Wziął młotek i zaczął niszczyć panele fotowoltaiczne. Wandal narobił strat na setki tysięcy złotych
Szaleniec czy radykalny przeciwnik zielonej energii, chuligan wierzący w to, że Polska powinna być zasilana węglem? Trudno powiedzieć, ale mało kto decyduje się na tak radykalny krok, jak poważne uszkodzenie solarnej farmy. Już wiadomo, że nie ma pobłażania dla takich wybryków.
O sprawie informuje lubuska policja. Jak czytamy na stronie służb, w kwietniu na terenie farmy fotowoltaicznej w miejscowości Konin Żagański doszło do zniszczenia paneli fotowoltaicznych. Za chuligański wybryk odpowiedzialny był 30-letni mężczyzna, który został zatrzymany 11 czerwca.
Wandal narobił strat na 322 tys. zł
Mężczyzna zniszczył nie tylko same panele, ale też pozostałe sprzęty niezbędne do czerpania energii ze słońca. Zresztą o skali świadczy właśnie kwot oszacowanych strat.
Pocieszające jest to, że nieprędko kolejni pójdą jego śladem. 30-latek może ponieść olbrzymie konsekwencje - grozi mu do 10 lat pozbawienia wolności. Dla porównania, mężczyzna, który przeleciał przez rondo w Rąbieniu mając we krwi 1,4 promila alkoholu, usłyszał wyrok roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata.
Oczywiście nie jest powiedziane, że agresywny przeciwnik fotowoltaiki spędzi dokładnie 10 lat w więzieniu, ale jeśli sąd nie będzie pobłażliwy, to kara może być surowa.
Rodzi się jedno pytanie: ludzie, co z wami jest nie tak?
Albo podpalają kilkusetletnie dęby, albo doprowadzają do opóźnień pociągów. A teraz jeszcze niszczą farmy solarne. Rozumiem wszystko: jest pandemia, trudny okres, na dodatek odkąd istnieje ludzkość nie brakuje osób, którym czasami coś się odkleja i szkodzą innym. Mimo to ciągle czasami jedyną reakcją na takie skandaliczne wybryki jest banalny faceplam.
Pozostaje mieć nadzieję, że fotowoltaika nie doczeka się podobnych przeciwników co 5G. Wtedy dopiero będzie wesoło.