Porównywano go do Pałacu Kultury. Wreszcie się nim zajęli i odzyskaliśmy perełkę
Podobieństwo do warszawskiego Pałacu Kultury dla niektórych jest pozytywną cechą charakterystyczną, innych już dawno temu raziło. Teraz jednak łódzki Wieżowiec Centrali Tekstylnej zyskał nowe barwy i zacznie się bardziej wyróżniać. Powinien być też motywacją, by bardziej dbać o stare budowle. Miasta mogą dzięki temu wiele zyskać.
Socrealistyczny wieżowiec od początku nie miał lekko. Był pierwszym tego typu budynkiem w Łodzi, jak odnotowywał autor bloga „baedeker łódzki”, ale nie wszystkim spodobało się zbytnie podobieństwo do warszawskiego Pałacu Kultury i Nauki. Tym bardziej że według pierwotnych planów bryła miała być przeszklona. - Tyle to wysiłku poświęcono dla przyodziania wieżowca w kilka balustradek i wątpliwej wartości ozdóbek” – pisał Julian Brysz na łamach „Dziennika Łódzkiego” oceniając budynek w 1962 r.
I chociaż stał się charakterystycznym elementem łódzkiego krajobrazu, to nie da się ukryć, że widać było po nim zmęczenie. Daleko mi do stwierdzenia, że gmach „straszył” – jak uznało to miasto na swoim facebookowym profilu – ale mimo wszystko trudno mi sobie wyobrazić, że zachwycałby się nim ktoś, kogo taka surowa estetyka nie rajcuje. To był budynek z serii „trzeba lubić”.
Ale teraz to się zmienia
W ostatnim czasie wieżowiec pokryty był czerwoną płachtą. Mieszkańcy nie do końca wiedzieli, co się dzieje. Lokalne media donosiły, że to efekt prac związanych z budową podziemnego tunelu kolejowego. - Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego w Łodzi wydał zalecenie, żeby przeprowadzić na budynku prace zabezpieczające wielkie płyty, którymi jest pokryty - mówił portalowi tulodz.pl starosta Mateusz Karwowski.
Przy okazji postanowiono wypiaskować elewację. Efekt jest naprawdę imponujący, bo teraz wieżowiec wygląda jak nowy. Przestał kojarzyć mi się z warszawskim „pierwowzorem”, świeże kolory przywodzą na myśl amerykańskie przedwojenne wieżowce.
Jak niewiele trzeba, aby budynek zyskał nowy blask
Owszem remont pewnie swoje kosztował, ale patrząc na efekt już można stwierdzić, że warto było. Ile to jeszcze pereł kryje się za zabrudzoną, niezadbaną elewacją? W całej Polsce zapewne mnóstwo.
Na dodatek swoje dokładają reklamy. Ustawa krajobrazowa, którą jednak nie wszyscy chętnie wprowadzają, pokazała, co dzieje się, kiedy zdejmie się reklamy i uwolni budynki. Naprawdę niewiele trzeba, aby okolica zyskała nową twarz.
Swego czasu aktywiści z Rzeszowa przeprowadzili eksperyment pokazujący, co tracimy, gdy budynki obklejone są wielkimi bilbordami:
Mamy z tym olbrzymi problem. Niedawno Najwyższa Izba Kontroli przedstawiła wyniki kontroli przeprowadzonej w latach 2020-2023 r. w pięciu polskich miastach.
W latach 2020-2023 największy problem z nielegalnymi reklamami miała Łódź, choć jako pierwsze miasto wojewódzkie w Polsce przyjęła uchwałę krajobrazową. Nawet w Gdańsku i Opolu, gdzie stosowanie nowych przepisów przyniosło najlepsze efekty, nadal każdego roku stwierdzano znaczącą liczbę niepożądanych i nielegalnych reklam.
- podkreślono w raporcie.
Według ustaleń NIK „w żadnym z kontrolowanych miast nie ustalono kompleksowych zasad i rozwiązań dotyczących sposobów weryfikacji legalności reklam, gospodarowania powierzchnią reklamową, przeciwdziałania nielegalnemu jej wykorzystywaniu, czy wreszcie współpracy między urzędami gmin, a np. zarządami dróg w tym zakresie”.
Do tego dochodzi jeszcze zwykłe przyzwolenie na „ograbianie” wartościowych budynków. Portal architekturaibiznes.pl donosił, że zabytkowa mozaika z dmuchanego szkła w Hotelu Forum została… zniszczona. Przez lata budynek zasłonięty był szpecącymi reklamami. Z tym problemem w końcu sobie poradzono, ale wyjątkowy obiekt dalej niszczał.
Pewną formą ochrony hotelu Forum jest jego położenie wewnątrz tak zwanej strefy buforowej, okalającej tereny Starego Miasta i Kazimierza, objęte wpisem na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Taka argumentacja była wykorzystywana między innymi przez byłą Miejską Konserwatorkę Zabytków, Monikę Bogdanowską, która negatywnie zaopiniowała pomysł budowy osiedla mieszkaniowego w miejscu zajmowanym przez Forum. Jak się jednak okazuje, strefa buforowa w żadnym stopniu nie chroni przed dewastacją i postępującą degradacją zabytkowych wnętrz hotelu. Wydaje się również, że sam inwestor czeka jedynie na dogodny moment na pozbycie się niewygodnego budynku. Takie plany przedstawiał zresztą już na początku lat dwutysięcznych
– przypominał Przemysław Ciępka.
Czasami niewiele trzeba, żeby dać budynkom nowe życie. Szkoda tylko, że za rzadko z tej szansy w Polsce się korzysta.