REKLAMA

Kiedy ostatni raz widzieliście żabę? Płazy zabija epidemia podobna do COVID-19

Jest pod pewnymi względami podobna do COVID-19: żaba może zachowywać się jak zdrowa, ale być trapiona przez wirusa. Co gorsze, dalej go też roznosi. Jego transport jest bezproblemowy, bo handel zwierzętami kwitnie, a kontrole są małe. Spadek populacji żab w Polsce też da się zauważyć.

28.04.2022 06.41
żaby
REKLAMA

O chorobie zabijającej żaby pisze serwis thexylom.com. Już w 2019 na łamach "Science" naukowcy ostrzegali, że w okresie ostatnich 50 lat choroba grzybicza zwana chytridiomikozą doprowadziła do dramatycznego spadku liczebności populacji co najmniej 501 gatunków płazów i do całkowitego wymarcia 90 z nich.

REKLAMA

Najpierw problem dotyczył głównie Ameryki Południowej, ale globalizacja dotknęła też handlel zwierzętami. Te nie dość, że mogły przenosić z kontynentu na inny swoje choroby, to jeszcze wraz z trafieniem do nowego środowiska słabły. Logiczne: zmiana klimatu wpływa przecież również na człowieka, więc odbija się także na mniejszych organizmach. Szczególnie tak wrażliwych, jak płazy.  

Choć choroba znana jest od lat, specjaliści w rozmowie z thehylom.com zwracają uwagę, że niewiele zrobiono, aby zaostrzyć przepisy i bardziej kontrolować transport zwierząt. Obecne warunki są wręcz idealne dla wszelkiej maści wirusów. Stworzenia przetrzymywane na lotniskach są zestresowane, gorzej karmione, a więc osłabione. Ich zagęszczenie jest z kolei bardzo duże, więc wirus może krążyć. W Polsce wykryto go po raz pierwszy w 2010.

Żaby w Polsce mają jednak inne problemy

Ekspert dodał, że tam, gdzie ze środowiskiem dzieje się coś złego, zaczyna brakować m.in. właśnie żab. Niejako potwierdził to w redakcyjnej rozmowie Łukasz, który ma szczęście mieszkać w naprawdę czystej i zielonej okolicy, niedaleko stawów. Widok żab jest dla niego jeszcze normalnością.

Nie wszyscy mają jednak takie szczęście. Stanisław Łubieński na łamach "Wyborczej" pisał niedawno, że jeszcze "na początku lat 90., żaba była oczywista, tak jak oczywiste było głośne rechotanie czy kumkanie wszędzie tam, gdzie stała woda". Teraz jest inaczej, bo przecież wody w naszym kraju zaczyna ubywać. Wysuszanie stawów, mokradeł czy rzek odbija się na żabach.

Tam, gdzie woda jeszcze jest, zdarza się, że trafiają do niej wrzucone przez człowieka ryby, które w takim środowisku nie powinny się znaleźć. Płazy przegrywają wówczas nierówną walkę. Przykładem może być traszka zwyczajna, która w jednym z poznańskich zbiorników wyginęła pod wpływem presji drapieżniczej.    

Żabom źle jest w mieście, ale wcale nie lepiej na wsi

Współczesne rolnictwo i stosowanie pestycydów doprowadziło do tego, że żaby na polach po prostu nie mają co jeść. Ten sam problem mają zresztą ptaki.

Ostatnio o problemach żab zrobiło się głośniej, bo wiosna to okres, kiedy płazy się rozmnażają. Żaby masowo zmierzają w stronę zbiorników, a raczej tego, co z nich pozostało. Niestety ich trasa może przebiegać przez drogi, co grozi tym, że płazy zostaną rozjechane. Stąd akcje polegające na tym, że stawia się płotki, a wędrowcy trafiają do specjalnych pudełek. Potem są przenoszone w bezpieczne miejsca.

REKLAMA

Jak jednak zauważył Łubieński, np. ropuchy mają świetną pamięć. Zapamiętują więc stresową sytuację, jaką jest znalezienie się w pojemniku z innymi żabami, przez to modyfikują swoje trasy w kolejnych latach. I chociaż nie da się ukryć, że taka forma ochrony ratuje je przed rozjechaniem, to ma też swoje konsekwencje w kolejnych latach. Po prostu ropuchy uczą się omijać to, co teoretycznie ma im służyć.

Idealnym rozwiązaniem byłaby budowa tuneli - tak jak ma to miejsce na zachodzie - lub przynajmniej częściowe zamykanie dróg. To pewnie niestety nie przejdzie, choć w niektórych miastach naprawdę niewiele trzeba. Łubieński pisze o przykładzie dr Krzysztofa Kolendy z Uniwersytetu Wrocławskiego, który od lat prosi władze Ostrowa Wielkopolskiego, aby na kilka tygodni zamknąć boczną uliczkę na obrzeżach miasta. Co więcej, niedaleko przebiega alternatywna trasa, więc nie wpłynęłoby to na życie mieszkańców. Władze mówią "nie", a środowisko na tym traci.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA