REKLAMA

O krok od detronizacji Sony. Sennheiser Momentum 4 - recenzja

Sennheiser wyraźnie podpatrzył to i owo u swojego największego rywala, bo nowe słuchawki Momentum 4 Wireless zaliczyły niebywały progres względem poprzedniej generacji. Tylko czy w cenie 1699 zł warto zwrócić na nie uwagę, kiedy tak blisko są Sony WH-1000XM5?

01.10.2022 11.29
Sennheiser Momentum 4 - recenzja. O krok od detronizacji Sony
REKLAMA

Seria Momentum wireless od zawsze wyróżniała się nietypowym designem, jednak ta wyjątkowość wymuszała kompromis użyteczności, przez co trudno było polecić te słuchawki, gdy tuż obok leżały znakomite Sony czy nawet Sennheisery PXC-550 II.

REKLAMA

Nowe Momentum 4 zrywają z linią stylistyczną serii. Nadal wyglądają świetnie, ale mają bardziej stonowany, klasyczny wygląd i konstrukcję, która co prawda się nie składa, ale jest o niebo wygodniejsza od poprzedniej generacji. Wizualnie również prezentuje się wspaniale, a jakością wykonania wyprzedzają ją tylko znacznie droższe konstrukcje marek stricte audiofilskich. Powiem wprost: zmian na plus jest tak wiele, że gdyby nie jedna wada, mogłyby zdetronizować topowe słuchawki Sony.

Sennheiser Momentum 4 Wireless class="wp-image-2469339"
Sennheiser Momentum 4 Wireless

Sennheiser Momentum 4 tak wiele robią dobrze, że trudno się do czegokolwiek przyczepić

Zacznijmy od tego, że słuchawki trafiają do klienta w bardzo przyzwoitym zestawie sprzedażowym. Jest świetny, twardy futerał, są przewody do ładowania i podłączenia słuchawek, jest również adapter do samolotu.

 class="wp-image-2469324"
Sennheiser Momentum 4 Wireless

W przeciwieństwie do poprzednich generacji, słuchawki nie są też ogromne i nieporęczne. Mimo tego, że nie możemy ich złożyć, bo jest drobną wadą, to nie zajmują one tak wiele miejsca ani w futerale, ani na głowie, co poprzednia generacja.

 class="wp-image-2469327"
Sennheiser Momentum 4 Wireless

Mimo nowej konstrukcji Momentum 4 są też fantastycznie wykonane. Zachwyciły mnie zwłaszcza mięciutkie nauszniki, które przylegają do głowy delikatnie jak puchowe poduszki, a pałąk w ogóle nie naciskał na moją czaszkę. W nowych słuchawkach Sennheisera mogłem pracować długie godziny i w ogóle nie czuć dyskomfortu.

 class="wp-image-2469330"
Sennheiser Momentum 4 Wireless

Sporą poprawą względem Momentum 3 jest też obsługa słuchawek, która teraz odbywa się jak u konkurencji, przy użyciu kombinacji fizycznych przycisków i „miziania” panelu na prawej „puszce”. Działa to bardzo dobrze, równie dobrze, co w słuchawkach konkurencji.

Słowo należy się też czasowi pracy, bo Sennheiser obiecuje, że ten model będzie działał nawet 60 godzin z włączonym ANC, czyli o połowę dłużej niż np. Sony WH-1000XM5. Chciałbym to przetestować, ale… nie miałem słuchawek u siebie na tyle długo, bym zdołał je rozładować. Po trzech tygodniach testów i codziennego użytku przez 2-3 godziny nadal zostało im sporo energii w zapasie, więc producent chyba nie przesadził z estymacją. Dowolne inne słuchawki Bluetooth dawno by się rozładowały.

 class="wp-image-2469345"
Sennheiser Momentum 4 Wireless

A skoro już o ANC było wspomniane, to Sennheiser poczynił tu ogromny krok naprzód. Nie powiem, aby redukcja hałasu była tu równie dobra, co w słuchawkach Sony, ale jest blisko. Na tyle blisko, że większość ludzi różnicy po prostu nie odczuje.

Co jeszcze milsze - Sennheiser bardzo się przyłożył do działania adaptacyjnej redukcji hałasu, zarówno tej opartej o natężenie dźwięków otoczenia, jak i naszą lokalizację. Przełączanie się między trybami pracy ANC jest niemal nieodczuwalne, a ANC zawsze jest na tyle skuteczne, na ile powinno być.

