Internet satelitarny przestał działać nad Europą pierwszego dnia wojny. Tysiące terminali zostało zniszczonych
Pierwszego dnia inwazji Rosji na Ukrainę nad Europą przestał działać internet satelitarny. To przypadek czy element cyberwojny? Tego jeszcze nie wiadomo. Fakty są takie, że awarii uległo tysiące terminali do odbioru satelitarnego internetu.
Odbiorcy internetu satelitarnego od tygodnia skarżą się na brak dostępu do usługi. Problem dotyczy całej Europy, a rozpoczął się w dniu inwazji Rosji na Ukrainę. Tysiące terminali przestało działać. Co się właściwie stało?
To, co początkowo wydawało się mało istotną awarią, zaczyna urastać do rangi wielkiego problemu. 24 lutego, w dniu ataku Rosji na Ukrainę, niektórzy użytkownicy internetu satelitarnego zaczęli zgłaszać problemy z działaniem. Jedną z takich osób jest twórca popularnego twitterowego profilu Exen. 24 lutego stracił on dostęp do internetu satelitarnego.
Liczba odbiorców internetu dostarczanego drogą satelitarną jest bardzo mała, dlatego początkowo nie było widać skali problemu. Serwis Zaufana Trzecia Strona pokazuje tę awarię w znacznie szerszym obrazku.
Utracone połączenie z turbinami wiatrowymi. Internet satelitarny nad Europą nie działa.
Zaufana Trzecia Strona donosi, że 5800 turbin wiatrowych w Niemczech przestało raportować swój stan, a ich monitoring przestał działać. Wszystkie były zarządzane zdalnie, a połączenie odbywało się poprzez internet dostarczany wprost z satelitów. Do tego dochodzi spora baza klientów indywidualnych, bo pada liczba kilkudziesięciu tysięcy odbiorców pozbawionych dostępu do Internetu.
Okazuje się, że przestała działać sieć Tooway łącząca się z satelitami Ka-Sat, a także pokrewne sieci, w tym Viasat.
Modemy satelitarne przestały działać. Zostały zdalnie wymazane.
Jak podaje Zaufana Trzecia Strona, w dniu ataku Rosji na Ukrainę modemy satelitarne Tooway zostały wymazane:
Oznacza to zniszczenia, które mają katastrofalne skutki. Po pierwsze, modemów najpewniej nie będzie się dało ponownie uruchomić bez fizycznej ingerencji w urządzenia. Sprzęt zupełnie się nie uruchamia i nie daje oznak działania. Żadne diody na obudowie nie zaczynają świecić. Po drugie, skala jest potężna, bo problem ma dotyczyć wszystkich modemów, które działały 24 i 25 lutego. Obecnie mają działać tylko te urządzenia, które w tych dniach były wypięte z sieci.
Czytelnik Zaufanej Trzeciej Strony dotknięty problemem dodaje:
Jak doszło do tego ataku?
Na ten moment mamy potwierdzenie, że zaatakowano same modemy, a nie satelity. Pan Artur odzyskał połączenie, ponieważ zapobiegawczo kupił zapasowy modem, który teraz uruchomił. Sprzęt łączy się z satelitą.
Nie ma potwierdzenia, czy awaria jest wynikiem błędu, czy może jest to element cyfrowej wojny, ale zbieżność dat i godzin jest wręcz wstrząsająca. Fatalna aktualizacja oprogramowania rozpoczęła się 24 lutego o godzinie 5 nad ranem, a więc praktycznie dokładnie w momencie, kiedy na Ukrainę spadały pierwsze rakiety. Do tego serwis Golem.de donosi, że pierwsza fala uszkodzonych modemów była na terenie Ukrainy.
Co ze Starlinkami od Elona Muska?
Ten system działa i ma się dobrze, ponieważ jest niezależny od rozwiązania Tooway i satelitów Ka-Sat. Elon Musk zbudował swój własny system od podstaw, zarówno od strony satelitów jak i modemów. Pamiętajmy, że Elon Musk w ekspresowym tempie zapewnił władzom Ukrainy dostęp do systemu Starlink, dostarczając na Ukrainę sprzęt potrzebny do działania takiego internetu.
Internet satelitarny to rozwiązanie, które jest niezależne od sieci naziemnych. W założeniach jest to system, który ma dostarczać internet wszędzie tam, gdzie nie ma podłączenia poprzez stałe łącze, a zasięg LTE jest niewystarczający. Internet z satelity może zadziałać na obszarach wiejskich, ale jednocześnie na Saharze czy na środku Pacyfiku. To rozwiązanie teoretycznie miało też być najbezpieczniejszą formą komunikacji przy konflikcie zbrojnym, bo zniszczenie systemu miało wymagać zniszczenia lub oprowadzenia satelitów. Niestety rzeczywistość pokazała, że system da się uszkodzić zwykłym procesem aktualizacji OTA.