REKLAMA

Jaki smartfon do 500 zł warto kupić? Moje TOP 3

Jaki smartfon do 500 zł warto kupić? Moje TOP 3
REKLAMA

Oferta smartfonów do kwoty 500 zł jest bardzo bogata, ale też bardzo łatwo jest się „naciąć” na modele nie warte nawet tak niskiej ceny. Choć jest to kategoria stricte budżetowa, to nadal możemy znaleźć kilka modeli wartych uwagi.

REKLAMA

Szukając smartfona z najniższej półki cenowej, nie sposób ominąć wielu kompromisów, które musiały nastąpić, aby urządzenie miało tak niską cenę. Większości użytkowników, którzy szukają takich sprzętów, w ogóle to jednak nie przeszkadza, gdyż zazwyczaj oczekują oni podstawowych funkcjonalności - obsługi SMS-a, telefonu czy Facebooka.

Co jednak w sytuacji, kiedy ktoś poszukuje w miarę funkcjonalnego telefonu, ale nie może sobie pozwolić na duży wydatek?

Jaki smartfon do 500 zł?

W tym segmencie wiele rzeczy możemy wziąć za pewnik. Na pewno jakość ekranu nie będzie powalająca, także w kwestii rozdzielczości - niezwykle rzadko zobaczymy tu choćby 720p, zazwyczaj dominuje 960 x 540 pikseli, czyli qHD.

Spodziewać się też możemy bardzo słabych kamerek tylnych, zazwyczaj bez flasha oraz kamerek przednich o rozdzielczości VGA - przednie zazwyczaj nie zdają się na wiele, ale tylna może się przydać, jeśli przyjdzie nam zrobić czemuś szybkie zdjęcie. Oczywiście nie ma co liczyć na dobrą jakość, a raczej po prostu utrwalony obraz.

Wiele modeli ma też bardzo dyskusyjną jakość wykonania, na co warto zwracać uwagę szukając urządzenia w sklepach. Często tylne klapki są źle spasowane, a całość trzeszczy po wzięciu w dłoń.

Niezwykle rzadkim zjawiskiem jest też obsługa LTE - w 9 przypadkach na 10 smartfon obsłuży maksymalnie prędkość 3G.

Z odpowiednią dozą uporu można jednak znaleźć sprzęty, które oferują o wiele więcej w kwestii użytkowej, niż mogłaby to wskazywać ich cena. Trzeba tylko odpowiednio głęboko poszukać. Oto moje TOP 3 spośród nowych telefonów z oficjalnej, polskiej dystrybucji, które możemy nabyć za kwotę nieprzekraczającą 500 zł.

moto-e-back-story

W zeszłym roku należąca obecnie do Lenovo Motorola zaskoczyła wszystkich, oferując smartfona jeszcze tańszego od popularnej Moto G 2 gen., a niewiele różniącego się od niej specyfikacją. Druga generacja Moto E podniosła poprzeczkę jeszcze wyżej. Tu i ówdzie uszczknięto kilka cyferek ze specyfikacji, ale jak na telefon budżetowy, nadal są to dobre parametry:

  • Procesor: Qualcomm Snapdragon 410 (4 x 1,2 Ghz) z grafiką Adreno 306
  • RAM: 1 GB
  • Pamięć wbudowana: 8 GB + microSD do 32 GB
  • Ekran: 4,5” qHD z Gorilla Glass 3 i powłoką oleofobową
  • Akumulator: 2390 mAh
  • Aparat: 5 MP tył, VGA przód
  • Wymiary: 129,9 x 66,8 x 5,2 - 12,3 mm
  • Waga: 145 g
  • OS: Android 5.0 Lollipop

Dodatkowo całość jest odporna na zachlapanie, więc Moto E przeżyje przypadkowe rozlanie płynów, czy spacer w deszczu.

Mamy tu kilka braków, jak choćby wspomniany flash przy aparacie, brakuje tu NFC, a LTE dostępne jest tylko w nieco droższym wariancie (który nadal nie przekracza 600 zł), jednak cała reszta daje nam dość solidne urządzenie.

Moto E wyróżniają w szczególności dwie rzeczy: charakterystyczna dla Motoroli dbałość o ergonomię urządzenia i czysty system Android 5.0, z kilkoma usprawnieniami od producenta. W połączeniu z naprawdę dobrym czasem pracy na baterii, głośniczkiem umieszczonym z przodu i przyzwoitą specyfikacją, dają nam one urządzenie, z którego naprawdę przyjemnie się korzysta.

Sam byłem bardzo zaskoczony, gdy pierwszy raz wziąłem do ręki Moto E, bo po wieloma względami jest to po prostu skurczona Moto G 2 gen., albo też odświeżona pierwsza generacja bestsellerowej Moto G. Telefon świetnie leży w dłoni, jest bardzo dobrze wykonany, a płynność działania w tym segmencie nie pozostawia zbyt wiele do życzenia. Możemy nawet pograć w mniej wymagające tytuły, choć nie ma co liczyć na fajerwerki graficzne.

A zatem gdybym sam stanął przed tego typu decyzją zakupową, z całą pewnością Moto E byłaby na szczycie mojej listy, bo Motorola udowodniła już nie raz, że nawet ich najtańsze urządzenia są warte uwagi.

Zalety:

  • Solidna i ergonomiczna obudowa
  • Dobry czas pracy na baterii
  • Dobra specyfikacja w tej półce cenowej
  • Czysty Android 5.0
  • Rewelacyjny stosunek ceny do jakości

Wady:

  • Bardzo kiepskie moduły aparatów
  • Brak NFC
  • Ekran niewyróżniający się na tle konkurencji

lumia-435-3

Nie sposób pominąć urządzeń z Windows Phone mówiąc o budżetowych smartfonach, bo mobilne okienka nawet na najsłabszym sprzęcie radzą sobie bardzo dobrze. Zapewniają płynną nawigację po interfejsie, prostotę obsługi i w zasadzie wszystko, czego może potrzebować „przeciętny Kowalski” szukający telefonu w tej cenie.

Lumia 435 to smartfon, który bardzo nas zaskoczył tym, co oferuje za naprawdę niewielkie pieniądze, bo można go nabyć za kwotę około 300 zł. W zamian otrzymujemy niewielki, 4” ekran, 1 GB RAM-u, dwurdzeniowy procesor i 8 GB pamięci na dane. Powodzenia w znalezieniu smartfona z Androidem za 300 zł, który będzie mógł się pochwalić taką specyfikacją.

Co więcej w zupełności wystarcza ona, żeby L435 zawsze pracowała płynnie i szybko. Jakiekolwiek przycinki możemy zobaczyć dopiero uruchamiając gry lub obciążające procesor aplikacje, ale nie zdarzają się sytuacje, by ten telefon przyciął się przy podstawowych czynnościach.

Oczywiście nie obyło się bez kompromisów - aparaty naprawdę nie powalają, ekran ma dość „sprane” kolory, a akumulator jest co najwyżej „ok”. Za to jest to urządzenie poręczne, idealnie nadające się do codziennej komunikacji, a dodatkowo wyposażone w Dual-SIM. Sprawdzi się idealnie dla dziecka idącego do podstawówki, lub dla osoby, która od swojego telefonu oczekuje przede wszystkim stabilnego działania. A tutaj Lumii 435 ciężko cokolwiek zarzucić.

kruger-matz-drive-flow

Na trzecim miejscu wylądowały na równi dwa smartfony polskiego dystrybutora, ponieważ oba kosztują tyle samo, ale oferują nieco inny zestaw możliwości.

Kruger&Matz Flow to naprawdę ładnie wyglądające urządzenie, które specyfikacją niewiele różni się od opisywanej wyżej Moto E, z tym wyjątkiem, iż na jego pokładzie znajdziemy Androida 4.4. Dostaniemy jednak w pakiecie łączność LTE i Dual-SIM. W tym segmencie jest to bardzo ciekawa propozycja, a jeśli miałbym wymienić jakąś jej wadę poza oczywistymi kompromisami, to byłby to niewielki akumulator 1800 mAh.

Jeśli ktoś jednak szuka długiego czasu pracy na baterii, a niekoniecznie potrzebuje aż takich parametrów, powinien zainteresować się modelem Drive 2. Ma on słabszy procesor, 4 GB pamięci wbudowanej i pozbawiono go LTE, ale za to wyposażono w potężne ogniwo akumulatora o pojemności 4000 mAh plus do tego otrzymujemy dodatkowy akumulator, o pojemności 2000 mAh. Z taką baterią nie trzeba się obawiać długich wypadów za miasto.

Zależnie więc od potrzeb oferta Kruger&Matz może przypaść do gustu wielu osobom, szukającym smartfona za rozsądne pieniądze.

Alternatywy?

Znajdzie się ich wiele, ale skierowane są zdecydowanie do świadomych kupujących, dobrze orientujących się w rynku. Przy tak ograniczonym budżecie zawsze warto przyjrzeć się ofercie smartfonów używanych na portalach aukcyjnych. Często za 500 zł możemy dostać urządzenia jeszcze na gwarancji, w naprawdę dobrym stanie.

Drugą opcją jest spojrzenie na rynek chiński, szczególnie na to, co oferuje firma Xiaomi. Firma ta nie ma co prawda oficjalnej dystrybucji w Polsce, ale grono pasjonatów marki jest tak wielkie nad Wisłą, iż powstały nieoficjalne sklepy, w których nie tylko kupimy urządzenia chińczyków, ale nawet oddamy je na gwarancji!

Natomiast klientom nieszczególnie orientującym się w rynku smartfonów poleciłbym… udanie się do operatora. Bardzo często w pakietach mix czy niedrogich abonamentach możemy otrzymać tzw. „zetafon” znacznie lepszej jakości, niż to, co możemy kupić na sklepowej półce za 500 zł. Tutaj pozostaje tylko kwestia tego, czy jesteśmy skłonni płacić operatorowi miesięczne zobowiązanie, czy jednak wybrać ofertę na kartę i telefon kupowany osobno.

Ostateczny wniosek jest taki, iż polując na budżetowego smartfona nie zawsze musimy się godzić na urządzenie służące tylko do rozmawiania i pisania SMS-ów. W tej cenie także można znaleźć perełki, które pomimo wielu kompromisów będą się dobrze sprawować.

Trzeba tylko poświęcić nieco więcej czasu na poszukiwania.

Czytaj również:

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA