od najprostszego – próby wyszukania kobiety przez wyszukiwanie obrazem. Niestety, zdjęcie zostało powielone już tyle razy, że nie przyniosło to rezultatów.
Udało się jednak zlokalizować inne fotografie z tego samego miejsca i czasu, które ułatwiły ustalenie dokładnej lokalizacji wykonania fotografii. Dzięki innej fotografii z innymi transparentami udało się z kolei trafić na ślad witryny suedhmc.com – strony zachęcającej do pozwu przeciwko centrum medycznemu Darthmouth-Hitchcock, które wprowadziło obowiązek szczepień dla swojego personelu.
To pozwoliło ustalić kontekst fotografii i zawęzić pole poszukiwań pielęgniarki ze zdjęcia. Dzięki zawężeniu pola, Brech Castel przy pomocy dziennikarza Dana Mac Guilla ze Snopes szybko zlokalizował kobietę na innych zdjęciach i trafił na jej prywatny profil na Facebooku. Tym samym udało się potwierdzić, że kobieta rzeczywiście jest pielęgniarką pracującą w Darthmouth-Hitchcock Medical Center, a zdjęcie jest prawdziwe.
Nie znaczy to jednak, że zdjęcie przekazuje prawdziwe informacje.
Zdjęcie pielęgniarki z New Hamphshire zawiera dezinformację.
O ile fotografia jest prawdziwa i rzeczywiście widzimy na niej pielęgniarkę, tak zawiera ona fałsz i nieco nieścisłości.
Nie wiadomo na przykład, czy kobieta pracowała z pacjentami covidowymi w czasie pandemii ani, czy sama zachorowała na COVID-19. Wiadomo jednak, że nie mogła spędzić „573 dni twarzą w twarz z pacjentami covidowymi” – gdyby tak było, zaczęłaby się nimi opiekować 12 stycznia 2020 r. (licząc od daty publikacji zdjęcia). Tymczasem pierwszy potwierdzony przypadek COVID-19 w Stanach Zjednoczonych wystąpił 20 stycznia, a pierwszy przypadek w stanie New Hampshire dopiero 2 marca. Nie wiadomo, czy kobieta wybrała liczbę 573, bo dobrze wygląda na transparencie, czy po prostu zawiodły ją umiejętności matematyczne.
Nie wierz w nic, co jest napisane.
Przykład viralowego zdjęcia i tytanicznej pracy, jaką fact-checkerzy włożyli w jego weryfikację, jest kolejnym smutnym dowodem tego, że żyjemy w erze kompletnego braku zaufania. Jak widać nawet gdy zdjęcie dodaje pracownik pożytku publicznego, może ono być dodane albo w złej wierze, albo z błędem, który doprowadzi do dalszego szerzenia dezinformacji.
Tym bardziej widać, jak potrzebne są serwisy fact-checkingowe i ich działania. Koniec końców nic nie zastąpi jednak własnego rozumu i (nie)zdrowej dozy nieufności. Nie warto wierzyć we wszystko, co jest napisane. Zwłaszcza w social mediach, zwłaszcza dziś.