"Megaodkrycia" to coś więcej, niż tylko seria dokumentów. To wizja przyszłości
Miałem w ostatnim czasie niewątpliwą przyjemność udania się do Londynu, by wziąć udział w pokazie najnowszej serii „Megaodkrycia”, realizowanej przez National Geographic Channel. Spodziewałem się dokumentu na wysokim poziomie, ale to, co zobaczyłem, przeszło moje najśmielsze oczekiwania.
Odkąd pamiętam byłem wielkim fanem filmów dokumentalnych produkowanych przez National Geographic, o czym zresztą wspominałem, opisując swoje doświadczenia po zerwaniu z telewizją. Jeśli czegoś mi po tym „rozstaniu” brakuje, to właśnie tego typu materiałów dokumentalnych. „Megaodkrycia” wynoszą jednak dokumenty National Geographic Channel na zupełnie nowy poziom.
Przed pokazem pierwszego odcinka mniej więcej wiedziałem, czego się spodziewać „Megaodkrycia” są owocem współpracy National Geographic Channel z General Electric, a seria produkowana jest przez studia Imagine Entertainment oraz Asylum Entertainment. Jakby tego było mało, za realizację odpowiadają tacy producenci jak Ron Howard, Brian Grazer, Steve Michaels, Jonathan Koch i Mark Dowley, a poszczególne odcinki wyreżyserowali wizjonerzy prosto z Hollywood: Angela Basset, Peter Berg, Paul Giamatti, Akiva Goldsman, Ron Howard i Brett Ratner.
Jeśli komuś niewiele mówią te nazwiska, to wystarczy przytoczyć takie produkcje filmowe jak „Piękny umysł”, „Kod da Vinci”, czy „Na Wschód od Edenu”, aby mieć jako takie wyobrażenie, o jakim kalibrze realizatorskim mówimy.
„Megaodkrycia” to niezwykła kombinacja hollywoodzkiego rozmachu i opowieści o naukowych odkryciach.
Seria dotyka takich zagadnień jak wszczepianie wspomnień, przedłużanie życia celem eliminacji chorób, pozyskiwanie energii elektrycznej, utrzymywanie zasobów wody, biotechnologii czy walki z pandemiami. Właśnie tego ostatniego tematu dotyczy pierwszy odcinek serii, który miałem okazję zobaczyć w Londynie. „Walka z pandemiami” nie tylko opowiada historię walki z epidemią Eboli - pokazuje również, ile czeka nas pracy, by zapobiec podobnym katastrofom w przyszłości.
Twórcom serii udało się przede wszystkim uzyskać balans pomiędzy aspektem „opowieści” a aspektem przekazania wiedzy i informacji. Jak podkreśla Kurt Sayenga, producent z Asylum Entertainment, istotą serii było pokazać wielkie, przełomowe odkrycia, ale przebrane w maskę osobistych historii.
Przebijało się to przez cały pierwszy odcinek, gdzie historia walki z pandemią była istotnym, lecz nadal zaledwie tłem dla opowieści bohaterów odcinka oraz naukowców, którzy przedstawiali dokładnie w jaki sposób walczono z pandemią i jaki wysiłek ponosi świat, by przepowiadać, leczyć i zapobiegać wybuchom kolejnych epidemii.
Po pokazie mieliśmy możliwość uczestnictwa w panelu dyskusyjnym ze wspomnianym producentem i scenarzystą niektórych odcinków, Kurtem Sayengą oraz udziałem naukowców, którzy pojawią się w odcinkach serii: neurologa Steve’a Ramireza, genetyka Gordona Lightgowa oraz mikrobiologa Eriki Ollmann Saphire.
W czasie panelu głównym tematem dyskusji była problematyka odcinków, a każdy z naukowców miał okazję wytłumaczyć widowni, w jaki sposób prowadzone m.in. przez nich badania zdefiniują świat w przyszłości.
Owo „definiowanie” jest, jak dla mnie, chyba najlepszym podsumowaniem i wyróżnikiem „Megaodkryć” na tle innych serii dokumentalnych.
Ta seria nie tylko stawia pytania, ale również udziela odpowiedzi.
Wielokrotnie filmy dokumentalne oprócz przedstawienia problematyki i opowiedzenia jakiejś historii, nie mówią w zasadzie nic więcej. Pozostawiają widza albo bez jakiejkolwiek konkluzji, albo - co gorsza - stawiają pytania retoryczne na koniec odcinka. „Megaodkrycia” są w tym względzie zupełnie inne. Każdy z odcinków nie tylko opisuje problem, ale też proponuje dokładną solucję.
Podczas wywiadów przy tzw. okrągłym stole miałem okazję dokładnie zapytać o to Kurta Sayengę, który otwarcie przyznał, iż obok bardzo osobistego storytellingu, położenie mocnego nacisku na rozwiązanie problemu było jednym z założeń serii. Parafrazując jego słowa, na nic zda się hollywoodzki rozmach i budżet, jeżeli seria będzie służyć wyłącznie czczym rozważaniom.
„Megaodkrycia” mają zwrócić uwagę widza na istniejący i realny problem, ale też uzmysłowić mu, że jest to problem mający rozwiązanie.
Szczególnie bez ogródek, zarówno w czasie panelu, jak i podczas wywiadów, opowiadała o tym prof. Erica Ollmann Saphire, którą zobaczymy w pierwszym odcinku „Megaodkryć”. Pani profesor nie miała oporów w bardzo ostry sposób skrytykować działań światowych rządów, które zamiast przeznaczać rozsądne budżety na zapobieganie wybuchom epidemii, wolą zamiatać kwestię pod dywan, a tym samym nie tylko tracić miliony dolarów, gdy „mleko się rozleje”, ale również przyczyniać się do zahamowania tempa badań.
Ollmann Saphire pracując w laboratorium nad leczeniem Eboli mogła z pierwszej ręki dowiedzieć się, jak wadliwy jest system i jak wiele ludzkich istnień, czasu, i pieniędzy można by oszczędzić, gdyby prowadzono odpowiednie badania, odpowiednio wcześniej.
To tylko jeden z przykładów. O równie ciekawym problemie opowiedział nam dr Gordon Lightgow, z którego pracą widzowie będą się mogli zapoznać w odcinku o przedłużaniu ludzkiego życia. To, na co doktor zwraca uwagę i czym się zajmuje, dla jednych z pewnością będzie kontrowersyjne - w końcu wielu ludzi uznaje sztuczne przedłużanie życia za „zabawę w Boga”.
Lightgow zwraca jednak uwagę na to, iż przedłużenie życia per se nie jest celem jego badań, bo cóż nam po długowieczności, jeśli spędzimy ją starzy i schorowani? Dlatego celem badań nad wydłużeniem życia nie jest samo dodanie nam lat, lecz zrozumienie i opanowanie chorób nieodłącznie związanych ze starzeniem się, takich jak Alzheimer czy demencja.
„Megaodkrycia” dadzą nam także wgląd w badania, które dotychczas mogliśmy kojarzyć tylko filmami pokroju „Incepcji” czy „Matrixa”. Opowiadał nam o nich Steve Ramirez, który zajmuje się „dekodowaniem umysłu”, a więc pracą nad zrozumieniem, poznaniem i manipulacją wspomnieniami.
Badania Ramireza również mogą dla niektórych nosić znamiona „zabawy w Boga”, lecz rezultaty jego odkryć mają potencjał stać się bezcennym lekiem dla osób cierpiących na Zespół Stresu Pourazowego, czy też przynieść kres pladze, jaka trapi nasz XXI wieczny świat - depresji.
Jego ekipa badawcza zajmuje się próbą tłumienia oraz… wszczepiania wspomnień. Ramirez spytany, czy możliwym jest, aby niczym w „Matriksie” wszczepić komuś także wiedzę, odparł żartobliwie, że nie jest to kwestia „czy?”, ale „kiedy?”. Patrząc na kipiący z tego zaledwie 27 letniego (sic!) naukowca entuzjazm, trudno jest w jakikolwiek sposób nie dowierzać, iż żyjemy na skraju przełomu.
Przełomowe odkrycia nie tylko pokazują przyszłość. Otwierają też oczy na to, co naprawdę istotne.
Wybór odcinka o walce z pandemią, o historii epidemii Eboli, jako otwierającego serię nie był przypadkowy - powiedział nam Kurt Sayenga. To odcinek, który z racji opisywania niezabliźnionych jeszcze ran po epidemii ma pozostawić widza oniemiałego, skupić całą jego uwagę. Powiedziałem to już w czasie wywiadów, ale powtórzę i teraz - panie Sayenga, udało się.
Z pokazu wyszedłem z mętlikiem w głowie i lawiną myśli, z gatunku tych fundamentalnych. Pierwszy odcinek serii brutalnie wręcz uzmysławia, jakimi głupotami przejmujemy się w życiu, a gdzie toczy się prawdziwa walka. Oczywiście, to zupełnie naturalne, że na co dzień skupiamy się na tym, co wprost przed nami - utrzymaniu rodziny, zdrowiu, zarabianiu pieniędzy, własnych potrzebach.
Po emisji pilotażowego odcinka „Megaodkryć” człowiek dostaje jednak wymowne przypomnienie o swoim miejscu w szeregu. O tym, że jesteśmy tylko częścią całości, a nasze drobne zmartwienia i problemy są tak naprawdę niczym w porównaniu z potencjalnym wybuchem pandemii. Z zagrożeniem, z którego nawet nie zdajemy sobie sprawy.
Takie będą też kolejne odcinki - zwracające uwagę widza na problemy, z których być może wcześniej nie zdawał sobie sprawy, a które w bezpośredni sposób wpłyną na to, jak będzie wyglądała nasza przyszłość.
„Megaodkrycia” to seria, obok której nie sposób przejść obojętnie.
Połączenie potężnej problematyki, dużego budżetu i hollywoodzkiego rozmachu przy realizacji sprawia, że naprawdę nie potrafię spojrzeć na nowe dokumenty National Geographic Channel jako po prostu filmy dokumentalne, lecz jest to dla mnie coś znacznie więcej.
Historie poprowadzone są tak, aby wywoływać w widzu napięcie rodem z topowych seriali, a przy tym zachowany jest idealny balans między opowieścią, a warstwą naukową. Nie mam wątpliwości, że seria przypadnie do gustu miłośnikom techno- i medycznych thrillerów. A przecież rozmawiamy o… serii dokumentów.
Ja wróciłem z Londynu pod ogromnym wrażeniem, z niecierpliwością czekający na kolejne odcinki serii, których emisja rozpocznie się na National Geographic Channel już w tę niedzielę, 8 listopada, o 22 i trwać będzie przez kilka kolejnych tygodni.
Warto dodać sobie te daty do kalendarza, bo „Megaodkrycia” to seria, którą po prostu trzeba obejrzeć.