REKLAMA

Smartwatch, o którego musisz się troszczyć. Napędza go żywy organizm

Jak dbasz o swoją elektronikę? Większość z nas co najwyżej zakłada etui na telefon i chroni jego ekran za pomocą dodatkowego hartowanego szkła. Koniec końców to tylko urządzenie, które z czasem i tak trzeba będzie wymienić na nowe. Czy tak samo zachowywalibyśmy się, gdyby część urządzenia stanowił żywy organizm? Czy wtedy też równie szybko niszczylibyśmy swoje urządzenia?

17.12.2022 10.10
smartwatch
REKLAMA

Takie pytanie postawili przed sobą naukowcy z Uniwersytetu w Chicago. Aby sprawdzić podejście ludzi do takiej „żywej” elektroniki, musieli jednak najpierw stworzyć odpowiednie urządzenie, a następnie przekazać je osobom biorącym udział w badaniu.

REKLAMA

Naukowcy stworzyli bardzo podstawowy smartwatch, który mierzy puls na nadgarstku. Można powiedzieć, że to nic szczególnego. Urządzenie jednak różni się od wszystkich mu podobnych pod jednym zasadniczym względem.

Co żyje w twoim smartwatchu?

Do zasilania urządzenia wykorzystano tutaj żywy jednokomórkowy organizm: śluzowiec (Physarum polycephalum). Aby urządzenie działało, użytkownik musi najpierw zadbać o swojego śluzowca, podając mu dwa razy dziennie wodę i raz na dwa dni płatek owsiany. Tak zaopiekowany śluzowiec będzie się rozrastał. Z racji tego, że przewodzi on prąd elektryczny, w momencie, gdy odpowiednio się rozrośnie połączy dwa końce obwodu i zasili czujnik pulsu. Jeżeli użytkownik będzie dbał o swoje „zwierzątko” to urządzenie będzie mierzyło jego puls. Jeżeli natomiast zaniedbamy dokarmianie śluzowca, wyschnie on, skurczy się i pomiar pulsu będzie niemożliwy.

W całym eksperymencie nie chodziło jednak o stworzenie nowego sposobu zasilania elektroniki za pomocą żywych organizmów. Naukowcy, którzy przekazali testerom urządzenie, poprosili ich o zapisywanie swoich odczuć w stosunku do zasilającego urządzenie organizmu.

Okazuje się, że bardzo szybko użytkownicy przywiązywali się do organizmu, o który musieli dbać. Dokarmianie śluzowca sprawiało, że zamiast postrzegać urządzenie jako zwykły instrument do pomiaru pulsu, uczestnicy eksperymentu odczuwali swego rodzaju symbiozę, w której jeden organizm (człowiek) dba o drugi (śluzowca), który w zamian za to dostarcza mu bieżących pomiarów pulsu. Kiedy w drugim tygodniu badania uczestnicy zostali poproszeni o zaprzestanie dokarmiania organizmu, odczuwali silny dyskomfort i poczucie winy związane z wysychającym organizmem, który bardzo szybko przestawał zasilać czujnik pulsu.

Smartwatch jak pies - nie wymienisz swojego na nowy

REKLAMA

Konsekwencje tego stanu były zaskakujące. Użytkownicy żywego smartwatcha przywiązywali się do swojego urządzenia, a świadomość tego, że mają na nadgarstku żywy organizm wywoływała w nich poczucie odpowiedzialności za niego i poczucie, że takiego urządzenia nie można wyrzucić czy wymienić na nowe.

Być może zatem taki komponent powinien być wbudowywany w nowoczesną elektronikę. Przywiązanie do organizmu zasilającego smartwatch czy telefon sprawiałoby, że nikomu nie przyszłoby do głowy, aby wyrzucić stare urządzenie i zamienić je na nowe, nieco ładniejsze. W ten sposób można byłoby ograniczyć ilość powstających odpadów elektronicznych.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA