Czołgi K2 w rękach Polaków. Żołnierze mówią, co działa, a co nie
Polscy żołnierze zdążyli się już dobrze zaznajomić z południowokoreańskimi czołgami K2. Teraz przyszedł czas na szczere opinie. Nie były one jeszcze sprawdzone w walce więc każdy głos, zwłaszcza ten krytyczny, jest na wagę złota.

Czołg K2 staje się realnym fundamentem nowoczesnych Wojsk Lądowych RP. Jak donosi serwis Defence24 "ciężko znaleźć wśród żołnierzy niezadowolonych z nowego sprzętu. Przeskok technologiczny brygady, która do tej pory służyła na PT-91, jest bezdyskusyjny. Z rozmów między żołnierzami wynika, że szczególnie dużo pochwał jest skierowanych w stronę hydropneumatycznego zawieszenia czołgu. Jazda po wybojach nie wyrywa już drążków z ręki.".
Są jednak jakieś drobnostki, których w nowych K2 brakuje tym, którzy służyli jeszcze na „Twardych”. Podgrzewany wizjer, który nie paruje czy schodek pozwalający załodze szybko dostać się na wóz. To szczegóły, ale ludzie z Hyundai Rotem bardzo dużo rozmawiają z żołnierzami, sami dopytują o to, co można poprawić. Między słowami da się też słyszeć głosy, że polski interfejs w wozie czy instrukcja po polsku, by nie zaszkodziły - podaje serwis.
Nie tylko czołg. Cały ekosystem bojowy K2
Na początku lipca 2025 r. minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz oraz sekretarz stanu Paweł Bejda ujawnili kluczowe szczegóły negocjacji z Koreą Południową. Chodzi o przyszłość polskich sił pancernych i umowę, która może całkowicie przekształcić oblicze Wojska Polskiego. Mowa o kolejnej partii nowoczesnych czołgów K2 Black Panther, ale tym razem z pełnym pakietem wsparcia i planem przeniesienia produkcji do Polski.
To nie będzie "tylko" zakup kolejnych maszyn. Jak podkreślił Kosiniak-Kamysz, planowana umowa nie dotyczy wyłącznie 180 nowych czołgów K2 (w tym w spolonizowanej wersji K2PL), ale również 80 specjalistycznych pojazdów towarzyszących. To właśnie te wozy: techniczne i zabezpieczające, mają kluczowe znaczenie dla efektywnego działania całego batalionu pancernego.
Wicepremier zaznaczył, że jeszcze nigdy w historii kontraktów na K2 nie pojawił się tak szeroki pakiet. Co więcej, to właśnie te pojazdy „niewidoczne” na paradach, ale kluczowe na polu walki, zadecydują o realnej sile bojowej formacji opartych na K2.
Więcej o czołgach w Wojsku Polskim na Spider's Web:
Polska fabryką czołgów. Bumar wraca do gry
Negocjacje z Hyundai Rotem trwały miesiącami, ale z bardzo konkretnym celem: umożliwić polonizację czołgu K2 i przenieść produkcję do kraju. Po stronie polskiej kluczową rolę odgrywa Polska Grupa Zbrojeniowa, a w szczególności zakłady Bumar-Łabędy w Gliwicach. To właśnie tam ma się rozpocząć montaż, a z czasem pełna produkcja K2PL, czyli wariantu dostosowanego do wymagań Sił Zbrojnych RP.
Dla Bumaru to może być moment przełomowy. Z zakładów, które przez lata borykały się z problemami finansowymi, Gliwice mogą stać się jednym z głównych graczy w europejskim przemyśle pancernym. Wicepremier Kosiniak-Kamysz wyraził nadzieję, że kontrakt, jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, zostanie podpisany właśnie w tej legendarnej hali produkcyjnej.
Co już mamy? A co dopiero nadchodzi?
Obecna umowa, zawarta 26 sierpnia 2022 r., opiewa na 3,37 mld USD netto i obejmuje dostawę 180 czołgów K2, z czego znaczna część (około 110) już dotarła do Polski. Do końca 2025 r. wszystkie mają trafić na wyposażenie jednostek bojowych. Czołgi te są już zintegrowane z systemami łączności używanymi przez Wojsko Polskie i mogą współdziałać z czołgami Abrams dzięki wspólnemu systemowi zarządzania polem walki BMS.
Gdy do naszej armii trafi kolejne 180 maszyn K2, na które wkrótce ma być podpisana umowa i o których mówił wicepremier Kosiniak - Kamysz, Polska będzie miała łącznie 360 czołgów K2 i K2PL, a to nie koniec.
Jeśli doliczymy do tego amerykańskie czołgi Abrams: 116 sztuk M1A1FEP i 250 sztuk M1A2SEPv3 oraz niemieckie Leopardy w liczbie 105 Leopardów 2A5 i 128 Leopardów 2A4/2PL, to potencjalna flota czołgów Wojska Polskiego może osiągnąć aż 959 nowoczesnych maszyn. Żadne inne państwo w Europie nie może się pochwalić podobną liczbą nowoczesnych czołgów, nawet Niemcy czy Francja.
Dzięki temu Wojsko Polskie mogłoby całkowicie wycofać ze służby przestarzałe T-72 i PT-91 i zastąpić je nowymi jednostkami pancernymi w pełni kompatybilnymi z natowskim systemem dowodzenia. To nie tylko skok jakościowy, ale i sygnał odstraszający. Polska staje się kluczowym graczem w obronie wschodniej flanki NATO.
K2 Black Panther - co to za bestia?
Czołg K2 Black Panther to południowokoreańska odpowiedź na potrzeby współczesnego pola walki. To maszyna generacji 3+, czyli zdecydowanie bardziej zaawansowana od poradzieckich konstrukcji. Jego sercem jest armata gładkolufowa kalibru 120 mm z automatem ładowania, co znacząco skraca czas oddania strzału i zmniejsza liczebność załogi. Uzupełnieniem są karabiny maszynowe 7,62 mm oraz 12,7 mm WKM.
Napęd stanowi silnik o mocy 1500 KM, który przy relatywnie niskiej masie (55 ton) zapewnia świetną mobilność i szybkość. A jeśli chodzi o ochronę opancerzenie można rozszerzyć o systemy soft kill (VIRSS) i hard kill (KAPS), czyli technologie aktywnego przechwytywania i zakłócania nadlatujących pocisków.
Przyszłość, która już nadchodzi
Z każdym rokiem rośnie liczba nowoczesnych czołgów w polskiej armii, ale nadchodząca decyzja o podpisaniu kolejnej umowy na K2 może być przełomowa. Nie tylko zwiększy liczebność floty pancernej, ale otworzy drzwi do przemysłowego uniezależnienia się od zagranicznych dostawców. A to już nie tylko kwestia militarna, ale też gospodarcza i technologiczna.
W praktyce oznaczają realne wzmocnienie bezpieczeństwa Polski i jej pozycji w NATO. Oraz, co równie ważne, szansę dla polskiego przemysłu, by znów stał się graczem o globalnym znaczeniu.
Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, już wkrótce z hal w Gliwicach będą zjeżdżać pierwsze polskie K2PL. A wtedy to już nie będą tylko czołgi z importu, to będzie technologia, która stanie się częścią naszej narodowej siły.