Coraz bliżej lotu. Helikopter Ingenuity stanął w końcu na własnych nogach
Na tę chwilę czekali wszyscy miłośnicy eksploracji Marsa. Helikopter Ingenuity właśnie odłączył się od łazika Perseverance i opadł na powierzchnię planety. Oznacza to, że od pierwszego lotu dzielą nas już tylko dni.
18 lutego na powierzchni Marsa,w kraterze Jezero po siedmiu miesiącach lotu i dramatycznym wejściu w atmosferę Czerwonej Planety, wylądował łazik Perseverance. Na swoim pokładzie posiadał jednak jeszcze jednego podróżnika. Do podwozia miał bowiem przyczepiony pierwszy w historii marsjański dron, względnie helikopter.
Czym jest Ingenuity?
Ingenuity to niewielki instrument o masie zaledwie ok. 2 kilogramów, wyposażony w wirniki o średnicy 1,2 m, które będą wirowały 5-10 razy szybciej niż wirniki helikopterów wykorzystywanych na Ziemi. Jego podstawowym i jedynym zadaniem będzie przetestowanie i zademonstrowanie możliwości wykonywania lotów z napędem nad powierzchnią innej planety niż Ziemia. Na Marsie stanowi to szczególne wyzwanie. Z jednej strony niższe przyciąganie grawitacyjne działa na jego korzyść, z drugiej bardzo rzadka atmosfera działa zdecydowanie na jego niekorzyść (stąd i wysoka prędkość obrotowa wirników).
Skoro wylądował, to co teraz?
Dopóki Ingenuity przyczepiony był do podwozia łazika, to korzystał z jego zasilania. Teraz jednak został od niego odłączony i pozostawiony sam sobie. Na wykonanie całej swojej misji ma ok. 30 dni. Według ostatnich informacji pierwszy lot helikoptera zaplanowany jest nie wcześniej niż 11 kwietnia.
W ciągu 25 kolejnych godzin łazik Perseverance odjedzie od niego na bezpieczną odległość około 100 metrów, skąd za pomocą swoich kamer będzie obserwował wszystkie jego poczynania. W międzyczasie Ingenuity zacznie ładować panelami słonecznymi sześć swoich akumulatorów. Na pokładzie łazika elementy konstrukcji helikoptera utrzymywane były w przyjemnej temperaturze 7 stopni Celsjusza.
Teraz kiedy Ingenuity zdany jest sam na siebie, będzie musiał sam utrzymywać odpowiednią temperaturę na poziomie ok. -15 stopni Celsjusza. Zważając jednak na fakt, że w kraterze Jezero w nocy temperatura spada do -90 stopni Celsjusza, inżynierowie w centrum kontroli misji z niecierpliwością czekają na wyniki pomiarów temperatury po pierwszej marsjańskiej nocy bez pomocy ze strony łazika.
W trakcie całej kampanii testowej dron Ingenuity będzie miał za zadanie wykonać pięć różnych lotów testowych, każdy następny o nieco wyższym poziomie skomplikowania. W ramach pierwszego lotu Ingenuity będzie miał za zadanie unieść się na kilka metrów nad powierzchnię, pozostać tam przez kilkadziesiąt sekund, a następnie wylądować. Jeżeli ten lot się powiedzie, to w ramach kolejnych zacznie się także przemieszczać w inne miejsca.
Co do zasady Ingenuity będzie się unosił na wysokości od 3 do 5 metrów i oddalał maksymalnie na ok. 50 m, aby przed lądowaniem powrócić do miejsca startu. Po każdym locie testowym - a każdy będzie realizowany całkowicie autonomicznie - Ingenuity będzie przesyłał zebrane podczas lotu dane na pokład łazika. A ten za pomocą satelitów znajdujących się na orbicie wokół Marsa, będzie przesyłał je na Ziemię.
Należy jednak pamiętać, że jest to pierwszy tego typu test w historii. NASA przyznaje, że ryzyko porażki jest tutaj całkiem duże. Jeżeli faktycznie uda się wykonać wszystkie loty dronem, to być może w przyszłości na Marsa polecą większe, masywniejsze drony, które będą wspomagały misje łazików marsjańskich. Jeżeli jednak misja Ingenuity się nie powiedzie, to w żaden sposób negatywnie nie wpłynie na podstawową misję łazika Perseverance.
Tak czy inaczej, za kilka dni wszystko będzie jasne.