REKLAMA

Uzależnili małpy od alkoholu, a następnie wszczepili im specjalny gen. Wynik eksperymentu zadziwia

Nie trzeba chyba nikogo przekonywać, że nadmierne spożycie alkoholu jest pewnym problemem dla ludzkości. Naukowcy szukają sposobu na to, by sięgnięcie po kieliszek czy kufel nie było dla nas aż tak kuszące. Przez to uzależnili małpy, ale przekonują, że rezultaty ich badań są obiecujące.

Naukowcy podali wiek, od którego warto pić alkohol. To nie 18 lat
REKLAMA

Przez 12 miesięcy makaki poddane zostały specjalnej terapii genowej. Zanim jednak do tego doszło, podawano im alkohol, stopniowo zwiększając dawki, aby doszło do uzależnienia. Następnie zwierzęta zostały podzielone – jedna grupa, kontrolna, miała przejść terapię genową, polegającą na tym, że wprowadzano gen odpowiedzialny za wytwarzanie białka GDNF, przyczyniającego się do symulowania produkcji dopaminy.

Małpy poddane terapii miały do wyboru picie wody lub alkoholu. Okazało się, że już tylko po jednej rundzie wstrzykiwania białka grupa testowa po przymusowej abstynencji ograniczała sięgnięcie po trunki o połowę.

REKLAMA

Pod koniec rocznego badania spożycie spadło o 90 proc.

Odkrycie potwierdza, że normalizacja poziomu dopaminy bądź też zwiększenie jej wzrostu może być skuteczną strategią prowadzącą do zmniejszenia chęci pica alkoholu

- komentuje w rozmowie z Wired Donita Robinson, prof. psychiatrii z University of North Carolina, która nie była zaangażowana w badanie.

Alkohol uwalania dopaminę, ale zysk jest rzecz jasna chwilowy. Organizm domaga się większej liczby "nagrody". Trzeba więc stale zwiększać dawkę, aby znowu "wygenerować" przyjemny stan upojenia. W efekcie wpada się w błędne koło, tym bardziej że regularne picie obniża poziom dopaminy. Stwierdzenie, że znalezienie innego sposobu na zwiększenie poziomu dopaminy zmniejszy chęć sięgnięcia po kieliszek wydaje się dosyć banalne, ale jak widać na badanych małpach – to może działać. Małpy zrozumiały, że picie alkoholu nie jest im już potrzebne.

Badacze zaznaczają, że potrzeba dłuższych analiz, ale obecne wnioski są optymistyczne. Inne zauważone zmiany to spadek masy ciała oraz paradoksalnie mniejsze spożycie wody. O ile mniejszą wagę można wytłumaczyć ograniczeniem alkoholu, tak brak chęci sięgania po wodę jest już co najmniej zastanawiający.

Do testów na ludziach jest jeszcze długa droga. Tym bardziej że w przypadku małp widzimy, co się stało z ich organizmami w trakcie 12 miesięcy badań, ale nie wiadomo, jakie są długofalowe skutki. Naukowcy zdają sobie sprawę, że terapia przeprowadzona na ludziach mogłaby być bardzo kosztowna. Jednak w przyszłości warto byłoby ją wprowadzać wówczas, gdy wszelkie inne metody już zawiodły.

Małpy i alkohol to długa znajomość

REKLAMA

Wykorzystywanie zwierząt do takich badań zawsze budzi emocje i kontrowersje. Uzależnienie niewinnych zwierząt jest faktycznie okrutne i etycznie wątpliwe. Dlaczego wybrano właśnie małpy do badań? Naukowcy od lat zwracają uwagę na ich pozytywny stosunek do alkoholu. Powstała nawet hipoteza "pijanej małpy", w myśl której człowiek sięga po alkohol, bo w procesie ewolucji został do tego przyuczony.

Do dziś bada się małpy i ich stosunek do alkoholu. Badanie z 2015 roku dowiodło na przykład, że szympansy w Afryce Zachodniej lubią upijać się sfermentowanym sokiem, którego zawartość alkoholu mogła wynosić nawet 7 proc. Zdaniem badaczy może to być dowód na to, że coś jest w myśleniu o tym, że z małpami dzielimy przodków, którzy 10 mln lat temu wybierali sfermentowane owoce, bo te pomagały im zwiększać spożycie kalorii. "Podchmielenie" było skutkiem ubocznym, ale zostało z nami do dziś.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA