Czy możliwe jest odzyskanie wspólnej przestrzeni w mieście? Chciałbym być optymistą, ale nie mogę
Przed modernistycznym budynkiem, na ulicy będącej wizytówką miasta, jak gdyby nic stanął kontener. Czemu? Bo może. Ta odpowiedź wciąż niestety tłumaczy wszystko.

Jedna z łódzkich radnych zauważyła, że paczkomat stojący na osiedlu negatywnie wpływa na okolicę.
- Dochodzi do degradacji przestrzeni publicznej, ograniczenia dostępu do zieleni oraz zaburzenia estetyki otoczenia – oceniła w rozmowie z łódzką „Wyborczą” Beata Bilska.
Kurierzy dostarczający paczki muszą gdzieś się zatrzymać. Bywa, że tarasują pieszym drogę albo stoją na trawniku, niszcząc zieleń. Mieszkańcy osiedla boją się o stan sąsiadujących z maszyną kasztanowców, a swoje uwagi przekazali radnej.
O podobnych problemach słyszy się często. Automatów paczkowych przybywa, ale chodniki nie są z gumy. Bywa, że maszyny stawiane są w kontrowersyjnych punktach – blisko okien mieszkańców czy w miejscach, które później narażone są na podobne dewastacje. W końcu „na chwilę” zatrzymują się nie tylko kurierzy, ale też odbiorcy paczek. Parkują, gdzie popadnie, byle mieć jak najbliższej, nie przejmując się tym, co zostanie po takich wizytach.
To temat dobrze znany, wręcz oswojony – budzący irytację, ale prowadzącą co najwyżej do głośnego westchnięcia. Niby miało być lepiej, ale ciągle jakoś nie jest. Miasto odpowiada, że „lokalizacja nowego urządzenia musi być zgodna z przepisami powszechnie obowiązującymi”. Firma z kolei wyjaśnia, że również trzyma się określonych zasad.
Nie sama lokalizacja maszyny jest kłopotliwa, ale otoczenie nieprzystosowane do takiej formy usługi – samochody nie mają gdzie się zatrzymać, więc kierowcy blokują chodnik lub niszczą zieleń. Można się na nich denerwować, ale potem okazuje się, że przykład idzie z góry.
Facebookowy profil Przestrzeń dla Łodzi zauważył, że na placu obok modernistycznego budynku na ul. Piotrkowskiej pojawił się kontener. Należy do jednego z pubów – w ciepłe dni zapewne będzie serwował chłodne napoje.
Jego lokalizacja w tym miejscu, budzi nasze zdziwienie. Przez lata kontenery jako lokale usługowe, mogły funkcjonować w niektórych, poprzemysłowych podwórzach przy ul. Piotrkowskiej, nie zaś w tzw. części "deptakowej". Wynikało to z przepisów Parku Kulturowego, który zakazywał lokalizowania kontenerów na Pietrynie, ze względu na ich mało elegancki, nieprzystający do charakteru ulicy wygląd. Ponad dekadę temu, Biuro Architekta Miasta zorganizowało konkurs na kioski przy ul. Piotrkowskiej. Wyłoniono estetycznych laureatów. Projekty kiosków zamknięto w szufladzie. Ponad rok temu przepisy Parku Kulturowego zostały uchylone przez sąd. Nowe, przygotowywane przez Biuro Architekta Miasta, wciąż oczekują na uchwalenie, pomimo dawno zakończonych konsultacji społecznych. Te nie przewidują możliwości lokalizowania kontenerów w ogródkach gastronomicznych.
Niektórzy bronią „instalacji” – przynajmniej coś się będzie działo, lepsze to niż pusty plac. Tylko że równie dobrze mogłyby to być zwykłe „ogródki”, a przyszły bar czymś więcej niż kojarzącym się z placem budowy kontenerem.
Nie chodzi o to, żeby nie było niczego, ale żeby współgrało z otoczeniem
Ciągle króluje jednak przekonanie, że ważniejszy jest interes jednostki, szczególnie tej silniejszej – która ma zasoby, by postawić budkę, albo zagrodzić drogę innym swoim pojazdem. Ona musi, ona chce, więc reszta ma się dostosować. Bo kto jej zabroni? Sęk w tym, że nikt.
Ciągle brakuje myślenia o innych. A bez tego trudno o zmianę.