Oczywiście możemy też ręcznie wymusić najwyższe ustawienie i kompletnie odciąć się od świata, ale przez większość czasu Momentum 4 dbają, byśmy mieli choć minimalny kontakt ze światem zewnętrznym, ale jednocześnie nie słyszeli otaczającego nas hałasu.

 class="wp-image-2469357"
Sennheiser Momentum 4 Wireless

Brakuje mi jedynie funkcji speak-to-chat, do której bardzo przyzwyczaiły mnie słuchawki Sony. Tutaj, aby skorzystać z trybu transparentnego, nie wystarczy zacząć mówić, lecz trzeba nacisnąć przycisk dotykowy na słuchawce.

Pomówmy o brzmieniu słuchawek Sennheiser Momentum 4 Wireless

Bo jest tu o czym mówić. Wewnątrz każdej z puszek znajdziemy membrany o średnicy 42 mm, zdolne do reprodukcji dźwięków o częstotliwościach od 6 Hz do 22 kHz. Ale jak one te częstotliwości reprodukują, to klękajcie narody.

 class="wp-image-2469354"
Sennheiser Momentum 4 Wireless

Gdybym miał przyrównać brzmienie Momentum 4 do czegokolwiek, byłby to high-endowy zestaw Hi-Fi audio. Te słuchawki mają charakterystykę brzmienia niczym rasowe stereo w salonie, tyle że z podpiętym potężnym, momentami przytłaczającym wręcz subwooferem.

Bo trzeba powiedzieć wprost, że to chyba najbardziej basowe słuchawki Sennhseisera, z jakimi miałem styczność i absolutnie nie jest to wada. Dół jest wstrząsający, mocny, ale nadal wyrazisty. Słychać w nim doskonale nie tylko bas, ale nawet subbas, zwłaszcza w utworach elektronicznych czy ścieżkach dźwiękowych.

 class="wp-image-2469351"
Sennheiser Momentum 4 Wireless

Pozostałe częstotliwości są bardzo wyraziste i nieprzesadzone. Średnica i środek przez większość czasu sprawiają wrażenie odpowiednio zbalansowanych, chociaż bywały momenty, w których brakowało mi nieco otwartości w górze pasma.

Tu bezkonkurencyjne są WH-1000XM5, które grają nawet do 40 kHz, co przekłada się na bardzo wyraźne, jasne góry, a jednocześnie znakomicie symuluje ciepłe brzmienie rodem z lampowych wzmacniaczy. Sennheiser Momentum 4 grają ewidentnie „cyfrowo” i nieco mniej „organicznie” od Sony, ale nie sądzę, by dla większości słuchaczy była to jakaś ogromna wada.

Szkoda tylko, że przy takim potencjale brzmieniowym Sennheiser nie zaimplementował żadnego kodeka wysokiej jakości prócz aptX Adaptive, który oferuje ledwie niespełna połowę przepustowości kodeka LDAC. Nie są to też słuchawki dostosowane do słuchania przestrzennego audio; zapewniają jednak na tyle piękne, muzykalne brzmienie, że jestem skłonny im to wybaczyć.

 class="wp-image-2469333"
Sennheiser Momentum 4 Wireless

Wybaczyć natomiast nie mogę tego, jak przeciętnie sprawują się podczas rozmów telefonicznych. Tu również słuchawki Sony rozpieściły mnie niemożebnie, więc gdy usłyszałem, jak przytłumiony jest głos zbierany przez cztery mikrofony Momentum 4, byłem mocno rozczarowany.

To spora wada w słuchawkach tej klasy, bo kupują je głównie ludzie parający się pracą biurową, spędzający spory wycinek życia na rozmowach telefonicznych i spotkaniach. I tu niestety producenci tacy jak Bose, Sony czy Apple oferują rozwiązania znacznie wyższej jakości.

Cena to największy wróg Sennheiserów Momentum 4

REKLAMA

W chwili pisania tego tekstu te słuchawki kosztują 1699 zł, podczas gdy ich największy konkurent - Sony WH-1000XM5 - jest raptem 300 zł droższy, a momentami można go już dorwać na promocji. Gdy cena jest tak zbliżona, to przez wzgląd na samą jakość rozmów i może jeszcze nieznaczną przewagę brzmieniową, muszę uznać wyższość słuchawek Sony.

Nie zmienia to jednak faktu, że Sennheiser Momentum 4 to absolutnie rewelacyjne słuchawki i generacyjny krok naprzód względem poprzednich modeli z serii. Osobiście uważam, że są nawet wygodniejsze od słuchawek Sony, a pod względem brzmienia i jakości ANC zadowolą znakomitą większość słuchaczy. Niech no tylko odrobinę potanieją i zdecydowanie warto będzie dać im szansę.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA