Nie mogą dzwonić i korzystać z internetu. Od lat narzekają na zasięg, ale masztu i tak nie chcą
Oto współczesna wersja powiedzenia „zjeść ciastko i mieć ciastko”. Tyle że póki co ciągle tak to nie działa, a mieszkańcy na swoim uporze, niewykluczone że podlewanym teoriami spiskowymi, dużo tracą. Zdają sobie z tego sprawę, ale zdania zmienić nie chcą.

Mieszkańcy podtarnowskiej Rudki skarżą się na powstający maszt. Jak informują Radio RDN Małopolska, konstrukcja powstać ma „w bliskiej odległości szkoły podstawowej, zabudowań, cmentarza parafialnego, boiska sportowego”. W czym problem? Protestujący uważają, że maszt „w tym miejscu jest niewskazany”.
- Czy ktoś dba o dobro dzieci? Jak te dzieci się będą zachowywać? Będą naćpane bez środków odurzających. Czy kogoś to interesuje? – opowiadają w rozmowie z rozgłośnią.
Zapowiadają, że zrobią wszystko, żeby do budowy nie dopuścić
To nie jest pierwszy tego typu spór w tej miejscowości. W 2021 r. sprawę opisywał portal temi.pl. Już wtedy serwis donosił, że mieszkańcy od dłuższego czasu skarżyli się na problemy z zasięgiem telefonicznym.
Problem rozwiązać miał maszt stawiany przez T-Mobile, ale mieszkańcy powiedzieli głośne „nie!”. Owszem, chcieli dzwonić i korzystać z internetu, ale najwidoczniej bez masztów w okolicy. I nie przekonuje ich fakt, że takiego stanowiska pogodzić się nie da. I to od lat.
Boimy się o swoje zdrowie i nie chcemy tego urządzenia w tak bliskiej odległości od naszych domów. Oddziaływanie pola elektromagnetycznego będzie olbrzymie. Nie zgadzamy się na to, aby wieża ulokowana została akurat w tym miejscu. Zależy nam na poprawie zasięgu w naszych telefonach, ale nie takim kosztem – mówili mieszkańcy cytowani przez temi.pl w 2021 r.
Lata mijają, a protestujący dalej powtarzają te argumenty. Choć teraz maszt chce stawiać Play, to i tak firma nadziała się na ten sam upór. Co ciekawe, RDN donosi, że protesty wybuchły również rok temu. Wówczas udało się wywalczyć inną lokalizację.
Problem z zasięgiem cały czas jest
Protestujący zdają sobie z tego sprawę, bo w rozmowie z radiem przyznają, że zasięg „jest bardzo kiepski, bardzo słaby”. Utrudnia to zwykłe dzwonienie i korzystanie z internetu. Masztu w swojej okolicy i tak nie chcą. Mimo tego jakoś nie mogą połączyć jednego z drugim.
„Cierp ciało, skoroś chciało” – można byłoby skwitować sytuację innym powiedzonkiem. Szkoda tylko, że nie wszyscy mieszkańcy nie zgadzają się na inwestycję. Część masztu wyczekuje i domaga się poprawy jakości usług. Rozczarowani w rozmowie z radiem RDN mówią, że gdyby do ich wsi przyszedł Prometeusz wręczając ogień to ktoś by go „walnął kamieniem w twarz, a drugi by zgasił pochodnię wodą”.
To nie pierwszy raz, kiedy mieszkańcy muszą cierpieć przez niechęć do podobnych inwestycji. Swego czasu ofiarą blokowania operatorów padła sama prezydentka Kołobrzegu – wcześniej popierała protestujących, by później narzekać na kiepski zasięg.
Więcej na temat wesołych przygód ze świata sceptyków 5G: