REKLAMA

Znajdź 10 różnic pomiędzy Twitterem a Bluesky. Ja nie potrafię

Po wielu miesiącach oczekiwania Bluesky social wreszcie otwarło swoje drzwi. Postanowiłam sprawdzić, jak wygląda zdobywające ogromną popularność dzieło byłego dyrektora generalnego Twittera, i mogę powiedzieć jedno: ciężko mi odróżnić Bluesky od Ćwierkacza.

09.02.2024 05.20
Znajdź 10 różnic pomiędzy Bluesky a Twitterem. Bo ja nie mogę
REKLAMA

Gdy Elon Musk przejął Twittera (obecny serwis X), jak grzyby po deszczu zaczęły tworzyć się i zdobywać popularność serwisy będące bezpośrednimi alternatywami dla platformy, której Elon Musk wyznaczył zupełnie inny kierunek rozwoju.

Jednym z takich serwisów jest zdecentralizowany Bluesky Social, założony przez byłego dyrektora generalnego Jacka Dorseya. Platforma przez długi czas akceptowała nowych użytkowników jedynie w formacie invite-only, co oznaczało, że aby się zarejestrować, należało otrzymać zaproszenie od twórców lub od jednego z użytkowników. To jednak nie przeszkadza serwisowi, który obecnie pnie się w statystykach aktywnych użytkowników.

REKLAMA

Bluesky Social już otwarte. Miłe zaskoczenie dla Twitterowych sierot

6 lutego Bluesky Social oficjalnie porzuciło model invite-only, dzięki czemu w serwisie obecnie może zarejestrować się każdy. A kolejka do rejestracji była całkiem długa - już w kwietniu zeszłego roku na rejestrację oczekiwało ponad milion osób.

Jak informuje serwis TechCrunch, w ciągu doby od otwarcia drzwi dla nowych użytkowników, na Bluesky przybyło aż 800 tys. użytkowników, podbijając łączną ilość użytkowników do 4 milionów. Dla porównania, serwis Mastodon, który swego czasu był głównym domem dla sierot po Twitterze, ma obecnie 8,7 miliona użytkowników. Jednocześnie serwis Mety, Threads, spełniający tę samą rolę ma obecnie 130 milionów użytkowników.

Skąd się wziął niemalże 25 proc. wzrost liczby użytkowników? Pomijając oczywistą kolejkę oczekiwania (która daje wrażenie ekskluzywności) oraz fakt, że Bluesky jest kolejną - po Mastodonie i Threads - zdecentralizowaną społecznościówką (a decentralizacja przychodzi z obietnicą m.in. prywatności, autonomii użytkownika i odporności na cenzurę), to użytkowników zachęca także sama postać Jacka Dorseya, który zbudował ukochanego przez wielu Twittera.

Sam proces rejestracji wygląda całkiem prosto - adres email, hasło, potwierdzenie numeru telefonu i wybranie nazwy użytkownika (która ze względu na zdecentralizowany charakter platformy posiada ogon .bluesky.social).

Po rejestracji ukazuje się główna strona Bluesky i... trudno nie odnieść wrażenia, że nie jestem na Twitterze. Ten sam trójkolumnowy podział interfejsu, z najnowszymi postami pośrodku. Każdy z nich opatrzony dobrze znanymi nam funkcjami: polub, podaj dalej (lub podaj dalej z cytatem) lub wyświetl listę komentarzy i pozwól dodać własny.

W przypadku doomscrollingu - bezkresnego przewijania strony głównej ciężko jest zauważyć różnice pomiędzy Bluesky a Twitterem. Sprawa ma się jednak inaczej, gdy zaczniemy tworzyć własne treści, gdyż kreator nowego postu to nie jak na Twitterze wygodna sekcja na górze strony (lub w komentarzach: okienko pod postem), a dość nieprzyjemne okienko, które przysłania wszystko i należy się ratować drugą kartą, by spojrzeć w inne treści bez zamykania okna.

Porzucono także wręcz ikoniczny dla Twittera system hashtagów. Zamiast niego mamy system feedów - strumieni treści z własnymi algorytmami, które dostosowują treści w zależności od specyfiki publikacji (np. najnowsze, dla ciebie - może ci się spodobać, czy odkrywanie zupełnie nowych treści) lub tematyki (np. wiadomości, sport, nauka). Feedy nie są z góry narzucone przez Bluesky i można nie tylko dowolnie je obserwować lub dodać do ignorowanych, ale także tworzyć własne i dzielić się nimi z innymi użytkownikami.

Bluesky ma także własną aplikację mobilną na systemy Android i iOS. Wersja na Android ma zawrotną ocenę 3,5 gwiazdek, a oceny są mieszaniną obecnych błędów w aplikacji oraz niezadowolenia podczas trwania etapu invite-only. Ja oceniłabym ją na 4 gwiazdki, bo choć nie doświadczyłam wspomnianych przez recenzentów błędów, to treści ładują się niemiłosiernie długo. Nawet jeżeli załaduje się post, to muszę dać 3-4 sekundy na dalsze załadowanie się elementów interfejsu wokół postów.

Na to czekaliśmy długie miesiące. Było umiarkowanie warto

Ciężko jest o Bluesky powiedzieć coś innego niż "klon Twittera". Ale jednocześnie nie jest to krytyka - wręcz przeciwnie. Podobieństwo pod względem funkcji do Ćwierkacza może być tym, na co przez ponad rok czekali ludzie zawiedzeni decyzjami nowego właściciela Twittera. Jednocześnie daje im prostszą w obsłudze niż Mastodon alternatywę, i serwis inny niż zespawany z Instagramem Threads. Jednak nadal ma ten sam problem co owe platformy: użytkowników X w statusie quo ("Nie zgadzam się z Elonem Muskiem i jego działaniami, ale nie zamierzam odchodzić z X, bo w sumie nie ma nic lepszego") i nieufność wobec decentralizacji, którą wielu kojarzy z kryptowalutami, skandalami pokroju Sama Fried-Backmana i FTX, tokenami NFT i innymi "zagrożeniami blockchainu".

Jeżeli Bluesky uda się przezwyciężyć te przeciwności i dopracować serwi, kto wie, być może jesteśmy świadkami startu prawdziwej alternatywy dla Twittera.

Może zainteresować cię także:

REKLAMA

Zdjęcie główne: Koshiro K / Shutterstock

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA