REKLAMA

Polak chciał, żeby przydomowy wiatrak zapewniał prąd. Jesteśmy coraz bliżej tej wizji

Polska ma coraz więcej wiatru z prądu. To jednak zasługa wielkim farm wiatrowych, a nie przydomowych, mniejszych urządzeń, tak jak ma to miejsce w przypadku fotowoltaiki. To się jednak może zmienić – nad nietypowymi rozwiązaniami, różniącymi się od obecnie stosowanych, pracują polscy naukowcy.

przydomowe wiatraki
REKLAMA

Wielkim marzeniem Józefa Antosa było stworzenie wiatraka, który da prąd okolicznym gospodarstwom. Wyliczenia były imponujące, bo gdyby takie wielkie konstrukcje wyrosły w całej Polsce, kraj miałby dostęp do taniego prądu. Można stwierdzić, że wizja poniekąd się zrealizowała – wprawdzie nie za sprawą aż takich nietypowych gigantów, ale dziś bardzo często to wiatraki napędzają polską energetykę.

REKLAMA

Z drugiej strony dla zwykłych gospodarstw domowych lepszym rozwiązaniem bywa fotowoltaika. Nic dziwnego, wszak panele można zamontować nawet na balkonie, tymczasem wiatraki kojarzą się z dużymi instalacjami, na które trudno znaleźć miejsce na działce czy w ogródku. Ogromne wiatraki muszą też znajdować się z dala od zabudowy.

Oczywiście to nie oznacza, że przydomowych farm wiatrowych nie ma, lecz na pewno ich obecności nie da się porównać do indywidualnej fotowoltaiki. Być może zmieni się to za sprawą programu Mój Prąd, który w 2024 r. może zostać rozszerzony właśnie o wiatraki.

Polscy naukowcy pracują nad przydomowymi wiatrakami

Rodzimi badacze chcą sprawić, aby pozyskiwanie energii z prądu było łatwiejsze i szerzej dostępne. Np. na Politechnice Łódzkiej naukowcy pracują nad niewielkim wiatrakiem w ramach projektu GUST, którego maksymalna moc ma wynieść 1 kW. „Mimo swojej niewielkiej średnicy, 1,6 m, ta konstrukcja skutecznie łapie wiatr i przekształca go w czystą energię” – wyjaśniają. Przedsięwzięcie było już wielokrotnie nagradzane. Latem w finale International Small Wind Turbine Contest zdobyło pierwszą nagrodę.

Najnowsza konstrukcja zespołu GUST okazała się niezrównana pod względem efektywności. Zwycięska turbina osiągnęła najwyższy w swojej historii współczynnik sprawności, przewyższając wszystkie prototypy prezentowane w finale. Wynik ten stanowi niezwykle istotne osiągnięcie, potwierdzając zaangażowanie i wysiłek całego zespołu

1 kW przy niewielkiej średnicy to już niezły wynik. Swego czasu Portal Samorządowy przytaczał, że „w przypadku instalacji o mocy 2 kW zaleca się maszt o wysokości 9 metrów, a średnica śmigieł to około 3 metrów (przy 3 kW ta średnica to prawie 4 metry)”. Rozwiązanie polskich naukowców pozwoliłoby postawić niewielki sprzęt w większej liczbie oszczędzając naprawdę wiele miejsca.

Jeszcze ciekawszym i bardzo nietypowym rozwiązaniem jest przedsięwzięcie firmy Panel Wiatrowy. Ich sposób na pozyskiwanie energii z wiatru to... płot. Według autorów produkcja energii miałaby rozpoczynać się już przy wietrze wiejącym od 1 m/s. Na stronie czytamy, że 10 m płot będzie miał maksymalną moc 2,1 kW, a zostanie ona osiągnięta przy wietrze o sile 9 m/s.

Inną alternatywą dla tradycyjnych wiatraków mają być pionowe turbiny. Jeden z takich pomysłów opracowywany jest w Łodzi. Urządzenie mogłoby pracować nawet w bezwietrzne dni, bo byłoby napędzane przez podmuch przejeżdżających samochodów.

Jak nie wiatrak, to co?

Intrygująco zapowiada się rozwiązanie proponowane przez hiszpańską firmę Vortex Bladeless. To słupy mające wysokość 3 metrów i zakończone zaokrągleniem. Górna część słupa jest elastyczna, dzięki czemu pod wpływem wiatru zaczyna drgać.

Gigantyczne wibratory zastąpią turbiny wiatrowe jako nowe źródło energii
=

W inną stronę poszli brytyjscy naukowcy odpowiedzialni za O-Wind Turbine. To kula o średnicy 25 cm z otworami wentylacyjnymi, dzięki którym możliwy jest przepływ wiatru z dowolnego kierunku. W teorii może być łatwo zamontowana na balkonach, dachach lub elewacjach budynków, gdzie wiatr wieje najmocniej.

REKLAMA

Trzeba jednak pamiętać, że choć takie projekty zapowiadają się ciekawe, to wejście na rynek jest niełatwe. Już teraz znacznie większe farmy wiatrowe mają problem z osiąganiem zadowalających dla właścicieli wyników (wynika to także ze złego ich ulokowania), a w przypadku mniejszych, nowatorskich rozwiązań o sukces jest jeszcze trudniej. Być może fakt, że niebawem przydomowe farmy wiatrowe będą mogły liczyć na dofinansowanie sprawi, że zainteresowanie pomysłami wzrośnie, a ich twórcy dostaną mocnego wiatru w żagle.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA